źródło zdjęcia: Cezary Woch
W dniu 14 grudnia 1990 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ uznało dzień 1 października za Międzynarodowy Dzień Osób Starszych. Święto to zostało ustanowione po to, aby zwrócić uwagę na problemy osób wieku dojrzałego.
Jeszcze w 1950 r. na świecie żyło 200 milionów ludzi powyżej 60-tego roku życia, dziś osoby starsze to już 500 milionów, a według prognoz w roku 2020 będzie ich miliard.
Dzień Seniora obchodzony jest w kilku wariantach, na poziomie globalnym i lokalnym: 1 października jako Międzynarodowy Dzień Osób Starszych, 20 października jako Europejski Dzień Seniora, a 20 listopada jako Ogólnopolski Dzień Seniora.
W każdym bądź razie wszystkie daty mają jednak wspólny cel – kształtować społeczne postrzeganie osób starszych oraz podejmować wszelkie działania mające na celu zapewnienie im godnego życia. Czytaj więcej…
źródło zdjęcia: darmowe zdjęcia
Kiedy zapytałem Panią Helenę za czym tęskni najbardziej, w Jej oczach pojawiły się łzy: do dnia dzisiejszego najbardziej tęsknię za domem, bo to „było swoje”, a tu jestem „na obcym”… . Jest koniec maja 2007 r. Sycowice.
Moje panieńskie nazwisko to Helena Downar. Urodziłam się 20 lutego 1921 r. w otoczonym lasami folwarku Milidowszczyzna w gminie Krewo, w powiecie oszmiańskim na ziemi wileńskiej. Folwark ten był naszą własnością, miałam pięć sióstr i jednego brata którego później zamordowali sowieci. Do czteroklasowej szkoły w Czerkasach, chodziliśmy piechotą ze cztery kilometry, a w zimie Ojciec lub parobek podwoził nas saniami. Lata były słoneczne i gorące, a zimy srogie. W listopadzie leżał już kopny śnieg, a bez sań nigdzie nie można było się ruszyć. Najbliższą ludzką osadą odległą od nas o około 1,5 km była Kozarowszczyna, gdzie był majątek ziemski i niewielka wieś którą w większości zamieszkiwali Polacy. Czytaj więcej…
źródło zdjęcia: Sergiusz Jackowski
PASIERB KOWALA GALKE
Powojenne życie rodziny kowala opisałem w IV części „Dzieje nad strumykiem”. Na początku lat siedemdziesiątych mieszkając już w odremontowanym jego domu odwiedziła nas z tłumaczem polskim córka kowala. Zapraszałem Ją do domu, lecz odmówiła. Wolała z tłumaczem zwiedzić i pooglądać na zewnątrz swoje dziecięce i młodości kątki. Niczego się od niej nie dowiedziałem, gdyż dostrzegłem jej nieufność do Polaków. Byłem wyrozumiały dla jej zachowania, gdyż po wojnie podczas stacjonowania Armii Czerwonej poznałem, jaki przeżywała horror przez 16 miesięcy. W połowie lat osiemdziesiątych przy płocie naszego ogrodu zatrzymał się zagraniczny samochód Wysiadło z niego dwóch mężczyzn. Dostrzegli moją żonę i podeszli do niej. Nie rozumiejąc pytań przybyszów, żona zawołała mnie. Zrozumiałem pytanie starszego pana i otworzyłem im bramkę ogrodu. Kiedy już jakimś narzędziem woreczek foliowy był napełniony ziemią, zaprosiliśmy przybyszów do domu na skromny poczęstunek. Czytaj więcej…
źródło zdjęcia: Sergiusz Jackowski
(„Wspomnienia pod wiązami” mają nostalgiczny charakter o naszych przodkach.. Chcę wspomnieć historie, które wyczarowałem spod konarów kilkusetletnich wiązów o dawnych i przedwojennych przodkach Mittwalde. Przede wszystkim chcę opowiedzieć o godnych, pierwszych powojennych „Pionierach”, osadnikach Międzylesia, którzy przez niewdzięczny los wojny z różnych przedwojennych regionów Polski trafili na obce ziemie. Tu musieli się jednoczyć, przyzwyczaić, cieszyć się życiem, miłością i pracą. Często na placu pod wiązami, przy kuźni kowala, po pracy odpoczywali i popijali tanie winko, gdyż na lepsze nie było ich stać. Od wczesnych lat swojej młodości poznawałem wszystkich mieszkańców Międzylesia i już po kilku latach byłem z nimi bardzo zżyty. Tu po latach często, po niedokończonej swojej misji zostawiali po sobie piękne wspomnienia dla potomnych i ubogi dorobek. Przez lata w doli i niedoli zmęczeni ciężką pracą i schorowani, zostawiali swoich najbliższych i przyjaciół, odchodzili z pokorą do wieczności. Czytaj więcej…