źródło zdjęcia: Cezary Woch
Przytaczam za miesięcznikiem „U Nas” fragment lutowego wywiadu przeprowadzonego przez Andrzeja Sibilskiego z burmistrzem Czerwieńska, który dotyczył również mojego artykułu „Zaodrze –ziemia niczyja…?”. Muszę przyznać, że wypowiedź Pana Piotra Iwanusa rozczarowała mnie niezmiernie. Artykuł był bardzo stonowany, nikogo nie oskarżający, przedstawiał jedynie smutną rzeczywistość z którą mamy do czynienia.
Z przykrością stwierdzam, że burmistrz zupełnie nie zrozumiał, lub nie chciał zrozumieć przesłania tego artykułu, a co gorsza po swojemu, tendencyjnie, przeinaczył jego intencje. Czemu ma służyć taka reakcja? Czy jest to płaszczyzna na której powinniśmy współdziałać i z troską myśleć o przyszłości Gminy? Na szczęście dla prawdy obiektywnej, to czytelnik ocenia kto ma rację. Ma to jednak swoje skutki uboczne, ponieważ brak zrozumienia zarysowanych tam problemów, to również zaniechanie jakiejkolwiek współpracy z zaodrzańskim aktywem i brak chęci zmiany fatalnej obecnie sytuacji. A przecież wspólna jej ocena i zaproponowanie środków zaradczych chociażby na minimalnym poziomie, byłaby przynajmniej aktem dobrej woli. Wszyscy wiemy, że sytuacja finansowa jest trudna, ale z kolejnych inwestycyjnych przymiarek burmistrza jednoznacznie wynika, że rzeczywistość ta „skrzeczy” nie dla wszystkich równo… . Z postawy takiej niestety wynika, że Zaodrze to kula u nogi dla Gminy. Jak się okazuje, poruszanie jego problemów staje się wprost niestosowne i zaczyna spotykać się z wręcz alergiczną reakcją… . Zero inwestycji, strategii i perspektywicznej koncepcji rozwoju Zaodrza, a jeśli już to w ostatniej kolejności i tylko te /szkoła, kanalizacja/, których nie można było uniknąć nie narażając się na poważne „unijne” konsekwencje. Nie było i nie ma najmniejszej woli zrobienia czegoś wykraczającego ponad to standardowe minimum! Po „prawomyślnej” części Odry takich inicjatyw jest bardzo wiele z zielonym mosteczkiem dla przykładu na czele… . Na marginesie dodam, że identyczną postawę przyjął burmistrz w czasie spotkania z mieszkańcami Sycowic którzy udali się do Niego na rozmowę aż trzema samochodami w naiwności swojej licząc , że swoją bezpośrednią „pielgrzymką do źródła”, „coś ugrają”… . „Nie ugrali” nic, do czego ich od samego początku przygotowywałem i ciekawe, co tu było faktem, a co insynuacją? Dla porządku warto zauważyć również, że wszyscy adwersarze i interlokutorzy na wyścigi krytycznie wypowiadający się w tematyce moich poprzednich artykułów, bardzo dobrze zrozumieli o co tutaj chodzi, ale ani jeden z nich nie odważył się zająć własnego stanowiska które byłoby odmienne od poglądów burmistrza pomimo, że usilnie o to prosiłem… . To milczenie jest bardzo wymowne. Ciekaw byłem ich rad i opinii, bo przecież na wypowiedzi beneficjentów „50 +” nie ma co liczyć…. . No cóż, zawiodłem się nie po raz pierwszy zresztą, ale rozumiem, że jak się nie ma nic do powiedzenia wobec przygniatających faktów, to po prostu nabiera się wody w usta, albo oskarża o cokolwiek… . Jednym z nieszczęść Zaodrza które jest konsekwencją ciągu niekorzystnych zdarzeń opisanych w artykule, jest brak osobowości i ludzi z charyzmą potrafiących „podnosić z posad bryłę świata” i potrafiących sprzeciwić się nierównomiernemu