Drukuj artykuł Drukuj artykuł

Promocja książki „Drogi do domu…”

Promocja książki Drogi do domu

źródło zdjęcia: Marek Abramowicz

W Sycowicach w dniu 10 lutego 2014 roku miało miejsce niecodzienne wydarzenie: promocja książki Cezarego WochaDrogi do domu…” zawierającą wspomnienia mieszkańców Zaodrza.

Data spotkania nie była przypadkowa, ponieważ 74 lata temu miała miejsce pierwsza dramatyczna deportacja Polaków na Sybir, a wśród bohaterów wspomnień byli również zesłańcy Sybiru którzy przybyli w komplecie, byli to: Pani Halina Paszkowska z Nietkowic, Pani Jadwiga Andrzejaszek z Bródek, Pani Julianna Domańska z Będowa i Pan Alojzy Rogowski z Będowa.

Pani Halina Paszkowska zarecytowała z pamięci przejmujący wiersz „Trwoga”.

Jękliwe dzwony w starym kościółku
Dzwonią i dzwonią na trwogę
I budzą ludzi w małym przysiółku
W drogę sąsiedzi, w drogę… .

Matula czerstwy bochenek chleba
Zawija w płachetek lniany
Spłakane oczy wznosi do nieba
Żegnaj nasz domu kochany.

Ojciec ponury klęka u proga
Krzyż nad nim kreśli Matka
Babcia godzinki śle do Boga
Modli się dzieci gromadka.

Dziadek Moskali klnie zaś w rozterce
Na Sybir podlece nas gonią
Rozpacz go dławi, krwawi mu serce
A dzwony na trwogę wciąż dzwonią i dzwonią… .

Natomiast Cezary Woch kontynuując wywołany nastrój, przypomniał „Balladę Zesłańców Sybiru

Ojczyzno nasza, ziemio ukochana,
W trzydziestym dziewiątym cała krwią zalana.
Nie dość, że Polskę na pół rozebrali,
To jeszcze Polaków na Sybir wygnali.
Dziesiąty luty będziem pamiętali,
Gdy przyszli Sowieci, myśmy jeszcze spali,
I nasze dzieci na sanie wsadzili,
na główną stację wszystkich wywozili.
O, straszna chwila, o, straszna godzina,
Rodząca swoich bólów zapomina,
Ale Wam powiem, nie zapomnę chwili,
Gdy nas w ciemny wagon jak w trumnę wsadzili.
O, żegnaj Polsko, żegnaj chato miła,
O, zegnaj ziemio, któraś nas karmiła,
Żegnaj słoneczko i gwiazdy złociste,
My odjeżdżamy z tej ziemi ojczystej.
Cztery dni polska ziemią my jechali,
Lecz żeśmy ją tylko przez szpary żegnali.
W piąty dzień sowiecka maszyna ryknęła,
Jakby każdego sztyletem przeszyła.
Mijają doby, tygodnie mijają,
Raz na dzień chleba i wody nam dają,
Mijamy Rosję i góry Uralu,
I tak jedziemy wciąż dalej i dalej.
Czwartego marca stanęła maszyna
I tak już transport z nami się zatrzymał,
Jedziemy autem, a potem saniami,
Przez śnieżną tajgę, rzekami, lasami.
Oj, smutna była nasza karawana,
„Kipiatku” z chlebem dali nam co rana,
Dzieci zmarznięte z sani wypadają,
A na noclegach umarli zostają.
O, Polsko piękna, ziemio nasza święta,
Gdzie Twoje syny, gdzie Twoje orlęta?
Dzisiaj w sybirską tajgę przyjechali.
Czy będziem Ciebie kiedyś oglądali?
Słoneczko złote smutno nas witało,
Gdy do baraku rano zaglądało.
Dwie białe trumny sosnami ubrane,
Nad nimi matki klęczą zapłakane.
Jesteśmy sami, straż nas zostawiła,
Bo cóż tu będzie koło nas robiła?
Świat nam zamknęli, wszędzie lasy, drzewa,
Nawet ptaszyna nam tu nie zaśpiewa.
Zima, śniegi straszne, w lesie ciężka praca,
Głód i tęsknota bardzo nas przygniata,
Tyfus okrutny wśród ludzi się szerzy,
Co dzień to więcej pod sosnami leży.
I przyszła wiosna, słońce zajaśniało,
Lecz u nas wcale nie poweselało,
Tylko po lesie słychać głos płaczący:
„O, Jezu Chryste, w Ogrójcu mdlejący!”
Polska Królowo, zmiłuj się nad nami,
Nad polską ziemią i nad Polakami,
Powróć nas, powróć do ziemi ojczystej,
Królowo Polski! Panienko Przeczysta!

Były to dwa wzruszające wiersze wprowadzające w klimat tamtych lat. Na spotkanie licznie przybyli bohaterowie wspomnień: Pani Władysława Dobroczyńska z Nietkowic, Pani Anna Meckaniak z Będowa, Pani Józefa Gimon z Sycowic, Pan Edward Gąsiewski z Sycowic, Pan Franciszek Kryniewiecki z Będowa i Pan Zdzisław Kociemba z Czerwieńska.

Licznie przybyli zaproszeni goście, między innymi samorządowcy, wśród których gościliśmy Starostę Powiatu Zielonogórskiego Pana Ireneusza Plechana, Dyrektorzy czerwieńskich szkół, Sołtysi sąsiednich wsi, mieszkańcy Sycowic i wsi sąsiednich.

Gościliśmy też naszego przyjaciela, autora „Lektury wspomnień” Pana Sergiusza Jackowskiego z Międzylesia. Świetlica wiejska w Sycowcach dosłownie „pękała w szwach…”.

Młodzież z czerwieńskiego gimnazjum czytała fragmenty wspomnień bohaterów „Drogi do domu…” i prezentowała fragmenty filmów nakręconych na ich podstawie. Była to dla nich żywa lekcja historii. Podkreślić należy skupienie z jakim zgromadzeni goście wsłuchiwali się w czytane przez młodzież słowa.

Każdy z uczestników spotkania otrzymał jeden egzemplarz ksiązki „Drogi do domu…”. Był też szampan i wiele miłych i ciepłych słów. Mam nadzieję, że to niecodzienne wydarzenie zapadnie głęboko w serca jego uczestników.

Na zakończenie chciałbym serdecznie podziękować mieszkankom Sycowic za kulinarne przygotowanie spotkania. Również Paniom Dyrektorkom czerwieńskich, nietkowskich i nietkowickich szkół, a także czerwieńskiego Domu Kultury i przedszkola, które pomimo zimowych ferii i czasu przeznaczonego na zasłużony odpoczynek zechciały do nas przyjechać. Szczególne wyrazy podziękowania kieruję do Pani Małgorzaty Galik i Pani Ewy Wójtowicz, za nieocenioną wprost pomoc. Serdeczne dzięki!

