
źródło zdjęcia: nasza-klasa.pl
Edward Gąsiewski część 7
W 1946 roku Józef Rusiecki z Rudziszek koło Wilna, który przed wojną miał ukończoną szkołę strażacką, założył w Sycowie straż pożarną. Pamiętam pierwsze ćwiczenia z sikawką na podwórku mojego brata Janka. W roku 1947 wyjechał do Gryfowa Śląskiego i przez bardzo krótki okres strażakami dowodził Gimon a także mój brat Janek.
Przez długi okres czasu a konkretnie przez prawie czterdzieści lat komendantem straży pożarnej w Sycowie byłem ja. Moim zastępcą był Czesław Bałunda, fajny chłopak i dobry strażak, mieszkał tu gdzie dzisiaj mieszka rodzina Dydaków. Posiadałem w tym czasie wszystkie obowiązujące przeszkolenia poczynając od szeregowego strażaka a kończąc na kwalifikacjach komendanta gminnego którym byłem przez pewien okres. Zrezygnowałem jednak z tej funkcji z uwagi na swoje obowiązki w gospodarstwie.
Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: nasza-klasa.pl
Edward Gąsiewski część 6
Historia Walczaków pochodzących z częstochowskiego jest nietypowa i bardzo ciekawa. Wojciech Walczak jako kawaler, już po pierwszej wojnie światowej w okresie letnim wyjeżdżał do pracy w Niemczech „za chlebem”, a na zimę wracał do domu. Był przysłowiową „złotą rączką”, bo wszystko umiał zrobić i był ceniony przez Niemca u którego pracował.
Po pewnym czasie Niemiec zaproponował mu, że dobrze by było gdyby się ożenił i zamieszkał u niego na stałe, bo do pracy potrzebuje również kobietę. Tak też się stało i moja przyszła żona Walentyna urodziła się w Niemczech i tam pokończyła odpowiednie dla jej wieku szkoły, jedną siedmioletnią a drugą trzyletnią. Ta trzyletnia szkoła była bardzo praktyczna, bo uczyła prowadzenia gospodarstwa domowego, gotowania, pieczenia, szycia, wychowywania dzieci itp.
Czytaj więcej…
źródło zdjęcia: sxc.hu
Edward Gąsiewski część 5
Obserwując rozwój sytuacji na froncie i rysujące się tendencje polityczne, powoli zaczęliśmy sobie zdawać sprawę z tego, że w naszym rodzinnym domu może zabraknąć dla nas miejsca. Tak też się stało. Nie dziwię się Stalinowi który był zadeklarowanym wrogiem Polski i Polaków, ale mam żal i pretensję do zachodnich mocarstw które nas po prostu zdradziły, a szczególnie Ameryka i Anglia.
Jeszcze mieliśmy złudne nadzieje na wybuch trzeciej wojny światowej, na jakiś cud który wyzwoli nas z sowieckiej niewoli, tak jednak się nie stało! Nowi panowie naszej ziemi „uzbrojeni” w międzynarodowe traktaty, coraz wyraźniej pokazywali nam kto tu rządzi.
Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: sxc.hu
Edward Gąsiewski część 4
Ja sam kilkakrotnie uszedłem ledwo z życiem. W czasie ucieczki w jednej z łapanek, kule gwizdały mi koło głowy a ubranie a nawet koszula z prawego boku była przestrzelona. W tej samej łapance zginęło dwóch innych młodych ludzi o czym nawet nie wiedziałem. Ponieważ ukrywałem się poza domem jeszcze przez trzy czy cztery dni, tych młodych chłopców odnalazł i pochował poszukujący mnie mój brat Janek. Żaden z nich nie posiadał dokumentów. Byli ubrani w jakieś kombinezony pod którymi skrywali polskie mundury. To, że wyszedłem z tego cało bez najmniejszego draśnięcia, to prawdziwy cud.
Na jesieni 1944 roku tylko z naszej gminy Werenów , NKWD „zgarnęło” około 150 chłopa i zapędzono nas do koszar 75 Pułku Piechoty w Lidzie. Było już tam mnóstwo aresztowanych. Trzymano nas 10 dni bez jedzenia, bez możliwości umycia się i bez żadnej wiedzy co do naszej przyszłości.
Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: sxc.hu
Edward Gąsiewski część 3
Z chwilą wybuchu II wojny światowej miałem 17 lat i nikt z nas nie wiedział w którym kierunku potoczy się koło historii. Najpierw weszli Niemcy, a niedługo po nich Sowieci których zdecydowanie nie lubiliśmy.
Niemców traktowaliśmy nieco przychylniej od bolszewików a trwało to do czasu, kiedy powstała partyzantka i Niemcy w sposób bezwzględny zaczęli stosować represje i terror. Rozstrzeliwania były na porządku dziennym. Byłem na liście do wywozu na roboty do Niemiec, ale wykręciłem się od tego podejmując pracę w lesie nadzorowanym przez okupanta.
W okresie międzywojennym kresowa młodzież wychowywana była w duchu głębokiego patriotyzmu i w świadomości, że Polski trzeba bronić do upadłego i za wszelką cenę! Wielka w tym zasługa moich Rodziców i nauczycieli. Ja jako jeden z nielicznych ukończyłem siedmioletnią szkołę podstawową. Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: rzecz-pospolita.com
Edward Gąsiewski część 2
Naszą ulubioną, niemal narodową potrawą były bliny robione z tartych ziemniaków z dodatkiem pszennej mąki. Obowiązkowo musiały trochę podkisnąć a następnie były pieczone w piecu chlebowym co powodowało, że były pulchne i bardzo smaczne. Jeszcze ciepłe smarowaliśmy smalcem lub twarogiem i śmietaną. Matka piekła je zawsze w czwartek i niedzielę, poza tym jedliśmy zupy, ziemniaki i rozmaite sosy. Jak nie było do sosu mięsa to obowiązkowo był kawał gotowanego boczku. Każdy dostawał swoją porcję i musiał ją zjeść „do czysta”, nie było tak jak dzisiaj marudzenia, że to takie albo owakie.
Od czasu do czasu Ojciec zabijał byka lub jałówkę, na bieżąco były bite świnie a pod jesień kastrowane wcześniej barany, które wtedy były bardzo tłuste. Kapuśniak z taką baraniną był wyśmienity. Jedzenia nam nie brakowało ale trzeba przyznać, że wielu ludzi żyło biednie a dzieci z tych rodzin chodziły „po służbie”.
Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: wikipedia.org
Edward Gąsiewski część 1
Za oknem padają gęste płaty mokrego śniegu, a w przytulnej i gościnnej izbie wartko płyną słowa o kresach wschodnich, o akowskiej partyzantce, o ludzkim życiu i o Sycowicach. Słowa niekiedy ciepłe i przyjazne, a niekiedy zimne i ostre, jak klinga partyzanckiego bagnetu. Jest początek marca 2007 roku. Sycowice.
Nazywam się Edward Gąsiewski i urodziłem się 22 sierpnia 1922 roku w Antonowie, w województwie nowogródzkim, w powiecie Lida. Moi dziadkowie mieli bardzo duże gospodarstwo rolne gdzieś na północy województwa nowogródzkiego, aż pod granicą rosyjską. Po wybuchu pierwszej wojny światowej z nieznanych mi przyczyn uciekli stamtąd, pozostawiając tam cały swój majątek. W powiecie oszmiańskim gdzie się osiedli, dziadek wydzierżawił duże gospodarstwo. Miał czterech synów, jednym z nich był mój Ojciec.
Czytaj więcej…