
źródło zdjęcia: Cezary Woch
Późnym niedzielnym popołudniem, do moich drzwi gwałtownie zapukał Stefan będący w towarzystwie Władka. O tej porze zupełnie ich się nie spodziewałem i pomyślałem, że musiało się coś stać.
Stefan zmęczony szybkim marszem z trudem usiłował wytłumaczyć mi co się stało. Zrozumiałem jedynie, że idąc po zewnętrznej stronie siatki robili popołudniowy obchód ogrodzenia z danielami i tuż za siatką od strony lasu, na ternie zagrody z danielami zauważyli dwa psy rozszarpujące cielaka.
Na okrzyk Stefana skierowany do obu psów jeden z nich z warkotem i szczerzeniem zębów rzucił się w kierunku obu mężczyzn, ale wyhamowała go dzieląca ich siatka. Stefan niewiele myśląc uznał, że potrzebna jest moja interwencja i stąd ich nagła wizyta.
Zrozumiałem też z Jego bezładnej relacji, że „potrzeby jest sztucer”. Błyskawicznie narzuciłem na siebie stosowny ubiór, lornetkę na szyję, kila nabojów do kieszeni, sztucer do reki i za chwilę szybkim marszem ruszyliśmy w kierunku hodowli. Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: Cezary Woch
Decyzja o opublikowaniu tego materiału nie była prosta, przeważyła jednak chęć przedstawienia sprawy tak, jak ona ma się w rzeczywistości. W świecie w którym obowiązuje wychowanie bezstresowe, w świecie w którym panuje demokracja w której z kolei wszyscy mają więcej praw niż obowiązków, dochodzi często do dramatycznych zdarzeń które zaburzają idylliczne postrzeganie tego bezkonfliktowego świata.
Przyczyną tych zdarzeń jest ponad wszelką wątpliwość głupota, bezmyślność, brak wyobraźni i lekceważenie podstawowych zasad porządku publicznego. Klasycznym tego przykładem jest problem włóczących się NASZYCH PSÓW !!
Nie są to psy niczyje, zdziczałe czy bezpańskie, ale psy NASZE! Ich właściciele z rozbrajającą szczerością twierdzą, że ICH PIES NIC NIKOMU NIE ZROBI, on tylko SOBIE POBIEGA ! Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: dr Jerzy Kubis
Ponieważ zima trochę odpuściła i obecna aura przypomina raczej późną jesień, postanowiłem przypomnieć jesienne zdjęcia danieli wykonane przez zamiłowanego fotografika Pana dr Jerzego Kubisa.
Pan Jurek należy do tych nielicznych amatorów którzy w swoją pasję wkładają kawałek serca. Jak bowiem inaczej nazwać czatowanie w ukryciu często w deszczu lub mrozie, na tą jedną jedyną chwilę, na ten moment w którym dzikie i czujne zwierzę da się sfotografować w najmniej dla siebie oczekiwanym momencie.
Dzięki takim pasjonatom jak Pan dr Jerzy Kubis czy Pan Jacek Uliński mamy szansę podpatrywania tych pięknych zwierząt w ich naturalnym lub prawie naturalnym środowisku. Kiedy prawie rok temu opracowywałem Plan Odnowy Miejscowości, wymyśliłem dla tego dokumentu takie oto przewodnie hasło : „Sycowice wrotami do natury”. Jak było ono trafne świadczą prowadzone obecnie intensywne prace nad sprowadzeniem żubrów do Sycowc. Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: Jacek Uliński
Cha, dla rozładowania przyciężkawej, przedwyborczej atmosfery i po to, aby nawet do poważnych spraw podchodzić z odrobiną „luzu”, zapraszam do obejrzenia aktualnie wyłapanych scenek z życia danieli.
Jest to możliwe dzięki mistrzostwu i ogromnej pasji Pana Jacka Ulińskiego który wykonał te zdjęcia. Pan Jacek nie jest myśliwym, ale ma serce „do tych spraw”. Aby sfotografować takie sceny z życia dzikich zwierząt, bez wątpienia należy być myśliwym-fotografikiem i mieć duszę artysty, zresztą zobaczcie sami.
Pan Jacek Uliński na naszym małym „fotograficznym poligonie” wykonał już kilkaset zdjęć z których niewielki fragmencik zamieszczamy poniżej. Zawsze towarzyszę mu w sesjach zdjęciowych, a On odwdzięcza mi się jakimś drobnym żarcikiem chociażby takim jak „portret z bykiem”… Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: Cezary Woch
Do kontynuowania tematu związanego z danielami zachęciło mnie kilka niezwykle miłych rozmów telefonicznych, oraz duża „poczytność” poprzedniego wątku „Hodowla Danieli Węgierskich”. Dodatkowym argumentem stała się niewątpliwie zima, która oprócz malowania w naturze bajkowych krajobrazów jest bardzo trudnym okresem dla dziko żyjących zwierząt.
O ile zwierzęta żyjące na polach i w lasach zdane są praktycznie same na siebie korzystając co nieco z pomocy dokarmiających je myśliwych i leśników, o tyle te hodowane przez człowieka w zagrodach, są prawie całkowicie od niego uzależnione. O tym jak się zachowują, co jedzą i jak reagują na kaprysy pogody i ludzi…, chciałbym właśnie słów kilka napisać.
Przez okres około połowy roku wystarczającą karmę zapewniają im naturalne pastwiska. Bujna trawa sycowickich łąk wzbogacona nawożeniem w postaci granulowanego wapna i nawozów mineralnych, całkowicie pokrywa ich zapotrzebowanie na białko i makro elementy. Czytaj więcej…
źródło zdjęcia: Cezary Woch
Motto: „Żywot łowiecki ma w sobie to niezrównanie rozkoszne, że jest cały stopniowym wcielaniem się w życie i ziszczaniem najczarowniejszych snów. Jawa zaś od tych snów bywa najczęściej stokroć jeszcze piękniejsza… .”
Julian Ejsmond
Hodowla danieli w Sycowicach powstała w roku 2004 na bazie dwóch najlepszych trofeowo węgierskich łowisk Gyulaj i Gyula. Celem hodowli jest: chów i hodowla zamknięta danieli z przeznaczeniem do zasiedleń i eksportu zwierzyny żywej. Na prowadzenie tego rodzaju elitarnej hodowli w Sycowicach, Minister Środowiska wydał DECYZJĘ DL.gł-0675/21/05/MK z dnia 07.06.2005 r.
Zarówno daniele z Gyulaj jak i z Gyula, reprezentują najlepsze węgierskie łowiska. Pełne łopaty nasadzane przez tamtejsze byki są uosobieniem łowieckiego piękna i stanowią klasę samą w sobie. Daniele węgierskie to nic innego, jak po prostu łowiecka klasyka. Czytaj więcej…