Cezary Woch

Tagi:

Drukuj artykuł Drukuj artykuł

47 komentarzy do artykułu “Promocja książki „Drogi do domu…””

  1. Małgorzata Gdak-Gołębiowska

    Czytajcie Internauci, słuchajcie Ludzie…
    Takiego wydarzenia jeszcze nie było… Sensacja w Sycowicach – w jednym miejscu, o jednej godzinie zjechały się samochody, spotkały się dziesiątki ludzi… A wszystko dlatego, żeby hołd oddać Ostatnim z Pierwszych – Tułaczom, którym los odebrał poczucie bezpieczeństwa 74 lata temu. I którzy, może na zawsze zabraliby ze sobą, w swoich umysłach, osobiste zdarzenia, historie tak intymne dla nich samych, a przecież będące efektem dziejów, gdyby nie jeden wrażliwy człowiek, który nie pozwolił na milczenie i przez lata spisywał te niezwykle zwyczajne historie przeciętnych przecież Ludzi, aby właśnie dziś przekazać je światu w postaci książkowego zbioru wspomnień dodając od siebie obszerny rys historii ziemi, gdzie ci Tułacze odnaleźć musieli swą życiową przystań. Wielka feta, mnóstwo ludzi, wzruszenie bohaterów – czyż potrzeba lepszej lekcji historii i socjologii dla młodego pokolenia, które dzięki takim ludziom jak autor zbioru wspomnień „Drogi do Domu” Pan Cezary Woch ma szansę ukształtować się na pokolenie wrażliwe na patriotyczne uniesienia, czego w dobie globalizacji świata kompletnie zaczyna brakować. Z relacji i zdjęć „biją po oczach” emocje, zaciekawienie i radość przeogromna – to hołd, niemal pomnik wystawiony cichym bohaterom historii Naszej Ojczyzny. Chciałabym rzec: „…i ja tam byłam, miód i wino piłam…”, ale niestety, ominęło mnie z przyczyn niezależnych ode mnie to jedyne w swoim rodzaju spotkanie. Szczęściem jest, że wszyscy żyjący w okolicach Zesłańcy Sybiru mogli w tym wydarzeniu uczestniczyć i z radością należny Im szacunek odebrać. Życząc Wszystkim Uczestnikom spotkania zdrowia i pogody ducha, pozostaję nieutulona w żalu za własną, nieoczekiwaną nieobecność.
    Serdecznie pozdrawiam
    Małgorzata Gdak-Gołębiowska

  2. Sergiusz

    Chcę podziękować za zaproszenie promocyjne książki „Drogi do domu” Pani Ewie Wójtowicz i autorowi książki Cezaremu Woch. Dziękuję także dla już znajomej Pani nauczycielce gimnazjum w Czerwieńsku Małgorzacie Galik za miłe powitanie. Szczególnie ucieszyłem się także, że to z pewnością grono nauczycielskie gminy Czerwieńsk zwracało się do mnie z prośbą o dodatkową, dedykację dla książki „Drogi do domu”. W końcu po tą dedykację podeszło do mnie małżeństwo i przedstawili mi się jako fani mojego autorstwa i promowali jego pod pseudonimem „mic”.
    Dziękuję Panu Janowi Hojsak z Małżonką za tak miły gest dla autora.
    W niedzielę napiszę większy komentarz na temat tego spotkania.
    Jakoś mi się zawsze układa być bliżej Warszawianki na stronie Sycowic. Więc przy okazji serdecznie dziękuję także Pani Małgorzacie za piękne promowanie mojego autorstwa.

    .

  3. mic

    To z czym się zetknęliśmy w ub. poniedziałek w Sycowicach,to zasługa przede wszystkim p.Cezarego WOCHA i potężnej mocy INTERNETU. To tylko dzięki NIM udało się w porę uchronić od zapomnienia (spisać i opublikować )wspomnienia ludzi. Ludzi , którzy przeżyli b.ciekawy, burzliwy okres w ich życiu. Wielu z nich przeżyło gehennę w okresie II WŚ. , a nawet i po wojnie, nie miało łatwego życia.Poprzez internet wspomnienia zamieszczane na SYCOWICE. net wzbudzały żywe zainteresowanie wsród odbiorców,czego dowodem były liczne przejmujące komentarze.
    Dobrze się stało ,iż wirtualne wspomnienia zostały przelane na papier w formie książkowej.Okazją do zaprezentowania wydania ” Drogi do domu ….” było spotkanie z bohaterami opowiadań i poznanie ICH osobiście.Z wieloma sędziwymi mieszkańcami ZAODRZA miałem mozliwość porozmawiać , zrobić wspólne zdjęcia zdobyć autografy … Niektórzy z NICH są już po 90-tce ,a mimo wieku dziarsko sie trzymają (p.Józefa GIMOŃ i p.Edward GĄSIEWSKI (oboje z Sycowic), tylko pogratulować i życzyć wszystkim takiej długowieczności.
    W spotkaniu miałem również wraz z małżonką przyjemność poznać p. Sergiusza Jackowskiego z Międzylesia – autora licznych niezmiernie ciekawych wspomnień, zamieszczanych na SYCOWICE.net .Polecam wszystkim tę frapującą lekturę. Naprawdę warto !
    Na zakończenie pragniemy serdecznie podziękować za gościnnośc i wspaniale zorganizowane spotkanie autorskie . PS
    Marzy mi się , by podobna uroczystość miała miejsce w Nietkowie (mam wiele ciekawych materiałów związanych z przeszłością Nietkowa ,jak i liczne kontakty z byłymi mieszkańcami)Warto to wykorzystać i uwiecznić historię Polskiego Nietkowa na wzór ZAODRZAŃSKI .
    Zapraszam do współpracy .

  4. Grzegorz

    mic, nic nie stoi na przeszkodzie aby „wiele ciekawych materiałów związanych z przeszłością Nietkowa” publikować na stronach sycowice.net
    Szklarka Radnicka, Radnica czy Podła Góra nie zaliczają się do Zaodrza, a artykuły na ten temat również są publikowane na stronach sycowice.net

  5. Adam

    Ja również dołączam się do pozytywnych opinii. Było bardzo miło poznać bohaterów książki oraz poznać nowe twarze znane tylko z internetu. Całość dopełnia pyszne ciasto.
    Pozytywne opinie podsumowują dotychczasowe dokonania Pana Cezarego i niewątpliwy sukcesy w postaci wydania książki. Jednak życie płynie dalej i Pan Cezary może pochwaliłby się jakie ma plany na przyszłość? Czy dalej będzie miejscowym kronikarzem? Bo jednak temat historii Sycowic nie jest do końca wyczerpany i można jeszcze wiele napisać. Pozdrawiam

  6. mic

    Grzegorzu ! Pewnie ,że nic nie szkodzi , aczkolwiek Nietków ma też swoją stronę i bardziej właściwe byłoby zamieszczanie rzeczonych materiałów na niej. W swoim komentarzu dałem sygnał osobom interesującym się przeszłością Nietkowa,by skorzystały z moich zasobów archiwalnych i kontaktów z byłymi mieszkańcami.
    Jeśli w Nietkowie ktoś poczynił już kroki w rejestrowaniu wspomnień ale tylko osadników,to dla pełnego zobrazowania historii należałoby uzupełnić je żródłami niemieckimi.
    Z miłą chęcią pomogę w tym.
    Tym bardziej mi na tym zależy , gdyż niewielu już świadków przedwojennego Nietkowa zostało.
    Spieszmy się z nimi rozmawiać,by póżniej nie żałować.

