źródło zdjęcia: darmowe zdjęcia
Kiedy po raz pierwszy dowiedziałem się od robotników leśnych pracujących w Sycowickich lasach o spotykaniu wilczych tropów, a nawet o przemykających ostępami wilczych parach, słuchałem tych relacji niczym opowieści o czerwonym kapturku… . W miarę upływu czasu ilość tych informacji zaczęła jednak gęstnieć, a potwierdziło je zabicie przez samochód dwuletniego basiora przechodzącego przez drogę wojewódzką tuż pod Sycowicami. Wilki na terenie lubuskiego zniknęły całkowicie ponad sto lat temu, kiedy to obowiązywał XVII wieczny dekret nakazujący bezwzględne rozprawianie się z tymi drapieżnikami, łącznie z wybieraniem i niszczeniem wilczych miotów. Pół wieku temu obserwowano jedynie pojedyncze migrujące osobniki, ale w miarę upływu czasu ilość tych drapieżców systematycznie rosła. Zachęcała do tego bardzo duża lesistość terenu, małe zaludnienie i obfitość grubej zwierzyny płowej i czarnej /jelenie, sarny, dziki/.
Na podstawie wyrywkowych badań próbek DNA sztuk padłych lub potrąconych przez samochody, odtworzono marszrutę tych szarych przybyszów. Okazuje się, że wilki przywędrowały do nas z dwóch kierunków: pokonując Odrę przybyły z zachodu, a konkretnie z terenów Niemiec i z północno-wschodniej Polski z Warmii i Mazur. W tym przypadku przywędrowały tzw. północnym korytarzem migracyjnym poprzez Wisłę, Bory Tucholskie, Puszczę Drawską i Notecką, aż do Puszczy Rzepińskiej i dalej na południe. Należy mieć na uwadze, że słabo zalesiona i pocięta gęstą siecią dróg środkowa Polska, od dawna stanowiła barierę migracyjną dla wszelakich zwierząt. Sytuacja ta będzie ulegać dalszemu pogorszeniu po wybudowaniu szczelnie ogrodzonej z obu stron siatkami autostrady A-2. Drogowcy starając się uwzględniać odwieczne trasy migracyjne budują nad autostradami „zielone mosty”, czy specjalnie przystosowane szerokie przejścia podziemne co tylko częściowo rozwiązuje problem. W roku 2014 liczebność wilków w województwie lubuskim szacowana była na osiem watah, przy średniej 4-6 sztuk w jednej rodzinie. Występują one głównie w trzech rejonach: na południowym zachodzie, w północnej części Borów Dolnośląskich /dwie watahy/, w Puszczy Rzepińskiej /dwie watahy/ i w puszczy Noteckiej /cztery watahy/. Uwzględniając rejony ich występowania utworzono tam obszary Natura 2000, a w konsekwencji tego w województwie lubuskim powstały dwa takie rejony. Pierwszy to okolice Budachowa o nazwie „Lasy Dobrosłowskie”, a drugi o nazwie „Wilki nad Nysą”, pomiędzy Łęknicą a Przewozem. Warto zauważyć, że od rejonu Budachowa, Sycowice w prostej linii dzieli odległość zaledwie około 20 kilometrów. Biorąc pod uwagę, że najmniejsze terytorium zajmowane przez jedną watahę obejmuje obszar 100 kilometrów kwadratowych i, że wilki są wytrwałymi piechurami pokonującymi dziennie bez żadnego wysiłku dystans około 20 kilometrów, zrozumiałe stają się ich „wizyty” na obrzeżach Sycowic. Znane są przypadki kiedy to niektóre osobniki wyposażone w nadajniki telemetryczne pokonywały dystans około 160 kilometrów w ciągu jednej doby! Dorosły wilk porusza się z prędkością około 8 km/h, a jeśli trzeba, to na krótkich dystansach potrafi biec z prędkością około 60 km/h! Drapieżniki te poruszają się różnymi tempami, od stępa, poprzez kłus, aż do galopu. Wilcze stada przemieszczają się najczęściej bardzo „ekonomicznym” truchtem, czyli chodem szybszym od stępa, a wolniejszym od kłusa… . Wędrują w zależności od długości dnia, pory roku i temperatury powietrza. Najczęściej można je spotkać w godzinach rannych lub wieczornych, są