Sołtysi – sól ziemi czarnej…

źródło zdjęcia: Cezary Woch
„Sprawowanie funkcji sołtysa ma wielowiekowe tradycje. Już średniowieczne wsie zakładane na prawie niemieckim posiadały urząd „wiejskich sędziów”. W czasie zaborów funkcja sołtysa przetrwała z różnym zakresem uprawnień, w okresie międzywojnia zaś rola tego urzędu była bardzo ważna. Zadbano wtedy, by samorząd wiejski był „dłuższym ramieniem” samorządu lokalnego. Przedwojenne sołectwa, (czyli wtedy gromady) mogły posiadać własne mienie i czerpać z jego wykorzystania dochody. W okresie PRL, chociaż funkcje sołectw drastycznie ograniczono, to funkcja sołtysa zachowała ciągłość. W tym okresie także (często pod egidą sołtysów), w czynie społecznym powstało wiele inicjatyw. Dzisiaj w Polsce istnieje 40 540 sołectw jako jednostek pomocniczych gmin. Ramy ich funkcjonowania wyznaczają ustawa o samorządzie gminnym, przyjęta w 2011 roku ustawa o funduszu sołeckim, a także akty prawa miejscowego (czyli statuty sołectw i gmin). Sołtys stanowi organ wykonawczy sołectwa jako jednostki pomocniczej gminy. Organem uchwałodawczym jest zebranie wiejskie, a doradczo-wspierającym – rada sołecka. Przepisy ustawy o samorządzie gminnym nie mówią wyraźnie kim jest sołtys i jakie funkcje powinien spełniać, jakie są jego obowiązki. Gminy same decydują jakie prawa i obowiązki przekazują sołectwom, jednak często takie ustalenia „szwankują”: statuty sołectw są w wielu przypadkach zbyt ogólne i niedopracowane. To, kim sołtys jest i czym się zajmuje zależy od tradycji, osobowości i aspiracji. Istnieje całe spektrum ról, które przyjmują sołtysi: od „inkasentów” po autentycznych liderów, którzy mobilizują mieszkańców do wspólnego działania” /z pracy doktorskiej Ilony Matysiak/.Te dwa ostatnie zdania: „kim jest sołtys i czym się zajmuje oraz, że zależy to od lokalnej tradycji, jego osobowości i aspiracji” , a także „czy jest inkasentem, czy autentycznym liderem lokalnej społeczności”, najlepiej oddają sens sprawowania tej funkcji. Współcześni sołtysi powinni być liderami lokalnych społeczności, a ich niełatwa społeczna praca stanowi, iż stają się solą tej ziemi. Na przykładzie Sycowic pokażę w jaki sposób Sołtys, przy ścisłej współpracy z lokalną społecznością w ciągu 6 lat sprawowania swojej funkcji, poprawił jakość życia mieszkańców swojej wsi. Zaczęto, /co jest dziełem zupełnego przypadku/ od sprowadzenia elektrycznych organów do sycowickiego kościoła, a co jest jeszcze istotne, nie kosztowało to nikogo ani jednej złotówki! Następnie w sytuacji gdzie wiele kościołów w Polsce boryka się z problemem braku organistów – tego wymierającego zawodu, ”zorganizowano” pięknie śpiewająca organistkę. Cuda? Ależ oczywiście tak! A gdzież miałyby się zdarzyć, jeśli nie na „kościelnym gruncie”…? Skoro kontynuujemy ten kościelny temat to warto zauważyć, że chyba na zasadzie ‘rozpędu”, odrestaurowano też trzy piękne bramy kościelne w zabytkowym ogrodzeniu. Dalej jak po sznurku poszło uporządkowanie centrum wsi: zbudowanie parkingu, utworzenie zieleńców, założenie krawężników, wyasfaltowanie utworzonych dróg dojazdowych. Ustawiono tablice ograniczające tonaż wjeżdżających samochodów, sprowadzono piękną tablice informacyjną i ławki parkowe, oraz wyłożono ozdobną kostką brukową „rekreacyjne” chodniczki i placyk. Zainstalowano też trzy maszty flagowe których nie posiada żadna z pozostałych wsi i doświetlono 4 lampami centrum miejscowości. Warto też dodać co nie jest bez znaczenia, iż uporządkowano sposób wywieszania ogłoszeń poprzez ustawienie dwóch słupów ogłoszeniowych, ustawiono także gazony na kwiaty wypełnione bratkami, prymulkami i pelargoniami . Wykonano trzy solidne zjazdy z drogi wojewódzkiej na drogi gminne, a dzięki operatywności Sołtysa nikt za to również nie zapłacił ani jednej złotówki. W dalszej kolejności uporządkowano skrajnie zaniedbany teren od kościoła w kierunku na Krosno Odrzańskie. Zlikwidowano gruzowiska, splantowano ziemię, usunięto wieloletnie chwasty i zakrzaczenia oraz nawieziono lepszej ziemi. Dzisiaj ten rozległy teren można śmiało kosić kosiarką ciągnikową. Podobną pracę polegającą na plantowaniu terenu, nawożeniu ziemi, usuwaniu gruzowisk, chwastów i zakrzaczeń wykonano na placu rekreacyjnym „za lustrem”. Mało tego, wybudowano piękny placyk do tańczenia i doprowadzono energię elektryczną, ale to nie wszystko, bowiem urządzono tam bardzo ładny plac zabaw dla dzieci z licznymi elementami zabawowymi, nie zapominając równocześnie o ławeczkach dla rodziców nadzorujących zabawę maluchów. Na górce wieńczącej plac rekreacyjny utworzono miejsce do zjeżdżania na sankach i tor ten jest