  7. maciej

    Bardzo żałuję, że nie mogłem uczestniczyć w tak szczególnym spotkaniu w Sycowicach. Gratuluję Panu Cezaremu Woch wytrwałości w poczynaniach, pomimo wielu przeciwności i niepochlebnych opinii. W niedługim czasie odwiedzę Sycowice i mam nadzieję, że jeszcze będą do nabycia egzemplarze książki „Drogi do domu”. Pozdrawiam mieszkańców Sycowic i „Zaodrza”

  8. Cezary

    Panie Adamie, najlepsze scenariusze pisze po prostu samo życie… . Wystarczy tylko być bystrym obserwatorem, zauważyć je i zarejestrować. Jeden z dziennikarzy obecnych na spotkaniu nie mógł nadziwić się, że w „takich Sycowicach” dzieją się „takie rzeczy”…. Wypytywał kogo się dało, dlaczego akurat tu, i pewnie niewiele się dowiedział… . Myślę, że nie był zbyt uważnym obserwatorem, bo gdyby nim był, zauważyłby ludzi, najzwyklejszych szarych ludzi którzy potrafią i chcą opowiadać o sobie i swojej niezwykłej i niesamowicie trudnej przeszłości, zauważyłby człowieka który jak gąbka chłonie tą unikalną wiedzę która za chwilę rozpłynie się w niebycie, i wiedzę tą rejestruje po to, abyśmy wszyscy byli o nią bogatsi. Zaważyłby zwykłych ludzi podających ciasto i zauważyłby, że to wszystko w przedziwny sposób uzupełnia się wzajemnie. Tego nie da się nakazać, bo tym lepiszczem, albo jak kto woli łącznikiem, musi być jakaś scalająca wszystko osobowość. Jeśli jej nie ma, to nic nie ma…. . Jakie przy tym mają znaczenie jakieś prostackie, niepochlebne opinie? Przede wszystkim należy zważyć, kto je wypowiada i co sobą reprezentuje? Zapewniam, że wśród wielu znamienitych gości obecnych w dniu 10 lutego, nie było tych, którzy takie opinie wypowiadają… . Co dalej? Niemcy, byli mieszkańcy Sycowic zbierają materiały które mi przekażą, może uda mi się zebrać jeszcze jakieś relacje i marzy mi się rozszerzone, polsko – niemieckie wydanie „Drogi do domu…” 🙂 .

  9. Mieszkancy Sycowic

    Mielismy zaszczyt goscic wyjątkowych Bohaterów ksiazki „Drogi do domu”.Żywą i autetyczną opowiesc mieszkanców zaodrza.To wszystko dzieki naszemu Sołtysowi p.Cezaremu Wochowi który zwyjątkowym zapałem pracował aby ta ksiażka powstała .Dzien 10 lutego 2014 roku był dniem który przejdzie do historii SYCOWIC.Serdecznie zachecamy do przeczytania tej ksiązki pełnej wzruszających wspomnień o bohaterach naszej Ojczyzny.

  10. Sergiusz

    Jeszcze raz wracam do spotkania promocyjnego książki. Chcę jeszcze podziękować panu Adamowi z Żoną za powożenie mnie w te i z powrotem.
    Na te niebywałe spotkanie przygotowałem treść wystąpienia, by w nim podkreślić dramaty i tragedie zesłańców, których jako 11 letnie dziecko byłem świadkiem dokonywania tych okrutnych deportacji przez NKWD, a także docenić trud pana Cezarego za swój nie łatwy wyczyn. Tą treść powierzyłem pani Ewie Wójtowic do odczytania. Złożyło się tak,że moje wystąpienie było ostatnie. Kiedy go pani Ewa zaczęła odczytywać w tym momencie pojawiły się tacy z napełnionymi kielichami szampana. Wybuchła więc atmosfera gwaru, która zagłuszyła odczyt mojego wystąpienia. Pani Ewa była bezradna i musiała odczytać go do końca. Przedstawiam więc tą treść dla Gości i Internautów, którzy by z tą treścią chcieli zapoznać.

    SPOTKANIE PROMOCYJNE KSIĄŻKI CEZAREGO WOCHA
    Szanowny Panie Cezary, szanowny Panie Starosto, szanowni Zesłańcy i Goście dzisiejszego spotkania oraz szanowne Media. Jestem już trzeci raz zaproszony przez pana Cezarego gościć na tej sali. Widzę sporo nie poznanych gości. Więc muszę się przedstawić. Jestem Sergiusz Jackowski z Międzylesia znanym publicystą na kilku stronach internetowych i autorem wydanej książki historycznej… Z pewnością wielu z Państwa czytało moje autorstwo. Wiadomo jest, że czas mija, lata mijają a życie trwa. Zmieniają się pokolenia. Każde z nich ma swoją historię życia i każde z nich odchodzi. Wiele ciekawych wydarzeń historycznych przeważnie o mniejszej skali umiera razem z Nimi. Dzięki pojedynczym Pasjonatom historii jak pan Cezary i wielu innych, Ich twórczym trudem wiele jej bogactwa zostaje uwiecznione. Wiele Czytelników sięga po nie, by w zadumie z nostalgią powspominać o swoich Przodkach, którym wojna sprawiła ogromne cierpienia i przerażające tragedie.

    W czasie II Wojny Światowej sowieckie służby okupacyjne NKWD po rosyjsku – Narodnyj Komisariat Wnutrennych Dieł – a po polsku – Narodowy Komisariat Wewnętrznych Spraw – dokonywały zsyłek niewinnych , polskich rodzin od Bugu do końca Kresów Wschodnich przedwojennej Polski.

