źródło zdjęcia: Mikołaj Zubik
Starsi mieszkańcy Pomorska pamiętają Mikołaja Zubika – wieloletniego społecznika, który zmarł w 1990 roku. W tym roku, 25 lat po śmierci, jego córka Maryla Żurawik udostępniła zapiski i zdjęcia swojego ojca, który będąc na emeryturze od końca lat 70-tych ubiegłego wieku spisywał swoje wspomnienia. Mikołaj Zubik brał także udział w konkursach literackich, część jego wspomnień ukazała się w książce Mój dom nad Odrą i w artykułach gazet. Pani Maryla Żurawik przekazując zapiski powiedziała: Ojciec na pewno nie miałby nic przeciwko, żeby opublikować jego wspomnienia a nawet byłby zadowolony, że jego wspomnienia ktoś chce czytać.
Czytaj więcej...
źródło zdjęcia: darmowe zdjęcia
Kiedy zapytałem Panią Helenę za czym tęskni najbardziej, w Jej oczach pojawiły się łzy: do dnia dzisiejszego najbardziej tęsknię za domem, bo to „było swoje”, a tu jestem „na obcym”… . Jest koniec maja 2007 r. Sycowice. Moje panieńskie nazwisko to Helena Downar. Urodziłam się 20 lutego 1921 r. w otoczonym lasami folwarku Milidowszczyzna w gminie Krewo, w powiecie oszmiańskim na ziemi wileńskiej. Folwark ten był naszą własnością, miałam pięć sióstr i jednego brata którego później zamordowali sowieci. Do czteroklasowej szkoły w Czerkasach, chodziliśmy piechotą ze cztery kilometry, a w zimie Ojciec lub parobek podwoził nas saniami. Lata były słoneczne i gorące, a zimy srogie. W listopadzie leżał już kopny śnieg, a bez sań nigdzie nie można było się ruszyć. Najbliższą ludzką osadą odległą od nas o około 1,5 km była Kozarowszczyna, gdzie był majątek ziemski i niewielka wieś którą w większości zamieszkiwali Polacy.
Czytaj więcej...
źródło zdjęcia: Adam Maziarz
Otrzymała złotą odznakę honorową od organizacji Evangelische Frauenhilfe. Po wojnie była w kontakcie z wieloma mieszkańcami Deutsch-Nettkow (Nietkowice) Pierwsze 28 lat życia Martha Pfennig spędziła w Leitersdorf (Sycowice) Pani Martha Pfennig z domu Groß urodziła się 9 października 1894 roku w Leitersdorf (Sycowice). Była najmłodszym z sześciorga dzieci poważanej rodziny. Należała w ojczyźnie (w Sycowicach) do kręgu młodych dziewcząt w chórze kościelnym. W rzeczywistości była aktywna przez całe życie w protestanckiej pracy społecznej. Po ukończeniu szkoły Martha Groß pracowała jako pomoc domowa w Guben i Berlinie. Kiedy w 1916 roku zmarł jej ojciec wróciła do Leitersdorf (Sycowice). W 1922 wyszła za mąż za Paula Pfenniga z Deutsch-Nettkow (Nietkowice), który w tej nadodrzańskiej wsi miał małe gospodarstwo i z zawodu był kołodziejem. Para Pfennig miała dwie córki: Ilse, która później roznosiła pocztę w „Straßburgu”(Nietkowice), i Ingrid, która pracowała w gospodarstwie rodziców i w biurze burmistrza. Wypędzona z domu w 1945 roku była zmuszona do czterotygodniowego marszu na piechotę. Przez Frankfurt/Oder doszła do Salzwedel w Altmark, gdzie jej mąż dotarł tam po kilkumiesięcznej niewoli. W 1955, para przeniosła się do dzieci do Solingen. Od 1964 roku Martha Pfennig mieszkała u swojej córki Ilse i swojego zięcia Hansa Schapana. W 1974 roku zmarł jej prawie 84-letni mąż. W kwietniu 1984 roku dostała za 54-letnią służbę jako działaczka protestancka Złotą Odznakę Honorową. Pani Martha Pfennig w wieku nawet 90-ciu lat wciąż telefonicznie i listownie utrzymywała kontakt z wieloma przyjaciółmi z Leitersdorf (Sycowice) i Deutsch-Nettkow (Nietkowice), na przykład z 93-letnim pastorem Glüerem (Minden), który w Leitersdorf udzielał jej ślubu. Chętnie opowiadała, zwłaszcza o powodzi w Deutsch-Nettkow (Nietkowice), kiedy musieli łódką ratować Paula Webera ze strychu.
