Wizyta w Sankt Petersburgu

Sankt Petersburg

źródło zdjęcia: L.W.

Do Sankt Petersburga przyleciałam z grupą dyrektorów szkół późnym, styczniowym popołudniem.

Znaleźliśmy się nad brzegami skutej lodem Newy. Przeczuwaliśmy, że obok wypełnianej misji będzie to jedno z najsilniejszych wrażeń podróżniczych, bo wiąże się ono z Puszkinem i Mickiewiczem, z Balzakiem i Dostojewskim, z Błokiem i Witkacym.

Sankt Petersburg założony w 1703 roku przez cara Piotra Wielkiego, to miasto zbudowane na wodzie, po dziesięciu latach stało się stolicą imperium rosyjskiego. Zyskało sławę jednego z najpiękniejszych miast Europy, położone nad Newą, którą spina ponad 700 mostów, nazywane jest często Wenecją Północy. Czytaj więcej…

Jungle Bar

Jungle Bar

źródło zdjęcia: Waldemar Porębny

Aby urozmaicić nieco moje wywody postanowiłem napisać co nieco o tym, gdzie mieszkam I jak częściowo spędzam swój czas. Co prawda strona nasza nie jest blogiem ale w zasadzie Grzegorz nie narzuca nam żadnych granic wypowiedzi. Najwyżej stwierdzi, że się nie nadaje I albo nie opublikuje albo wytnie.

O pracy nie będę pisał. Firma, dla której pracuję dała mi wolną rękę co do wyboru mieszkania. Szukałem więc za pośrednictwem agencji wynajmu z moją nieocenioną asystentką przy boku. Muszę przyznać, że proponowano mi najprzeróżniejsze mieszkania: niektóre wyglądały jak meliny właśnie opuszczone przez biesiadników I zwolenników tutejszych wyskokowych trunków. Niezbyt apetyczne. Pokazywano mi również nieprzeciętnie wielkie apartamenty – ale kto miałby je sprzątać???? Czytaj więcej…

Turysta w Chinach – część 2

Pekin

źródło zdjęcia: Waldemar Porębny

No tak…. Skoro powiedziało się A to należy powiedzieć B…. Na dodatek niektórzy weszli mi na ambicję „podłechtując” za artykuliki.

Tym razem więc będzie Pekin. Byłem tam dwa razy. Tak samo zresztą jak na Wielkim Murze ponieważ wypad do stolicy Chin nieodłącznie musi wiązać oba te kierunki turystyczne. Ostatnio wyczytałem w internecie, że chińskie linie lotnicze należą do jednych z namniej punktualnych. Całkowicie się z tą tezą zgadzam. Za pierwszym razem samolot z Szanghaju do Pekinu opóźnił start o 7 (siedem) godzin !!!!!! Być może gdybym był na terminalu to dałoby się jakoś przeżyć ale niestety trzymali nas cały czas na bocznym pasie. Pierwsze dwie godziny przeszły ok, później jednak zaczęły płakać dzieci, później Chińczycy zaczęli domagać się jedzenia (świętość w Chinach, o której będę jeszcze pisał) a na koniec pewna dowcipna rodzina z Francji domagała się podania wina – i , ze zdziwieniem, dostali co natychmiast wykorzystałem dołączając się do zamówienia i w miłym towarzystwie, popijając winko czas już mijał mile. Potem poszło jak spłatka. Czytaj więcej…

Masud Ahmad Szah

Masud Ahmad Szah

źródło zdjęcia: Waldemar Porębny

Wszyscy, którzy już trochę mnie znają wiedzą, że swojego czasu byłem w Afghanistanie. Aby odrobinę rozszerzyć wiedzę o tym kraju obiecałem cykl artykulików dla naszej wirtualnej społeczności. Tym razem chciałbym opisać moje dwa wypady do pięknej Doliny Pandżiru gdzie znajduje się grobowiec legendarnego już wojownika o wolność tego kraju – Masuda Alunada Szaha zwanego krótko Masudem. Najpierw jednak poniżej krótka notka o nim zaczerpnięta z Wikipedii:

Masud Ahmad Szah (pers. احمد شاه مسعود ur. 1 września 1953 w Jangalak, prowincja Kapisa, zm. 9 września 2001) – wybitny afgański dowódca wojskowy i polityk, zwany Lwem Pandższiru, z pochodzenia Tadżyk. Syn oficera królewskiej armii afgańskiej.

Czytaj więcej…

Turysta w Chinach

Turystyka w Chinach

źródło zdjęcia: Waldemar Porębny

Sporo czasu już minęło od moich wypocin o Chinach i wypadałoby wywiązać się z obietnicy, którą dałem wspominając o dalszych informacjach z tego kraju. Później napiszę małe „sprawozdanko” z wizyty w Pekinie i na Chińskim Murze ale zanim to jednak nastąpi chciałbym się z Wami podzielić kilkoma spostrzeżeniami „prosto z ulicy”. Obserwacje, których nie znajdziecie w żadnym przewodniku. No….. może gdzieś na jakimś blogu.