    Cytat z mojej. książki „Lektura wspomnień”
    „10 lutego 1940 roku jak to nazwała i określiła sowiecka propaganda, dokonywano czystki z „elementu, który wyzyskiwał biedny, białoruski naród”. Więc polską szlachtę pod nadzorem NKWD zabierano i wywożono na Sybir i nie tylko. Byłem świadkiem tego wydarzenia. W dniu 11-go lutego tegoż roku przed nowo wybudowanym pałacem pana w którym umieszczono szkołę, przed rozpoczęciem lekcji patrzyliśmy z odległości ze 30 metry gdzie był pierwotny dom pana. Pod ten dom podjechał samochód ciężarowy „zis” z kilkoma pasażerami w skrzyni. To zjawisko nauczyciela i uczniów zainteresowało. Patrzyliśmy, jak naszego pana Wojciechowskiego dwóch funkcjonariuszy NKWD jeden z przodu drugi z tyłu z bagnetami na karabinach wyprowadzało z domu a za nimi podążała rodzina. Kiedy wszystkich umieszczono w skrzyni, samochód odjechał w mroźny i śnieżny poranek. Dowiedzieliśmy się, że w tym samym dniu po drodze w sąsiedniej wsi Studzienica nie oszczędzono także nauczycielki samotnej panny. Bardzo żałowałem swojego pana i przez lata często go wspominałem, jak będąc dzieckiem łowiłem w jego jeziorze ryby, zbierałem w lasach grzyby i do dziś nie zapomniałem, jak mnie małemu jadąc bryczką do gminy w której był wójtem rzucał mi cukierki”.

    Były jeszcze także różne zsyłki dodatkowe, nawet żołnierzy walczących na froncie o rosyjskie miasta w mundurach Armii Czerwonej. Polacy z Białorusi wcieleni do tej armii nie chcieli walczyć za rosyjskie miasta i masowo szli do niemieckiej niewoli zaczepiając na karabiny i pistolety maszynowe białe szmatki. Podczas takich czynów wielu z nich zginęło od kul sowieckich żołnierzy. Po kilku takich wypadkach, wszystkich żołnierzy o polskim nazwisku zostali wycofani z frontu i zesłani do katorżniczych prac. Bardzo nie wielu, Ci którzy przeżyli wrócili do swych rodzin po 6 latach. (Okrutne losy zesłania dwóch z mojej Rodziny wujka i brata opisałem na stronach internetowych: Sycowic i „Ziemi lubuskiej”). Ci wszyscy zesłańcy polscy trafiały w przeróżne rejony Rosji. Najbardziej tam gdzie klimat nie służy dla zdrowia człowieka i gdzie była bardzo potrzebna niewolnicza praca dla sowieckiego państwa. Umierali tam w przerażeniu od ciężkiej pracy, od chłodu i głodu. Po ich cmentarzach i pojedynczych mogiłach nie pozostało już żadnego śladu. Garstka z Nich, którzy tą gehennę przeżyli dzięki trudu i trosce pana Cezarego są dzisiaj z nami. Uroczyście razem z Nimi wspominamy koszmar Ich Rodzin i ich dzieciństwa. Ci ludzie, jako ofiary wojny zasługują na najwyższy szacunek i na największą troskę Państwa.

    Sergiusz Jackowski
    10 luty 2014

  11. Jacek

    Gratuluję!!!!Panu Cezaremu oraz Wszystkim, którzy pracowali przy powstaniu książki. mam pytanie: gdzie można kupić książkę, bo bardzo chciałbym mieć ja w swoich zbiorach. pozdrawiam

  12. Ala

    „Szacunek dla Cezarego za napisanie tej książki”,byłam na uroczystości,która została świetnie zorganizowana.Jestem dumna że jestem córką jednego z bohaterów.Książka jest elegancko wydana i pięknie napisana.Czytając ją zawsze się wzruszam.Dzięki Cezary w imieniu całej rodziny.

  13. Krzysiek

    Wiele ciepłych słów padło w komentarzach pod adresem autora tej książki. Należą się Panu Cezaremu bez dwóch zdań. Podjął się bardzo trudnego zadania, ale konsekwentnie i skutecznie doprowadził je do szczęśliwego zakończenia. Właściwie jeszcze nie do zakończenia, bo ta książka zaczyna żyć już własnym życiem. Będzie pięknym przykładem dla malkontentów i niedowiarków, że na Zaodrzu dzieje się coś dobrego, że ludzie doceniają trud swoich dziadków, rodziców, że dbają o pamięć swojej Małej Ojczyzny. Udało się ocalić od zapomnienia fragment czasów, o których niektórzy chcą tak szybko zapomnieć… Wspólna Europa to również wspólna prawda o naszej historii. Nasze losy przeplatają się przecież od wieków. Cieszę się, że mogłem wziąć udział w promocji tej książki. Świetlica „trzeszczała w szwach”. Cała uroczystość była dobrze przemyślana i przygotowana. Bardzo mnie cieszy udział i zaangażowanie uczniów Gimnazjum w Czerwieńsku – to oni będą przekazywać historię kolejnym pokoleniom. Wierzę, że książka p. Cezarego Wocha pomoże im utrwalić prawdę tamtych czasów. Zachęcam tych wszystkich, którzy jeszcze tego nie zrobili do przeczytania książki – warto!

  14. Przemysław Góralczyk

    Chciałbym podziękować p. Ewie Wójtowicz i p. Cezaremu Wochowi za zaproszenie na urocystość. Książkę przeczytałem. Dobra robota. Wiele wspomnień i wydarzeń wartych utrwalenia i zapamiętania… Ostatni to dzwonek. Teraz a nie za jakiś czas, kiedy nikogo ze świadków tamtych wydarzeń już nie będzie. Najwięcej emocji wzbudziła we mnie relacja Pani Władysławy Dobroczyńskiej… Pamiętam także film „Ten cień”… Trochę niesmaku mam po przeczytaniu artykułu w U-Nas autorstwa Pani Doktor. Książka sama się broni dobrym, rzetelnym materiałem historycznym. Czy warto psuć ten efekt?

  15. Małgorzata Gdak-Gołębiowska

    Dziękuję Panu Przemysławowi za zareklamowanie mojego artykułu w gazetce „U Nas”, bo my Polacy to już tacy jesteśmy, że jak coś u kogoś wzbudziło niesmak, to nawet Ci, którzy nie przeczytaliby tekstu, bo na przykład „zbyt długi”, albo dlatego, że znalazł się w bloku listów do Redakcji, to po takiej zapowiedzi pewnie szybciutko sięgną do gazetki, aby się z tym tekstem zapoznać.
    Mam wrażenie, że Pan Przemysław czytając mój artykuł w „U Nas” i odnosząc go do swojego powyższego komentarza nie zrozumiał moich intencji. Ani słowem nie napisałam, że książka wymaga „obrony”. Bronić powinno się coś, do czego przekonania nie mamy. Skoro zatem, według Pana Przemysława, „książka się broni…”, to jego stosunek do niej budzi pewne wątpliwości. A książka „Drogi do Domu”, do której napisałam także Przedmowę (poproszona o to przez Autora Cezarego Wocha!) jest – będę się powtarzać – wspaniałym zatrzymaniem w czasie i przekazem dla kolejnych pokoleń tego, co dotyczyło tej Ziemi i tych cudownych, zwykłych ludzi o niezwykłych i dramatycznych przeżyciach, które ich ukształtowały i przyprowadziły do nowych dla nich domów.
    Pisząc mój artykuł chciałam przede wszystkim pokazać kłody rzucane pod nogi Autorowi książki z pozbawieniem Go wszelkich praw autorskich, z wymazaniem nazwiska Woch z okładki i sprowadzeniem do roli redaktora oraz właśnie fakt, że wszystkie te perturbacje tylko opóźniały ukazanie się publikacji. Jednocześnie wiedząc, że rozmówcy Cezarego Wocha to mocno już zaawansowani w wieku ludzie, zdawałam sobie sprawę, że po prostu mogliby nie doczekać tak ważnej dla Nich uroczystości jak promocja książki, co również dla samego Autora miało priorytetowe znaczenie, a pracę swą wykonał całkowicie społecznie, co jednak nie oznacza wyzbycia się praw autorskich do napisanego tekstu. I tu rzeczywiście mogę się zgodzić z Panem Przemysławem – budzi to niesmak.
    Małgorzata Gdak-Gołębiowska