tłumaczyli: Adam i Janusz
źródło zdjęcia: sxc.hu
We wrześniu 1756 roku doszło do trzeciej Wojny Śląskiej przeciwko Austrii, ponieważ Rosja otrzymała wrogie oświadczenie od Prus, to w konsekwencji również tutejsza okolica doznała nieszczęścia przez tą wielką wojnę. Wprawdzie początkowo było tu cicho, aż w 1758 Rosjanie nadeszli z zajętego przez nich Królestwa Pruskiego, a 15 sierpnia Kostrzyn w wyniku ostrzału został obrócony w popiół; następnie 18 września został dostrzeżony pierwszy rosyjski kozacki oddział. Przybyli z
Radnicy i zatrzymali się na poranny posiłek; ich głównym celem było to, aby zabrać konie ze wsi, które wyłapywali i były one utracone. Domy, z których mieszkańcy uciekli zostały splądrowane, uciekinierzy ścigani, wszystkie skrzynie i pudła rozbito a co lepsze zostało zabrane. U większości mieszkańców, którzy pozostali w domu zabrali tylko pasze ze stodół, zażądali pieniędzy i chleba, a ogólnie zadawali cierpienie i co było przyzwoite nie zabrali wielu ubrań.
Czytaj więcej...
źródło zdjęcia: sxc.hu
We wczesnych godzinach południowych 28 czerwca 1914 roku grupa serbskich zamachowców rozstawiona co kilkadziesiąt metrów czekała na jednej z ulic Sarajewa aby wykonać zadanie wyznaczone im przez tajną organizację Czarna Ręka. Gdy pojawił się samochód z Arcyksięciem Franciszkiem Ferdynandem i jego żoną Zofią, jeden z zamachowców rzucił bombę. Odgłosy wybuchu były znakiem dla innych zamachowców, że zamach zakończył się sukcesem i powinni udać się do pobliskiej kawiarni, gdzie mieli świętować swój sukces. Jednak bomba wybuchła przed autem raniąc tylko jednego z oficerów Arcyksięcia. Franciszek Ferdynand po krótkiej wizycie w ratuszu postanowił pojechać do szpitala odwiedzić swojego rannego oficera. Kierowca skręcił w uliczkę, gdzie zamachowcy siedzieli w kawiarni. Zauważyli samochód Arcyksięcia i wtedy jeden z zamachowców Gavrilo Princip wybiegł z kawiarni i oddał dwa śmiertelne strzały. Arcyksiążę Franciszek Ferdynand i jego żona skonali po paru minutach. To była główna przyczyna wybuchu I wojny światowej.
Czytaj więcej...
źródło zdjęcia: nasza-klasa.pl
Moje Sycowice część 10 Kiedy w ogniu krwawych walk przetoczył się ryczący armatami i katiuszami frontowy walec, niezwłocznie na ziemię krośnieńską zaczęli przybywać jako pierwsi, polscy kolejarze i pocztowcy. Równocześnie z ich pojawieniem się, zaczęto tworzyć zręby administracji państwowej, przejmując władzę z rąk
radzieckich komendantów wojennych. Przejęcie
Krosna przez polską administrację miało miejsce 2 maja 1945 r. We wsiach i miastach sporo było jeszcze Niemców, którzy nie zdążyli ewakuować się przed nadejściem frontu. Większość z nich zupełnie zdezorientowana była jeszcze w szoku, nie mogąc pogodzić się z zaistniałą sytuacją i nie mogąc uwierzyć w to, co się stało. Chociaż zakończyły się regularne walki, to tu i ówdzie rozbrzmiewały pojedyncze, skrytobójcze strzały. Korzystając z okazji, zaczęli grasować zwykli bandyci i szabrownicy. Po lasach kryły się grupki rabujących i zdemoralizowanych wojną oraz gotowych na wszystko, żołnierzy niemieckich i radzieckich.
Czytaj więcej...
