Pięć Wojennych Mam

Dzień Matki

źródło zdjęcia: sxc.hu

Każde dziecko zaczyna poznawać świat od pierwszego słowa „mama”. To słowo dla każdego dziecka aż do swojego kresu życia jest najpiękniejsze, najczulsze, najdroższe. Od trosk i zachowania się dobrych mam kształtuje się charakter dziecka. Od jej poświęcenia i czułości zależny jest los życia dziecka. Każda dobra mama co tylko potrafi uzyskać oddaje dla swych dzieci. W potrzebie dziecka o jego życia los poświęca mu nawet swoje życie. Od Jej godnego macierzyństwa zależna jest harmonia, zgoda i miłość w rodzinie. Ukochane mamy kiedy odchodzą , zostawiają po sobie nie wypełnioną lukę pustki. W tej luce zostaje po nich smutek, wspomnienia w nostalgii z beztroskich, dziecięcych lat i troska o dziecko w przygotowaniu go na drogę nowego życia. Czytaj więcej…

Leksykon WHO IS WHO – Sergiusz Jackowski

Lektury

źródło zdjęcia: Sergiusz Jackowski

„Żyjemy w świecie, w którym zanika kultura oparta na tradycji i społecznej identyfikacji. Coraz mniej ludzi określa się przez jasne kryteria – przez język, religię, warstwę społeczną, płeć lub kulturę. Nie istnieją już pierwotne kryteria przynależności, a jednostka zdaje się rozmywać w globalnym świecie. W czasach wzrastającej anonimowości ludzi w społeczeństwie i niedoceniania osiągnięć poszczególnych osób – Who is Who kładzie szczególny nacisk na oddanie każdemu należnego mu szacunku. Każdy, kogo biografia została opublikowana w leksykonie Who is Who, jest szczególnie zasłużony dla swojej społeczności, dlatego jej zamieszczenie jest absolutnie należnym mu wyróżnieniem, stosownie podkreślającym rzeczywiste znaczenie każdej osoby, /Hubners Who is Who/”.

Z przyjemnością i szacunkiem zauważamy, że w kolejnej edycji leksykonu Who is Who przewidziane jest miejsce na biografię Pana Sergiusza Jackowskiego którego wspomnienia publikowaliśmy na łamach sycowice.net. Czytaj więcej…

Sergiusz Jackowski – Niewdzięczny los

Elektrownia Jaworzno

źródło zdjęcia: sxc.hu

Od początku roku 1948 byłem junakiem. W powojennych czasach każdy junak musiał odsłużyć dwa lub trzy miesiące czynu dla Polski. Czyn ten od harowałem w Jaworznie. Tysiące junaków z całej Polski budowaliśmy elektrownię „Jaworzno„. Wyrąbywaliśmy las. Ciężko pracowaliśmy przy wykopywaniu ogromnego zbiornika wodnego. Budowaliśmy drogi dojazdowe do elektrowni. Stawialiśmy baraki dla sprzętu budowlanego. Obozowaliśmy w namiotach nad Czarną Przemszą. Po pracy w jej brudnej wodzie praliśmy onuce. Wielu junaków przy tej budowie utraciło zdrowie na zawsze. Nawet kolega z mojej drużyny Tadeusz Sroka nabył przepuklinę dźwigając w lesie ciężkie kłody. Wielu junaków cierpiało na bolesne odciski na rękach, pracując narzędziem ręcznym przez 8 godz. dziennie. Teraźniejsza młodzież nic nie wie, jak młode chłopaki, w wielkim trudzie, za darmo odbudowywali powojenną Polskę. Czytaj więcej…

Z Panem Sergiuszem o radoszyńskiej żwirowni

Sylveig House

źródło zdjęcia: Cezary Woch

Pan Sergiusz Jackowski jest niestrudzonym kronikarzem wydarzeń które nie tylko dla młodego, a również dla starszego pokolenia są już zamierzchłą historią. Czy warto je znać? Myślę, że ponad wszelką wątpliwość TAK! Wiedza o przeszłości tej ziemi, jest podstawowym kryterium naszej tożsamości.

Ludzie którzy nie znają swojej historii są nikim, a społeczeństwo bez kultury i poczucia własnej tożsamości, może w każdej chwili zniknąć z powierzchni ziemi. Drobiazgowe spisywanie historii naszych małych Ojczyzn, samo w sobie jest wartością dla której winniśmy wdzięczność jej Autorowi. Czytaj więcej…

Sergiusz Jackowski o sobie…

Sergiusz Jackowski

źródło zdjęcia: Sergiusz Jackowski

Od wczesnego dzieciństwa byłem bardzo uczuciowym chłopakiem. Od najmniejszej doznanej krzywdy bardzo płakałem. Z tego powodu rodzice bardzo przeżywali. Kiedy rozpoczęła się wojna mając ponad 10 lat moje uczucia za doznawane krzywdy w rodzinie wzmagały się. Kiedy płakała mama płakałem razem z nią. Z uwagi na moją wrażliwość ukrywała przede mną swoje cierpienia. Od wczesnej młodości byłem bardzo czuły na ludzkie krzywdy. Podczas II Wojny Św. byłem świadkiem wielu dramatów i ludzkich tragedii, nawet w bliskich, moich rodzinach. Przez to moje uczucia jeszcze bardziej potęgowały się. Ludzkie cierpienia znajomych i krewnych utrwaliły się w mojej pamięci. Kiedy po wojnie trafiłem w okolice umocnień przez lata bardzo nimi interesowałem się. Na starsze lata będąc na rencie postanowiłem przypominać i dalej tropić ślady wojennych dziejów przez które tak bardzo cierpieli niewinni ludzie. Czytaj więcej…

Dzieje nad strumykiem – część 3

Tiborlager

źródło zdjęcia: Sergiusz Jackowski

TIBORLAGER – CIBÓRZ – STRZELNICA

Budowa koszar Tiborlager była ściśle związana z budową południowego odcinka MRU. Trwała ona ponad dwa lata. Przed budową pagórkowaty zalesiony teren nad jeziorem, wykupił Wehrmacht od katolickiej parafii w Muhlbock /Ołobok/.