  16. Przemysław Góralczyk

    Szanowna Pani Doktor. Nie do końca rozumiem i tak intencje, jakie kierowały Panią w podjęciu decyzji o wystosowaniu Listu do Redakcji. Skoro doszło do faktu wydania publikacji, sami bohaterowie doczekali tego wydarzenia, nazwisko autora znalazło się na stronie tytułowej, to po co pisać o tym, że mogło do czegoś nie dojść i jak mogło nie dojść i przez kogo? Czy kogoś interesują perypetie autorów związane z wydawaniem publikacji? Czy bardziej ciekawa powinna być jednak treść? Chyba, że chce się wbić przysłowiową szpilkę? Tylko komu i po co? Wolę jednak bardziej obiektywne podchodzenie do sprawy… I nie wbudzanie zbytniej sensacji, by treść nie została przez nią za mocno przysłonięta…

  17. mic

    Pani Małgorzato !
    Bardzo dziękuję za wspaniały artykuł zamieszczony w gazetce „U nas”, w którym odsłania Pani szokujące kulisy związane z wydaniem ksiązki „Drogi do domu”.
    Dalsza polemika Z zadwersarzem nie ma sensu , bowiem : MĄDREJ GŁOWIE DOŚĆ DWIE SŁOWIE

  18. Małgorzata Gdak-Gołębiowska

    Dziękuję „mic” za ciepłe słowa uznania.
    Tak, w dalszą polemikę wdawać się nie mam zamiaru – kto nie zrozumiał intencji, to jego problem. Artykuł napisałam, ponieważ żyjemy w demokratycznym społeczeństwie, które jasno i otwarcie powinno być informowane o tym, co dzieje się za drzwiami urzędów i nie tylko efekt końcowy (który w tym wypadku zawdzięczamy przytomności umysłu Autora książki i Radnych z KRN), ale i wszelkie perturbacje powinny ujrzeć światło dzienne, a nie być zamiecione pod dywan, jak to sugeruje mój interlokutor, bo to są koszty społeczne funkcjonowania władzy – konkretne pieniądze za konkretne godziny i dni pracy urzędników różnych szczebli zaangażowanych w prywaciarskie posunięcia decydentów. Jeśli nie będziemy obnażać zaistniałej niekompetencji, kogokolwiek by ona nie dotyczyła, a w szczególności władzy, która działa w imieniu Wyborców, to prędzej czy później odbije się to na poziomie życia społeczeństwa.
    Zamiast cieszyć się, że mamy na swoim terenie „pozytywnie zakręconych”, którzy promują region i społeczeństwo poprzez swoją społeczną pracę, udzielać im wsparcia, które w przyszłości może zamienić się w „złoto regionu”, to, owszem pozwala się im działać, aby potem śmietankę chcieć spijać samemu. I tego ludzie mieliby nie wiedzieć?!
    Odpowiedź na to pytanie pozostawiam mieszkańcom Gminy Czerwieńsk.
    Małgorzata Gdaka-Gołębiowska

  19. Maciek

    Kulisy wydania książki – czy są ważne czy też nie?
    Najogólniej, czasami są niemniej ważne jak sama książka.
    Wg mnie tak i to bardzo a przynajmniej w tej sprawie i tej książki/ z uwagi na treść listu w ” U Nas” /! Sprawy opisane w liście Pani Małgorzaty Gdak – Gołębiowskiej do gazetki ” U Nas” najkrócej stwierdzając dotyczą sprawy podstawowej tzn. AUTORSTWA KSIĄŻKI oraz z tym związanych praw autorskich / osobistych i majątkowych – a przecież autor poniósł też znaczne i wymierne koszty! / w tym prawa autora do kształtu i formy książki, zakresu eksploatacji jego dzieła, wynagrodzenia itd..
    Natomiast za naruszanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna i cywilna. Określa to ustawa ” Prawo autorskie „. Polecam zapoznanie się z tymże prawem wszystkim tym, którzy nie rozumieją intencji listu Pani dr E. G. – G. lub bagatelizują prawa autorskie i ich zakres. Ponadto gdyby nie ” przypadkowa ” ingerencja autora książki w proces wydawniczy, niezbywalne prawa autorskie w sposób ewidentny byłyby zapewne naruszone !? Nie znam umowy pisemnej pomiędzy autorem a wydawcą i z tego powodu nie mogę ocenić czy prawa autorskie zostały naruszone.
    Pozdrawiam, gratuluję autorowi dzieła a czytelnikom życzę przyjemnej i pożytecznej lektury.

  20. zza Odry

    To się burmistrz ośmieszył i ostatecznie pokazał CZYM jest. Pewnie biega do kościoła , a tam jest powiedziane”: kto po cudze sięga…..,. ,wola Boża go dosięga ,” kto zaś jest pyszny ,swój grzbiet schyli nim zbierze myśli. Bezmyślność ludzka jest porażająca.

  21. zza Odry

    Panie Cezary pozdrawiam serdecznie.Od jakiegoś już czasu obserwuję Pana działania na rzecz Sycowic . Podziwiam ,że mimo tylu przeszkód ,jeszcze Pan działa ,że robi Pan szczególnie coś pięknego i wartościowego ,jak spisywanie historii . Niech Pana szanują ,miejscowi i urzędnicy . Ktoś napisał o Panu -„TAKI KTOŚ SIĘ ZDARZA RAZ”. Mieszkam w większej miejscowości niż Sycowice i czekam na takiego KOGOŚ, kto nie będzie jedynie klakierem burmistrza.Pozdrawiam