systematycznie podnoszony w górę w miarę możliwości bezpłatnego otrzymania ziemi. Na przedmiotowej mocno zakrzaczonej „górce”, wykonano cięcia pielęgnacyjne pozostawiając dęby, klony, buki, piękne sosny i bzy. Dokupiono oryginalne czerwone klony, miododajne i aromatyczne lipy drobnolistne i ciemno fioletowe i białe o grubych kiściach lilaki, czyli nasze popularne, charakterystyczne dla Sycowic bzy. Zadbano również o świetlicę wiejską, bo łącznie z wymianą okien wyremontowano wszystkie pomieszczenia i doposażono ją w niezbędne zestawy naczyń, a także zakupiono wystarczającą ilość zestawów bawarskich na imprezy plenerowe. Zakupiono również dwie kosiarki: żyłkową i samojezdną do pielęgnacji terenów zielonych, a mocny zestaw nagłośnieniowy dopełnił ten „koszyczek dóbr”. Oczywiście dokonania te były możliwe dzięki istnieniu funduszu sołeckiego i bardzo dobrego nim gospodarowania, oraz współpracy w zakresie niektórych przedsięwzięć z urzędem Gminy i MGOK. Zaczynem jednak tych niezwykle cennych inicjatyw był Sołtys! Ponieważ nie samym chlebem człowiek żyje, zorganizowano wiele imprez integracyjnych, nawiązano kontakt z Niemcami – byłymi, przedwojennymi mieszkańcami Sycowic, zebrano i opublikowano ich wspomnienia łącznie ze wspomnieniami mieszkańców Zaodrza w książce „Drogi do domu…”. I znowu była to autorska inicjatywa Sołtysa. Czy zatem wszystko się udało? Oczywiście NIE! Wiele do życzenia pozostawiają relacje pomiędzy mieszkańcami wsi, panie uzurpujące sobie prawo do reprezentowania tzw. Koła Gospodyń wymachują jedynie chochelką i nie przejawią żadnej działalności /podobno cały czas działają, ale w podziemiu…/. W stanie całkowitej zapaści jest OSP i jeśli nie obudzą się odpowiednie osoby, to zacne strażackie Stowarzyszenie w Sycowicach przestanie istnieć nawet na papierze!! Reasumując te ostanie dwa zdania, najbliższa kadencja Sołtysa między innymi będzie poświęcona wyeliminowaniu tych delikatnie rzecz ujmując, niedociągnięć. Czy to się uda, zależy jednak od wszystkich mieszkańców i dobrze by było, aby w czasach kiedy prawie pod wszystkimi „strzechami” jest komputer, każdy zdał sobie z tego sprawę i zauważył swoją w niej odpowiedzialność. Aby nie kończyć artykułu, aż tak bardzo pesymistycznie dodam, że jest grupa kobiet niezwiązana z tzw. Kołem Gospodyń, na którą zawsze w Sycowicach można liczyć absolutnie przy każdej okazji, za co im jestem bardzo wdzięczny i serdecznie dziękuję. Ostatnie wybory sołtysów we wszystkich wsiach naszej Gminy wyłoniły grupę bardzo fajnych zaangażowanych i odpowiedzialnych ludzi, którzy będą prowadzić na swoim terenie podobną do mojej działalność. Tym którzy nie sprostali oczekiwaniom podziękowano i stworzono grunt do nowych dobrych dokonań. Analizując na przykładzie Sycowic, ten krótki rys kierunków działalności Sołtysa, można śmiało powiedzieć, że nasi Sołtysi, to sól ziemi czarnej i takie oczekiwania kieruję do wszystkich Sołtysek i Sołtysów naszej Gminy.
Cezary Woch
Drukuj artykuł
Jeden komentarz do artykułu “Sołtysi – sól ziemi czarnej…”
Komentarz wyraża opinie wyłącznie jego autora. Redakcja portalu sycowice.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Maj 27th, 2015 at 19:15
25 lat demokracji – samorządów – 27 maj, a okazuje się, że tak wiele trzeba zmienić. Sami współtwórcy z okazji Jubileuszu stwierdzają m.in: np.”Widać, że dziś potrzeba demokratyzacji samorządów – chodzi o to, by one rzeczywiście były formą udziału obywateli w zarządzaniu własnymi sprawami. A wydaje mi się, że władze samorządowe oddaliły się od mieszkańców i ich spraw.
Wykształciła się nam taka elita – w negatywnym sensie tego słowa – która jest przekonana, że doskonale wie, czego mieszkańcy potrzebują, a rolą mieszkańców jest to, by jej nie przeszkadzać w działaniu. I raz na cztery lata odnawiać im mandat.
To zjawisko widać u prezydentów, burmistrzów, wójtów, którzy pełnią swoją kadencję drugi a nawet trzeci czy czwarty raz. Oni zazdrośnie strzegą swoich kompetencji, swojej pozycji i samodzielności w podejmowaniu decyzji. A to błąd.
Pewnym paradoksem jest to, że 100 tys. obywateli może złożyć projekt ustawy do parlamentu. Tego samego prawa nie mają obywatele na poziomie gminy – nie mogą zgłosić żadnego projektu uchwały na forum rady gminy. Nie ma takiego uprawnienia w polskim prawie, a powinno być.
Na brak zgody między władzą i obywatelami wskazuje m.in. gwałtownie rosnąca liczba referendów odwoławczych – szczególnie jeśli chodzi o burmistrzów i prezydentów miast. Należałoby wprowadzić obowiązek konsultacji z obywatelami – zarówno w kwestii budżetu, jak i innych działań podejmowanych na terenie gminy…”