W latach osiemdziesiątych ukazał się artykuł w „Gazecie Lubuskiej”. Czytamy w nim: Gdy roboty przy budowie Tiborlager były zaawansowane, wywiad polski był zainteresowany tą budową. Do zbierania informacji na jej temat wyznaczono agenta o kryptonimie „Nr.1225”. Czytaj więcej…

Dzieje nad strumykiem – część 2

Repatrianci

źródło zdjęcia: Sergiusz Jackowski

Dawne dzieje nad strumykiem

Od wielu wieków cichutko, swobodnie płynął sobie strumyk przez leśną krainę. Gdzieniegdzie ocierał się o fragmenty pól i łąk. Po obu stronach otaczał go bajeczny, szumiący las. Królowała w nim rozhukana zwierzyna. Ptasi świergot i śpiew , rozczulał i pobudzał pobliskich mieszkańców do życia. Od wieków nad strumykiem zmieniały się państwa, ustroje i nowe pokolenia ludzi. Tylko strumyk się nie zmieniał. Wypływał z jeziora Nischlitz /Niesłysz/ a rzeka Odra jak matka zabierała jego wody i płynęła hen do morza. Na wiosnę po roztopach było wiele rozlewisk. Gdy zasoby wód malały, rozlewiska wracały do swego koryta. Gospodarze z pobliskich wsi jak: Muhlbock/Ołobok/, Schonfeld/Rokitnica/, Skampe/Skąpe/, Mittwalde/Międzylesie/, Hammer/Przetocznica/, Blumberg/Bródki/, użytkowali rozlewiska dla celów gospodarczych, zbierali siano. Czytaj więcej…

Dzieje nad strumykiem- część 1

Repatrianci

źródło zdjęcia: Sergiusz Jackowski

Repatrianci
Miałem wówczas prawie 16 lat. Opuszczałem z rodzicami i starszą siostrą naszą rodzinną kolebkę na Kresach Wschodnich. Odjeżdżałem ze wspomnieniami lat dziecięcych i wojennej zawieruchy podczas dorastania. Mieszkaliśmy 7 lat na kolonii w pobliżu strumyka a za nim bezkresne moczary. Ojciec utrzymywał dobre stosunki z sąsiadami kolonii. Z chęcią do pomocy zjawiło się kilka furmanek, by nas z dobytkiem odtransportować na stację kolejową do Postaw, odległą o 30 km. Nasz dorobek rodzinny, co mogliśmy zabrać umieściliśmy na trzech furmankach. Mama, moja siostra i ja usiedliśmy z tyłu na ostatniej furmance. Wyruszyliśmy polną drogą do szosy. Wóz kolebał się po nierównościach. Załadowany dorobek monotonnie gaworzył. Z tyłu za nami leżały dwie owce z powiązanymi nogami, które od czasu do czasu pobekiwały. Krowa na powrozie człapała za wozem. Czytaj więcej…

Wspomnienia o ojczyźnie – część 4

Portret Lenina

źródło zdjęcia: sxc.hu

NIEBEZPIECZNA PRZYGODA W SZKOLE
Po przejściu frontu znowuż chodziłem do rosyjskiej szkoły. Była nieco bliżej. W pałacu innego przedwojennego pana Kazimierza Prokopowicza. Ta osada nazywała się „Margi”. W tym pałacu umieszczono także i Siel-Sowiet. (Wiejska Rada). Starszy mój kolega Piotr Krywieniok, brał udział w partyzantce. W Wiejskiej Radzie otrzymał stanowisko. Chodził zawsze z karabinem. Pewnego razu przyszedł do Siel-Sowietu. Karabin zostawił w szkolnej poczekalni. Ja ze swoimi rówieśnikami zjawiłem się tam by czekać na lekcje. Zauważyłem stojący karabin za piecem. Z taką bronią umiałem już się obchodzić. Wziąłem go do rąk i załadowałem nabój. Czytaj więcej…

Wspomnienia o ojczyźnie – część 3

Białoruś w czasie wojny

źródło zdjęcia: sxc.hu

MOJE URODZINY
Z relacji rodziców.
Był wrzesień 1929 rok, bez dokładnej daty. Ojciec zaplanował zakończyć wykopki na sznurku ziemi przy lesie. Chciał jechać sam, gdyż mama była w bardzo poważnym stanie przed rozwiązaniem. Mama się uparła. Chciała być koniecznie na polu przy zakończeniu wykopków. Raniutko więc wyjechali z domu. Ojciec pługiem wyorał ostatnich parę rajek. Mama rozniosła worki. W tym czasie tuż w lesie wyła wilczyca. Ojciec mamie powiedział, że te wycie źle wróży. Kazał jej nie schylać się i nie kopać. Nie posłuchała. Kiedy już miała wykopany koszyk ziemniaków nie mogła się odchylić. Poskarżyła się dla ojca o bólach. Ojciec dobrze wiedział, że to już rozpoczął się poród. Czytaj więcej…

Nasz serwis wykorzystuje pliki "cookie". W przypadku braku zgody prosimy opuœścić stronę lub zablokować możliwośœć zapisywania plików "cookie" w ustawieniach przeglądarki.