  22. Jacek

    Od wielu lat z ogromną uwagą śledzę wszystko to, co dzieje się na Zaodrzu. Z przyjemnością odnajduję kolejną fantastyczną inicjatywę powstałą w Sycowicach. Zrodzoną z pasji i tytanicznej pracy wykonanej kosztem tak potrzebnego nam wszystkim wolnego czasu. Lloyd Jones, świetny współczesny pisarz nowozelandzki twierdzi, że Istota inteligencji polega na umiejętności dostrzegania znaczenia codziennych spraw. W genialny sposób pokazał to nam pan Cezary. Stworzył coś z niczego. Odnalazł tyle pasjonujących historii opowiadanych przez ludzi żyjących obok nas. Dzięki niemu poznajemy zwykłych – niezwykłych ludzi. Ich niezłomność daje nami siłę. Inspiruje nas, a co najważniejsze naszą młodzież. W tych czasach, których jedynym mottem jest płynąć z prądem i słuchać reklam to niezwykle istotne. Może efektem tej książki będzie inne, życzliwsze spojrzenie na ludzi wśród których żyjemy. Odrobina szacunku dla ludzi starszych, sąsiadów których czasem nawet nie zauważamy. To niezwykle cenna inicjatywa. Myślę, że książka ta będzie ważna nie tylko dla mieszkańców Sycowic i okolicznych miejscowości. Ja już wiem, że jeden egzemplarz na pewno trafi do Australii.
    Jest jednakże coś, co przy okazji promocji książki „Drogi do domu” powinno wszystkich nas skłonić do głębszej refleksji. Są wśród nas ludzie potrafiący zmieniać rzeczywistość. Ulepszać ją, tworzyć piękniejszym świat w którym wszyscy żyjemy. Ludzie, którzy są społecznikami z zamiłowania i potrzeby serca. I realizują śmiałe plany od początku do końca. I nie potrzebują do tego rzeszy pomocników, podpowiadaczy i „wytycznych z góry”. Nie potrzebują układów politycznych, zależności biznesowych i zwykłych szwindli. Czyż nie takich ludzi potrzebujemy, by żyło nam się lepiej. Czy nie za takimi właśnie ludźmi powinniśmy stać murem i wspierać ich w działaniach. To da gwarancję, że taka wspaniała atmosfera, której doświadczyli wszyscy uczestnicy spotkania w Sycowicach będzie się powtarzać częściej i częściej przy okazji kolejnych sukcesów których beneficjentami będziemy my wszyscy. Serdecznie pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów. Jacek Uliński

  23. Krzysztof Woch

    Muszę przyznać, że celowo odczekałem, zanim postanowiłem napisać kilka słów o wydarzeniu, jakie miało miejsce w Sycowicach 10 lutego 2014r. Ciekaw byłem w jaki sposób wydanie książki „Drogi do domu…” przełoży się na relacje międzyludzkie oraz jak ocenią autora publikacji mieszkańcy ( i nie tylko) Sycowic. O planach wydania tej książki, a także o jej tworzeniu, niestety, nie wiedziałem wcześniej, ponieważ mój Brat, Cezary,nie wtajemniczył mnie wcześniej. Tym większe było moje zaskoczenie, kiedy książka została wydana i dotarła także do mnie. W moim odczuciu jest to wspaniałe wydarzenie, także w kontekście relacji, historycznie przecież bardzo trudnych, polsko-niemieckich. Mam nadzieję, że dobrze przysłuży się nie tylko tym relacjom, ale przyniesie wiele pożytku Mieszkańcom Sycowic oraz gminie. Chciałbym podziękować wszystkim, którzy skierowali do mojego Brata tyle ciepłych słów,z których osobiście czerpię satysfakcję i nadzieję, że Polacy potrafią docenić społecznikowską pracę i wysiłek wielu zwykłych, „zakręconych” ludzi. I nie przejmujmy się zbytnio złośliwcami i „aktorami pierwszego planu”, ponieważ dla nich paliwem zawsze będzie zawiść i chore ambicje.Wspierajmy się wzajemnie i róbmy wszystko, aby wspólnie budować lepsze jutro. Bardzo się cieszę, że mój kochany Brat znalazł swoje miejsce właśnie w Sycowicach, o których jeszcze niedawno mało kto słyszał, i że właśnie tam udaje mu się budować naszą Ojczyznę i lepszą Europę.
    Kiedy moja dobra znajoma zapoznała się z zawartością strony Waszych Sycowic, zadzwoniła do mnie i powiedziała : (cyt.) ” jestem dumna z twojego brata”. Nic dodać, nic ująć. Ja również jestem dumny z mojego Brata Cezarego.

    Pozdrawiam i życzę Mieszkańcom Sycowic wszystkiego najlepszego. Gratuluję rewelacyjnej integracji i wzajemnego wsparcia.
    Krzysztof Woch, Lublin

    P.S. Pomysł wydania książki w języku niemieckim popieram i życzę powodzenia.

  24. zza Odry

    Panie Przemysławie ,a ja chcę prawdy,nie obłudy,przemilczenia,przyzwolenia-tymi gardzę.
    Czytając Pana … .
    Gdyby panowie na różnych urzędach stosowali to co się PRZYZWOITOŚĆIĄ zowie,nie byłoby sensacyji.

    Pani Małgorzato,Panie Cezary ,pozdrawiam.

  25. Małgorzata Gdak-Gołębiowska

    To wspaniałe, Panie Jacku, że dostrzega Pan tyle różnych atutów w pracy wykonanej przez Cezarego Wocha („kosztem wolnego czasu”), efektem której było wydanie książki ze wspomnieniami najstarszych mieszkańców obecnych Sycowic i okolic oraz Niemców, dla których Sycowice stanowiły Małą Ojczyznę do 1945 roku. Książka „Drogi do Domu” rzeczywiście ma nie tylko wymiar historyczny, ale w dużej mierze – socjologiczny. Pokazuje, że solą każdej ziemi są ludzie (i ci, którzy wspominają, i ci, którzy te przekazy chcą zachować dla potomnych), uczy szacunku dla przeszłości i okazuje należny respekt nestorom. Kapitalnie Pan to również podkreślił, że publikacja może być inicjatorem zauważenia starszego pokolenia w ogóle, bo we współczesnym świecie, coraz częściej, w gonitwie za mamoną, spychamy starszych ludzi na margines naszego życia.
    To wspaniale, że na tej stronie pojawiają się komentarze zauważające najważniejsze wartości przekazu dokonanego przez Autora książki. Panom Cezaremu i Krzysztofowi gratuluję braterskich więzi – to też jest przykład, skąd możemy i powinniśmy czerpać nasze życiowe siły. Niech wszyscy inni, co karmią się obłudą, pochlebstwami, zakłamaniem i lizusostwem. wezmą lekcje, jakie walory powinny się liczyć w życiu, skąd można czerpać siłę do działań, bo niestety prawdą jest, że „czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał”. Niech Ci, którzy otaczają się armią pochlebców mają się na baczności, bo stoją na bardzo kruchych podstawach, a co, jeśli armia odmówi posłuszeństwa?!… Mocna i silna opoka nie rozkruszy się tak szybko, jak kruchy lód usankcjonowanego urzędami wazeliniarstwa.
    Zachęcam Wszystkich, którzy wezmą do ręki książkę Cezarego Wocha „Drogi do Domu”, aby czytając ją poczuli więź „Małej Ojczyzny”, skłonili się ku pozytywnym uczuciom do bliźnich, aby dostrzegli w końcu ogrom pracy dokonanej przez Autora i zalet, które ta praca przyniesie dla integracji społecznej – lokalnej i nie boję się nazwać – międzynarodowej.
    Jeszcze raz dziękując za życzliwe słowa w komentarzach, serdecznie pozdrawiam.
    Małgorzata Gdak-Gołębiowska