Otóż turysta przyjeżdżający do Chin indywidualnie, nie z wycieczką, natrafia na pewne ciekawostki, które mogą być nieco zadziwiające i, dla nas, często nie mieszczące się w głowie. Czytaj więcej…

NAMIBIA PACHNĄCA SAWANNĄ – część siódma, ostatnia

sztucer

źródło zdjęcia: Cezary Woch

Popołudnie zastało nas u podnóża gór pociętego przepastnymi jarami. Słońce piekło niemiłosiernie. Było chyba ponad 35 st. C, ale suchy klimat ma to do siebie, że wysoka temperatura nie jest zbyt mocno uciążliwa. Z ręką na sercu mogę przyznać, że warunki biometeorologiczne zdecydowanie bardziej odpowiadały mi niż u nas w Polsce.

Podzieliłem się z Nickiem swoimi spostrzeżeniami podkreślając, że ma szczęście żyć i pracować w pięknym i egzotycznym kraju. Któryś z kolegów widząc moje zauroczenie otaczającą nas egzotyką zażartował mówiąc, że mógłbym tu zostać chociażby na rok. Nick bardzo poważnie odpowiedział: gdyby Cezary został tu na rok, już nie wróciłby do swojego kraju. Namibia wciąga, a my biali którzy tu żyjemy, jesteśmy jej niewolnikami i nie chcielibyśmy być w żadnym innym miejscu na świecie. Muszę przyznać, że miło było wysłuchać tej żarliwej deklaracji Nicka… Czytaj więcej…

NAMIBIA PACHNĄCA SAWANNĄ – część szósta

antylopa

źródło zdjęcia: Cezary Woch

Po południu jedziemy w góry, może szczęście dopisze i spotkamy kudu. Długą, kilometrami ciągnącą się wyboista trasę, toyota pokonuje z najwyższym trudem, buksując łysymi oponami przy podjazdach pod kolejne wzniesienia. Jedziemy w kierunku zachodzącego słońca.

Obserwacja jest męcząca. Z satysfakcją spostrzegam, że zdarza mi się zauważyć żerującą lub odpoczywającą zwierzynę wcześniej od przewodnika i tropiciela. Jednak trzeba im oddać sprawiedliwość, że są absolutnymi profesjonalistami. Bezbłędnie rozpoznają poszczególne gatunki praktycznie na każdą odległość i potrafią określić ich płeć, kondycję i przydatność do ewentualnego odstrzału. Czytaj więcej…

NAMIBIA PACHNĄCA SAWANNĄ – część piąta

Sawanna

źródło zdjęcia: Cezary Woch

Trzeciego dnia przerzuciliśmy się z buszu na równinach w tereny górzyste, około 1600 metrów nad poziomem morza. Po obiedzie pierwszy rekonesans. My z wynikiem zerowym a polujący z Catem Przemek, strzelił starego bibala i gnu.

Następny dzień obfitował w spotkania ze zwierzyną. Przemek strzelał do oryksa. Odległość duża oryks twardy, tropili go przy pomocy psów przez kilka kilometrów, ale daremnie. Znaleźli na trzeci dzień w odległości około ośmiu kilometrów od miejsca strzału, rozszarpanego przez sępy i szakale. Jeszcze raz potwierdziła się prawda o niezwykłej twardości afrykańskiej zwierzyny. Całe szczęście, że trofeum było całe. Czytaj więcej…

Wielki Kanion Kolorado

Wielki Kanion Kolorado

źródło zdjęcia: Lucyna Woch

Pod koniec lipca 2009 roku wybrałam się na miesiąc do Stanów Zjednoczonych. Za sprawą moich córek Agnieszki i Aleksandry, które postanowiły na okrągłą rocznicę moich urodzin zrobić mi podróżniczy prezent. Zgodziłam się przez ciekawość, chciałam poczuć jak świat wyobrażony pomiesza się z tym, który zobaczę i jak moje oczekiwania wpłyną na jego odbiór.

Moim przewodnikiem była Agnieszka, która od roku przebywa w Kalifornii, w county Orange. Dokładnie zaplanowała mój pobyt, abym mogła zobaczyć największe atrakcje turystyczne nie tylko w samej Kalifornii, ale także w Nevadzie i Arizonie. Plan Agnieszki zrealizowałyśmy z nawiązką, dzięki Jej mistrzowskiej umiejętności prowadzenia samochodu w każdych warunkach oraz dobrej kondycji fizycznej. Czytaj więcej…

NAMIBIA PACHNĄCA SAWANNĄ – część czwarta

Sawanna

źródło zdjęcia: Cezary Woch

Na samochodzie szał radości, Folke cieszy się jak dziecko, ściska mi rękę. Ale to przecież jeszcze nie koniec, zwierz dostał, ale nie wiadomo gdzie i przecież nie leży. Folke jest jednak pewien, przez radiotelefon wzywa z farmy samochód do transportu. Podjeżdżamy na miejsce strzału, jest farba. Murzyn rusza tropem ja za nim, idzie szybko i pewnie.

Przeładowuję sztucer. Miejscami nie widzę nic: ani tropów, ani farby. Tropiciel jednak bardzo szybko prze do przodu a ja podziwiam jego pewność. Dochodzimy do ogrodzenia z kilku poziomych drutów wyznaczających kwatery wypasowe dla bydła. Zdrowy oryks przesadziłby je jednym skokiem. Dwa grube druty świeżo przerwane. Ranny zwierz idzie na oślep. Przechodzimy pod ogrodzeniem, więcej farby. Ruszamy dalej, jeszcze kilkadziesiąt metrów i widzimy go. Czytaj więcej…

Nasz serwis wykorzystuje pliki "cookie". W przypadku braku zgody prosimy opuœścić stronę lub zablokować możliwośœć zapisywania plików "cookie" w ustawieniach przeglądarki.