rozwojowi gminy i szeroko pojętemu marazmowi. W tej sytuacji Zaodrze skazane jest na nicość z czego tylko niestety nieliczni zdają sobie sprawę. Wiele można by o tym pisać, ale po co, kto to czyta i kto wnioski wyciąga?? Gdyby nawet bardzo chcieć, świata w pojedynkę nie zbawimy… . Powróćmy zatem do treści wywiadu. Andrzej Sibilski.: Panie burmistrzu, chciałbym wrócić do opublikowanego w zeszłym numerze artykułu Radnego C. Wocha na temat problemów dotyczących życia na Zaodrzu. Czytał pan ten tekst, jaki jest pana komentarz w tej sprawie? Piotr Iwanus.: Tak, czytałem. To kolejny artykuł p. radnego, napisany według powtarzającego się w jego wypowiedziach schematu. Najkrócej mówiąc polega on na mieszaniu faktów z insynuacjami. Oczywiście cały jego długi wywód o historii niefortunnego podziału gminy jeszcze w latach siedemdziesiątych minionego wieku jest prawdziwy i opisuje rzeczywistość tak, jak ona wyglądała. Problem jednakże polega na tym, że z tych zaszłości, dotyczących braku mostu, łączącego obie części gminy, upadłości zakładów przemysłowych w Zielonej Górze i okolicach, obniżaniu w związku z tym warunków życia mieszkańców, itp. autor wywodzi wnioski nieco demagogiczne. Z artykułu wynika, że to władze gminy są winne takiemu podziałowi terytorialnemu, który oddziela obie części gminy, że nie zbudowały mostu, że na Zaodrzu nie powstają zakłady przemysłowe, czy chociażby rzemieślnicze. Do tego wszystkiego, zdaniem radnego, gmina zapomniała o prawobrzeżnej części gminy i niczego tam nie robi, koncentrując całą swoją uwagę na drugim brzegu Odry. To oczywista nieprawda. Popatrzmy chociażby na bazę oświatową, ładną i funkcjonalną halę sportową, czy boiska dla młodzieży, wyremontowane obiekty użyteczności publicznej, itd. itd. Pewnie, że zawsze można zrobić więcej, tylko, że wciąż musimy się liczyć ze skrzeczącą rzeczywistością budżetową, albo brakiem zrozumienia naszych potrzeb. Takim sztandarowym przykładem jest sprawa budowy mostu, czy choćby wydłużenia czasu pracy promu. Opór zarządców, jak dotąd, jest nie do pokonania. Jako gmina nieustannie walczymy o rozwiązanie tego problemu, nie wszystko jednak zależy od naszej woli. Rozpoczęliśmy również porządkowanie gospodarki ściekowej w miejscowościach Zaodrza, mimo odstąpienia od udziału w projekcie gminy Sulechów. Zostaliśmy na placu boju sami. To wielki wysiłek organizacyjny i finansowy, ale działamy mimo oporu materii. Nie podzielam zdania autora tego artykułu, że Zaodrze to jakiś koniec świata, bez pomysłu na przyszłość i szans na rozwój. To miejsce na ziemi, jakich w naszym kraju wiele. Pan radny pisze w swoim artykule o zaletach tego obszaru. Jeśli są rzeczywiste, to przyciągną turystów i inwestorów. Zaodrzu mniej potrzeba utyskiwania, a więcej dobrych i realnych pomysłów na wykorzystanie m. in. tych naturalnych zasobów. Radni od tego obowiązku także nie mogą być zwolnieni. No cóż, potwierdza się stare powiedzonko, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Warto zauważyć również, że nie słowa, a czyny tworzą rzeczywistość która nie jest żadną formą insynuacji… .
Cezary Woch
Cezary Woch
Drukuj artykuł
Komentarz wyraża opinie wyłącznie jego autora. Redakcja portalu sycowice.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Skomentuj artykuł