  26. Sergiusz

    No i znowu los zrządził być blisko Pani Małgorzty.
    Szanowni Internauci, szanowni Mieszkańcy gminy Czerwieńsk. Wybaczcie staruszkowi, jeżeli napiszę coś nie odpowiedniego.
    Dzięki panu Cezaremu, który mnie wytropił w internecie bardzo się cieszył i okazał dla mnie wielką przyjaźń. Każdy autor, który pokochał historię jest wielkim romantykiem przeszłości. Historia jest naszą najcenniejszą spuścizną naszych Ojców i Praojców. Jakże często w wolnych chwilach sięgamy po Nią. A choćby po zachowane listy z dawnych lat od swoich, ukochanych. Z jaką zadumą, z jaką nostalgią czytamy je z łezką w oku. Historia jest pięknym wspomnieniem, która podczas czytania porusza każdą wrażliwą osobę do łez. Najczęściej autor dla swojej Społeczności pisze Ją w prezencie. Jak można takich autorów krzywdzić zamiast otaczać Ich wszechstronną opieką. Ja piszę wspomnienia od 20-u lat ogromnym kosztem i przez to także ogromna krzywda mnie nie minęła. Żadne tłumaczenie krzywdzonego autora nie może przekonać!
    Czy aż tak ogromny wysiłek, tak ogromnego wyjaśnienia Pani Małgorzty był potrzebny w obronie godności autora? Jego krzywdy, Jej piękna wrażliwość nie wytrzymała. Ona bardzo dostrzega piękno autorskie we wspomnieniach. Ja także czuję się zaszczycony, że Ona razem z Panem Cezarym odwiedzili mnie już dwa razy w skromnej, wiejskiej chacie. Z wielkim szacunkiem bardzo dla Nich dziękuję.
    Właśnie, dzięki Panu Cezaremu i wielu innym, którzy zostawili swój, twórczy trud pamięci, Potomkowie będą dumne i wdzięczni swoim Przodkom. Pan Cezary jest nie nasycony twórczą sensacją. Co chwila dzięki Jego pomysłom pojawia się nowa. Straciłem już rachubę Jego pomysłom i Jego twórczości. Uwięziony w wojsku zostawił swoją karierę z wyższym stopniem oficerskim i ruszył w piękno „Lubuskiej Krainy”, by zmierzyć się z Naturą, by Ją wykorzystać dla siebie, dla społeczeństwa i bardziej upiększyć Ją dla naszych Potomnych. Ja od razu rozpracowałem co to za człowiek pojawił się w Sycowicach. On miał walory twórcze, ale nie miejskie. On chciał tworzyć piękno dla swojej Rodziny w śród pięknej Natury. Nie miał odpowiedniej osoby, by Mu w tych niełatwych planach towarzyszyła. Dlatego niewdzięczny los skorzystał i rozrzucił Jego Rodzinę na trzech kontynentach. Walczył z tym zjawiskiem samotnie i w końcu poświęcił swoją twórczość dla Społeczeństwa. Myślę, że Społeczeństwo Zaodrza jest dla Niego dłużnikiem.

    Przy okazji wspomnę jeszcze o jednym, niezwykłym pasjonacie historii. Jest nim Adam Maziarz urodzony na Śląsku. A Jego Mama urodziła się w Brudkach. Tu u Dziadków spędzał wszystkie wakacje szkolne. Tu od dziecka wykorzystywał swoją pasję i penetrował umocnienia MRU. Studiując chemię nie wyrzekł się jej. Razem z narzeczoną przyjeżdżali ze Śląska, by razem fotografować i dokonywać wszelkich pomiarów umocnień. Nie opuszczał także „Rajdów Karabanowa” w Boryszynie. Swoją publikacją wzbogacał dziejami historii stronę internetową Sycowic. Wyprosił u Pana Cezarego zaproszenie dla swojej Żony Moniki (byłej narzeczonej) na spotkanie promocyjne książki. Pan mgr Adam podczas uroczystości promocyjnej książki siedział obok mnie ze swoją Żoną. Pamiętając o mnie przysłał mi elektronicznie gazetę „U nas”. Zdziwiła mnie niezwykła wojna o godność autora. Przekonałem się przez nie mały kawałek życia, że: Kto ceni i nie fałszuje prawdy historycznej, ten zawsze wygrywa szacunek. A co z tymi, którzy tego szacunku nie mają?
    Pozdrawiam serdecznie wwszystkich, walecznych Internautów.

    Sergiusz Jackowski

  27. Marek Abramowicz

    Oczywiście podpisuję się pod komentarzami Pani Małgorzaty, mica, czy „zza Odry”. Nie raz pisałem na tych stronach,że to co w ostatnich latach zrobił Cezary dla integracji środowiska „zaodrzańskiego”, tego nie dokonał nikt w całym okresie powojennym! Zastanawiać więc musi fakt następujący : zauważcie Państwo, iż od momentu powstania strony sycowice.net, tj. od ok.5-ciu lat brak jakiegokolwiek wpisu,czy komentarza ze strony czy to burmistrza Czerwieńska,czy Przewodniczącego Rady Miejskiej. Pamiętam jak sam „reklamowałem” tę stronę w „U Nas” i zachęcałem do jawnego zabierania głosu. Uważam, że brak uczestnictwa tych Panów w w niezwykle ważnych wydarzeniach w ich gminie,a za takowe uważam większość dokonań Cezarego,jest wyrazem lekceważenia społeczności lokalnej! Jak to, niestety, wpisuje się w celne uwagi Pani Małgorzaty! Powiem po raz wtóry: świadczy to o arogancji tej władzy… z nadodrzańskimi pozdrowieniami! M.A.

  28. Stwór

    Przeczytałam przed chwila list Pani Małgorzaty w gazetce „U nas” i jestem zbulwersowana tym,z jakimi niecnymi machinacjami naszej narcystycznej władzy gminnej musiał borykac sie Cezary.Panie Góralczyk,nie wiem kim Pan jest ale myślę,że hołduje Pan dewizie:”dzień bez wazeliny jest dniem straconym”.Zadał Pan pytanie po co list,to juz wiemy po co!Tym bardziej musiałam ten list przeczytać!Oj,nie bardzo Pan sie przysłużył władzy gminnej,a tak sie Pan starał!Cezary-kapelusze z głów!Karawana jedzie dalej,tym bardziej,że to nie psy szczekają bo sa za mądre,tylko jakieś małe insekty piszczą bez sensu!Ale zbliżają sie wybory i ten pisk coraz słabszy na szczęście!

