
źródło zdjęcia: Cezary Woch
W piątkowe popołudnie w Międzylesiu, miał miejsce wieczór autorski Pana Sergiusza Jackowskiego, na który przybyli licznie zaproszeni goście. Uroczystość otworzył Wójt Gminy Skąpe Zbigniew Woch, ale prawdziwym gospodarzem wieczoru był oczywiście Autor „Lektury wspomnień”.
Przedstawicielka Gminy odczytała w imieniu Autora przygotowane przez Niego teksty, a Pan Sergiusz miał „pełne ręce roboty” przy wpisywaniu dedykacji do swojej książki, która w tym dniu dla zaproszonych gości, promocyjnie, wydawana była za darmo.
Były gratulacje, łzy i kwiaty, a także życzenia napisania następnego dzieła. Na zakończenie Pan Wójt zaprosił zebranych na kawę, herbatę i pyszne ciasto z czego wszyscy chętnie skorzystali. Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: Cezary Woch
Długo oczekiwana „Lektura Wspomnień” pióra Sergiusza Jackowskiego jest już faktem. Poszczególne fragmenty tej książki publikowaliśmy wcześniej na łamach sycowice.net, a teraz mamy możliwość zapoznania się z całością tego dzieła.
„Lektura wspomnień” jest niezwykle wrażliwym zapisem osobistych, wzruszających i często tragicznych wspomnień autora oraz osób z którymi się zetknął, przekazanych w prosty i sugestywny sposób. Jest świadectwem historii i losów pogranicza na którym przyszło nam żyć.
Przekazywane relacje daleko odbiegają od kanonów historycznych podręczników, ale swoją sugestią głęboko zapadają w serce czytelnika. Bez wątpienia wiele z nich może być kanwą filmowych scenariuszy, w nowoczesny sposób uczących wiedzy o naszej przeszłości.
Kiedy bierzemy do ręki „Lekturę Wspomnień” udajemy się w podróż do przeszłości, która powinna każdego z nas uczynić bardziej rozumnym, wrażliwym i lepszym. Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: sxc.hu
Każde dziecko zaczyna poznawać świat od pierwszego słowa „mama”. To słowo dla każdego dziecka aż do swojego kresu życia jest najpiękniejsze, najczulsze, najdroższe. Od trosk i zachowania się dobrych mam kształtuje się charakter dziecka. Od jej poświęcenia i czułości zależny jest los życia dziecka. Każda dobra mama co tylko potrafi uzyskać oddaje dla swych dzieci. W potrzebie dziecka o jego życia los poświęca mu nawet swoje życie. Od Jej godnego macierzyństwa zależna jest harmonia, zgoda i miłość w rodzinie. Ukochane mamy kiedy odchodzą , zostawiają po sobie nie wypełnioną lukę pustki. W tej luce zostaje po nich smutek, wspomnienia w nostalgii z beztroskich, dziecięcych lat i troska o dziecko w przygotowaniu go na drogę nowego życia. Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: Sergiusz Jackowski
„Żyjemy w świecie, w którym zanika kultura oparta na tradycji i społecznej identyfikacji. Coraz mniej ludzi określa się przez jasne kryteria – przez język, religię, warstwę społeczną, płeć lub kulturę. Nie istnieją już pierwotne kryteria przynależności, a jednostka zdaje się rozmywać w globalnym świecie. W czasach wzrastającej anonimowości ludzi w społeczeństwie i niedoceniania osiągnięć poszczególnych osób – Who is Who kładzie szczególny nacisk na oddanie każdemu należnego mu szacunku. Każdy, kogo biografia została opublikowana w leksykonie Who is Who, jest szczególnie zasłużony dla swojej społeczności, dlatego jej zamieszczenie jest absolutnie należnym mu wyróżnieniem, stosownie podkreślającym rzeczywiste znaczenie każdej osoby, /Hubners Who is Who/”.
Z przyjemnością i szacunkiem zauważamy, że w kolejnej edycji leksykonu Who is Who przewidziane jest miejsce na biografię Pana Sergiusza Jackowskiego którego wspomnienia publikowaliśmy na łamach sycowice.net. Czytaj więcej…
29 wrz
Sergiusz Jackowski – Niewdzięczny los

źródło zdjęcia: sxc.hu
Od początku roku 1948 byłem junakiem. W powojennych czasach każdy junak musiał odsłużyć dwa lub trzy miesiące czynu dla Polski. Czyn ten od harowałem w Jaworznie. Tysiące junaków z całej Polski budowaliśmy elektrownię „Jaworzno”. Wyrąbywaliśmy las. Ciężko pracowaliśmy przy wykopywaniu ogromnego zbiornika wodnego. Budowaliśmy drogi dojazdowe do elektrowni. Stawialiśmy baraki dla sprzętu budowlanego. Obozowaliśmy w namiotach nad Czarną Przemszą. Po pracy w jej brudnej wodzie praliśmy onuce. Wielu junaków przy tej budowie utraciło zdrowie na zawsze. Nawet kolega z mojej drużyny Tadeusz Sroka nabył przepuklinę dźwigając w lesie ciężkie kłody. Wielu junaków cierpiało na bolesne odciski na rękach, pracując narzędziem ręcznym przez 8 godz. dziennie. Teraźniejsza młodzież nic nie wie, jak młode chłopaki, w wielkim trudzie, za darmo odbudowywali powojenną Polskę. Czytaj więcej…
2 Komentarze/y | Kategoria:
Sergiusz Jackowski