źródło zdjęcia: Mistrzu
Moje Sycowice część 9 Z przykrością muszę wyznać, że karty tego rozdziału pozostaną puste w części dotyczącej bezpośredniej relacji byłych mieszkańców wsi. Historię tej ziemi tworzyli ludzie i tylko Ci ludzie powinni dać świadectwo prawdzie. Do dnia dzisiejszego, chociaż już coraz mniej licznie, żyją byli przedwojenni mieszkańcy Sycowic i ich dzieci. Do dnia dzisiejszego, przynajmniej raz w roku, ich kilkudziesięcioosobowa grupa przyjeżdża tutaj, udając się na ziemię swoich ojców w pielgrzymkę sentymentalną. To w ich sercach i umysłach trwają
Sycowice takie, jakie były w czasie ich lat dziecinnych. Wędrując po dzisiejszej wsi, zapewne wspominają o tym, co było w niegdysiejszych czasach. Jakie były ich marzenia i plany, co robili rodzice, w którym domu mieszkali. Gdzie chodzili do szkoły, a gdzie na spacery, randki czy potańcówki. Czym zajmowali się sąsiedzi, jakie były „ich Sycowice”?
Czytaj więcej...
źródło zdjęcia: sxc.hu
Moje Sycowice część 8 Okres ten z oczywistych powodów nie może być odtworzony zbyt dokładnie, bowiem wszelkie zachowane informacje mają tu charakter zupełnie przypadkowy. Jednak nawet najdrobniejsze z nich i pozornie mało istotne, są dla naszej wiedzy o
Sycowicach niezwykle cenne. Analizując pozornie niespójne ze sobą zdarzenia, a wręcz często strzępy informacji odległe od siebie nawet o dziesiątki lat, możemy jednak spróbować wyrobić sobie pogląd, jakie były
Sycowice u zarania swoich dziejów. Nie powinno być co do tego żadnych wątpliwości, że od roku 1435 były one w rękach niemieckich. Pierwsza wzmianka o
Sycowicach pochodzi z zapisu w tzw. Dokumencie
Krośnieńskim właśnie z tego okresu. Wieś wtedy już istniała i pozostaje do dzisiaj zagadką odpowiedź na pytanie, kiedy ona faktycznie powstała i kto ją powołał do życia?
Czytaj więcej...
źródło zdjęcia: sxc.hu
Moje Sycowice część 7 W wyniku akcji kolonizacyjnej w XIII i XIV w. Śląsk stał się dzielnicą z dość licznymi grupami osadników niemieckich. Na przełomie XV i XVI w. zarówno wsie jak i miasta mimo mieszanej narodowości, w znacznej mierze były polskie, polskimi były także dwory Piastowiczów i większości rycerstwo. Element polski był w połowie XV w. nadzwyczaj silny po obu stronach Odry, z oczywistą przewagą na obszarach żyźniejszych gleb. Jeszcze w XVIII w. w okolicach
Zielonej Góry,
Szprotawy i Żagania istniały w powiatach głogowskim i kożuchowskim polskie wsie. W powiecie
krośnieńskim natomiast istniała zdecydowana przewaga ludności łużyckiej, której granicą zasięgu na wschodzie były Kwisa i Bóbr. Także miasta na terenie środkowego Nadodrza zachowały długo polski charakter, aczkolwiek nie uniknęły poważnego napływu Niemców.
Czytaj więcej...
źródło zdjęcia: sxc.hu
Moje Sycowice część 6 Zasiedlenie tych terenów w okresie wczesnofeudalnym było rzadkie. Powodem były zarówno warunki środowiskowe, jak i położenie w strefie ścierających się układów politycznych. Szczególną, prawie nie do pokonania przeszkodą dla osadnictwa były tereny bagienne, torfowe i zalewowe. Właśnie w dolinie
Odry i w dolnym biegu
Bobru mamy do czynienia w większości z takimi terenami. Nadzwyczaj poważną przeszkodą we wczesnym osadnictwie było także zróżnicowanie w ukształtowaniu terenu. Od ukształtowania terenu zależą bowiem takie czynniki środowiska geograficznego jak klimat lokalny, poziom wód gruntowych, dogodność uprawy roli i poniesione przy tym nakłady. Po opanowaniu tych obszarów przez Polan i pod wpływem ich polityki nastąpiły poważne zmiany w sieci osadniczej. Ten rozwój na terenie środkowego Nadodrza nie nastąpił jednak automatycznie po zajęciu grodów plemiennych, takich jak
Lubusz czy
Krosno. Zajęcie było wynikiem polityki Piastów na rubieży państwa, ich siły militarnej i ekonomicznej.
Czytaj więcej...