bardzo dobrymi pływakami dla których nie są straszne wody stojące czy płynące. Szacuje się, że w Polsce żyje ok. 750 - 800 wilków. W części Polski położonej między Wisłą a zachodnią granicą zarejestrowana została obecność 31 wilczych rodzin. Można by powiedzieć, że wilki są i będą kolejną atrakcją Sycowic gdyby nie pewne ale… . Otóż nie trzeba nikogo przekonywać, że wilki są groźnymi i silnymi drapieżnikami żywiącymi się mięsem. „Ochroniarze” starają się łagodzić i bagatelizować problem sugerując, że to jedynie stereotypy funkcjonujące w społeczeństwie pokazują wilka jako zabójcę zwierząt i drapieżnika groźnego dla ludzi. Jest to jednak tylko po części prawda. Czy nam się to podoba czy nie, wilk musi jeść surowe mięso, nie zważając przy tym na okresy ochronne obowiązujące np. myśliwych w czasie wykonywania polowania. A skoro tak, to jest rzeczą oczywistą, że jego łupem stają się nie tylko osłabione wiekiem lub chorobami dzikie zwierzęta, ale młode warchlaki, sarny, jelenie, daniele, a również prośne lochy, cielne łanie czy kotne sarny. W rejonach gdzie występują, już teraz obserwuje się drastyczny spadek pogłowia tych ostatnich. Jeśli chodzi o zwierzęta gospodarskie i hodowlane, to należy pamiętać, że wilk wiedziony instynktem skorzysta z każdej okazji i nie chodzi tu tylko o zaspokojenie głodu, ale o rozbójniczą żyłkę mordowania dla przyjemności. Nie jest to przejaskrawiona ocena tych drapieżników. Ewidentnym na to przykładem są sytuacje, gdzie wataha wilków morduje „bez potrzeby” znajdujące się na pastwisku czy nawet w ogrodzeniu, owce, kozy czy daniele, w ilości znacznie przekraczającej ich zapotrzebowanie na zaspokojenie głodu. Wiele emocji budzi sama myśl o spotkaniu z wilkami i związanym z tym bezpieczeństwem ludzi. Tu akurat byłbym bardziej spokojny z uwagi na to, że pomimo wszystko wilk ma silnie zakodowany „mores” przed człowiekiem, jest zwierzęciem płochliwym i z reguły unikającym kontaktu z ludźmi. Musiałyby zaistnieć jakieś szczególne okoliczności takie jak długa surowa zima, głód i duże watahy wygłodniałych wilków, aby mogły powtórzyć się przepiękne sceny z płócien naszego wybitnego malarza, przedstawiciela szkoły monachijskiej Alfreda Wierusza-Kowalskiego i tytułowane „napad wilków…”. Ale to raczej nam nie grozi…. . Warto przy tym wiedzieć, że od 1995 roku wilki w Polsce są pod ścisłą ochroną i są gatunkiem priorytetowym w Unii Europejskiej, a ich zabijanie, a nawet płoszenie jest zabronione. I tu rysuje się pewien problem. Jak dotychczas nikt nie opracował „pojemności łowiska” dla wilków, czyli nie ustalił ich docelowej ilości gwarantującej względnie znośne ich bytowanie bez czynienia nadmiernych szkód w rejonach gdzie występują. Może to skutkować nadmiernym ich lokalnym rozmnożeniem i stwarzaniem problemów takich chociażby jakie czynią bobry. Biorąc pod uwagę naszą i unijną „nierychliwość” w zdecydowanym regulowaniu trudnych problemów, możemy spodziewać się różnorakich kłopotów. Nie zmienia to faktu, ze wilk jest pięknym zwierzęciem które powinno w rozsądnych granicach zamieszkiwać nasze lasy.
Cezary Woch
Drukuj artykuł
Komentarz wyraża opinie wyłącznie jego autora. Redakcja portalu sycowice.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Skomentuj artykuł
Kwiecień 30th, 2015 at 19:49
Panie Cezary, w jaki sposób będzie pan zabezpieczał swoje daniele przed wilkami?
Kwiecień 30th, 2015 at 22:41
Jest to problem…
Styczeń 23rd, 2017 at 23:55
http://www.gazetalubuska.pl/wiadomosci/zielona-gora/a/wilcza-wataha-widziana-w-zielonej-gorze,11719686/