źródło zdjęcia: Cezary Woch
Pan Sergiusz Jackowski jest niestrudzonym kronikarzem wydarzeń które nie tylko dla młodego, a również dla starszego pokolenia są już zamierzchłą historią. Czy warto je znać? Myślę, że ponad wszelką wątpliwość TAK! Wiedza o przeszłości tej ziemi, jest podstawowym kryterium naszej tożsamości.
Ludzie którzy nie znają swojej historii są nikim, a społeczeństwo bez kultury i poczucia własnej tożsamości, może w każdej chwili zniknąć z powierzchni ziemi. Drobiazgowe spisywanie historii naszych małych Ojczyzn, samo w sobie jest wartością dla której winniśmy wdzięczność jej Autorowi. Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: Sergiusz Jackowski
Od wczesnego dzieciństwa byłem bardzo uczuciowym chłopakiem. Od najmniejszej doznanej krzywdy bardzo płakałem. Z tego powodu rodzice bardzo przeżywali. Kiedy rozpoczęła się wojna mając ponad 10 lat moje uczucia za doznawane krzywdy w rodzinie wzmagały się. Kiedy płakała mama płakałem razem z nią. Z uwagi na moją wrażliwość ukrywała przede mną swoje cierpienia. Od wczesnej młodości byłem bardzo czuły na ludzkie krzywdy. Podczas II Wojny Św. byłem świadkiem wielu dramatów i ludzkich tragedii, nawet w bliskich, moich rodzinach. Przez to moje uczucia jeszcze bardziej potęgowały się. Ludzkie cierpienia znajomych i krewnych utrwaliły się w mojej pamięci. Kiedy po wojnie trafiłem w okolice umocnień przez lata bardzo nimi interesowałem się. Na starsze lata będąc na rencie postanowiłem przypominać i dalej tropić ślady wojennych dziejów przez które tak bardzo cierpieli niewinni ludzie. Czytaj więcej…
11 mar
Dzieje nad strumykiem – część 3
źródło zdjęcia: Sergiusz Jackowski
TIBORLAGER – CIBÓRZ – STRZELNICA
Budowa koszar Tiborlager była ściśle związana z budową południowego odcinka MRU. Trwała ona ponad dwa lata. Przed budową pagórkowaty zalesiony teren nad jeziorem, wykupił Wehrmacht od katolickiej parafii w Muhlbock /Ołobok/.
W latach osiemdziesiątych ukazał się artykuł w „Gazecie Lubuskiej”. Czytamy w nim: Gdy roboty przy budowie Tiborlager były zaawansowane, wywiad polski był zainteresowany tą budową. Do zbierania informacji na jej temat wyznaczono agenta o kryptonimie „Nr.1225”. Czytaj więcej…
1 komentarz | Kategoria:
Sergiusz Jackowski

źródło zdjęcia: Sergiusz Jackowski
Dawne dzieje nad strumykiem
Od wielu wieków cichutko, swobodnie płynął sobie strumyk przez leśną krainę. Gdzieniegdzie ocierał się o fragmenty pól i łąk. Po obu stronach otaczał go bajeczny, szumiący las. Królowała w nim rozhukana zwierzyna. Ptasi świergot i śpiew , rozczulał i pobudzał pobliskich mieszkańców do życia. Od wieków nad strumykiem zmieniały się państwa, ustroje i nowe pokolenia ludzi. Tylko strumyk się nie zmieniał. Wypływał z jeziora Nischlitz /Niesłysz/ a rzeka Odra jak matka zabierała jego wody i płynęła hen do morza. Na wiosnę po roztopach było wiele rozlewisk. Gdy zasoby wód malały, rozlewiska wracały do swego koryta. Gospodarze z pobliskich wsi jak: Muhlbock/Ołobok/, Schonfeld/Rokitnica/, Skampe/Skąpe/, Mittwalde/Międzylesie/, Hammer/Przetocznica/, Blumberg/Bródki/, użytkowali rozlewiska dla celów gospodarczych, zbierali siano. Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: Sergiusz Jackowski
Repatrianci
Miałem wówczas prawie 16 lat. Opuszczałem z rodzicami i starszą siostrą naszą rodzinną kolebkę na Kresach Wschodnich. Odjeżdżałem ze wspomnieniami lat dziecięcych i wojennej zawieruchy podczas dorastania. Mieszkaliśmy 7 lat na kolonii w pobliżu strumyka a za nim bezkresne moczary. Ojciec utrzymywał dobre stosunki z sąsiadami kolonii. Z chęcią do pomocy zjawiło się kilka furmanek, by nas z dobytkiem odtransportować na stację kolejową do Postaw, odległą o 30 km. Nasz dorobek rodzinny, co mogliśmy zabrać umieściliśmy na trzech furmankach. Mama, moja siostra i ja usiedliśmy z tyłu na ostatniej furmance. Wyruszyliśmy polną drogą do szosy. Wóz kolebał się po nierównościach. Załadowany dorobek monotonnie gaworzył. Z tyłu za nami leżały dwie owce z powiązanymi nogami, które od czasu do czasu pobekiwały. Krowa na powrozie człapała za wozem. Czytaj więcej…