  29. Andrzej

    Brawa dla autora za tytaniczną pracę w odkrywaniu i krzewieniu tożsamości regionalnej. Wiele trudu, pracy, czasu i kosztów w swej pasji zainwestował szanowny Cezary podejmując działania na rzecz upowszechniania wiedzy historycznej o miejscowości, gdzie rzucił go los i okolicach, nieznanych zarówno Jemu, jak i wielu obecnym mieszkańcom. Co go do tego nakłoniło? Pewnie ciekawość, otwartość na potrzeby innych, jak i to, że my żyjąc tu na co dzień wiele tych rzeczy, i wielu tych ludzi po prostu nie dostrzegamy. Potrafił te „diamenty oszlifować” i pokazać jako perełki dzięki nowoczesnym mediom „www” szerszej grupie – nierzadko osobom młodym, wychodząc poza krąg własnej miejscowości. Tak naprawdę praca ta trwała blisko 5 lat. Pierwszy post datowany 25.03.2009 z preambułą autora Blogu „sycowice.net Historyczny blog o Sycowicach i okolicy…” brzmiał tak: „Byłym i obecnym mieszkańcom Sycowic, oraz tym którzy powinni tu pozostać, wspomnienia te poświęcam… Cezary Woch”.
    Zdjęcia, teksty i opowieści ludzi mogliśmy wszyscy, niezależnie od miejsca zamieszkania, poczytać przez ostatnich 5 lat. Cezary podjął się również trudu organizacji spotkań międzynarodowych z byłymi mieszkańcami, co na pewno szczególnie dla obecnych mieszkańców otworzyło oczy na tragedię wojennych i powojennych przeżyć dwóch narodów, dzięki czemu ich połączył i zmienił obopólną mentalność. Czytałem z ciekawością wzmianki historyczne i opowieści ludzi, których spotykam, a których los i ich doświadczenie były mi nieznane. Każdy odbiorca widzi to inaczej. Ja patrzałem przez pryzmat ciekawości początków osadnictwa na „dzikim zachodzie”.
    Efektem wieloletniej pracy jest książka. I bardzo dobrze. Wiele osób, szczególnie starszych nie ma możliwości i umiejętności korzystania z Internetu. Dodatkowo słowo pisane na papierze ma jeszcze większą wartość. By tylko nie powędrowała na półki. Niesmaczne zaś było zamiast współdziałania z wydawcą, polityczne utarczki związane z przygotowaniem publikacji. Ale tak już u nas jest – gdzie dwóch Polaków, tam 3 różne zdania. Niemniej jednak należą się słowa gratulacji i podziękowania za ową publikację.
    Dziękuję także za zaproszenie na prezentację, która odbyła się 10 lutego 2014. Niestety dla mnie ani dzień tygodnia, ani też godzina nie była odpowiednia. Ktoś wszak musi jeszcze w tym kraju pracować. Tego typu spotkanie moim skromnym zdaniem bardziej wskazane byłoby w niedzielę. Niemniej poczytałem relacje w gazetach, jak i pooglądałem zdjęcia z prezentacji i wrażenia również były bardzo przyjemne. Niejasnym zaś dla mnie w dalszym ciągu jest sposób dystrybucji, nakład itp. Ci, którzy byli obecni na spotkaniu otrzymali egzemplarz, a skąd ma „wytrzasnąć” reszta zainteresowanych?
    Na koniec przydługiego już postu pragnę życzyć zdrowia i pogody ducha współautorom książki – cichym bohaterom, którzy swe przeżycia w tej książce opisali. I niech nie będzie to jeszcze koniec waszych opowieści o to proszę w imieniu dużo młodszego pokolenia.

  30. Cezary

    Drogi Panie Andrzeju!
    Nie chciałbym psuć świątecznego nastroju panującego we wszystkich powyższych komentarzach, dlatego też o dystrybucji książki pozwolę sobie napisać coś więcej przy innej okazji. Rzeczywiście, niejasności i niedomówień jest tu wiele, a wszystkie są spowodowane po prostu małością pewnych osób. Proszę wyobrazić sobie, że do dnia dzisiejszego nie otrzymałem należnych mi egzemplarzy autorskich i jestem naprawdę w bardzo niezręcznej sytuacji. Wiele osób zwraca się do mnie z prośbą o książkę, którą z różnych powodów chciałyby mieć wyłącznie dla siebie, a ja nie dysponuję niczym. „Ratusz” odpowiada, że z książką można zapoznać się w bibliotekach, to oczywiście dobrze, ale przede wszystkim książka powinna trafić „pod strzechy”, bo takie było jej przeznaczenie. Byłbym wdzięczny gdyby zechciał Pan opisać, jaka była Pańska „droga do książki…?”

  31. Andrzej

    Wywołany do odpowiedzi skreślę ponownie kilka słów. Nie mogąc być obecnym na prezentacji książki poprosiłem kolegę (Adama) obecnego na spotkaniu o zdobycie 1 egzemplarza książki dla mnie. Gdy tego samego popołudnia spotkałem się z kolegą, zdał mi relację z prezentacji książki oraz poinformował, że każdy tam obecny otrzymał 1 egzemplarz i nie było możliwości zdobycia dla mnie. Napisałem więc wiadomość emailem do Pana Cezarego z prośbą o książkę. Niestety wiadomość pozostała bez odpowiedzi. Kilka dni po spotkaniu promocyjnym książki, przejeżdżając przez Czerwieńsk postanowiłem zawitać do ratusza i tam udałem się do Burmistrza. W bardzo miły sposób zostałem przyjęty i otrzymałem od Pana Burmistrza upragnioną książkę. Wspomniałem jednocześnie, że wysyłałem prośbę emailem do autora, ale pozostała ona bez odpowiedzi, więc nie wiem do kogo powinienem się zwrócić. Usłyszałem również, że właśnie do autora, gdyż otrzymał on „pulę” (chyba 50 egzemplarzy) do własnej dyspozycji. Zadowolony ze zdobyczy spiesząc się już do pracy, spotkałem na schodach przed drzwiami wyjściowymi znajomego mi Pana M. Abramowicza, który zaproponował, że wywoła z posiedzenia komisji (czy też Rady)autora i dostanę wpis z dedykacją. Tak też się stało w biurze obsługi interesanta.
    Nadmienię jednocześnie, że nie jestem mieszkańcem gminy Czerwieńsk i w żaden sposób nie jestem związany (np. pracą) w tej gminie. Pochwalę się jednocześnie, że „mój” egzemplarz książki wędruje z domu do domu i czyta go już 4 osoba w Brodach. Tylko czy do mnie powróci…

  32. Sergiusz

    PRZEPROSINY
    Drodzy, szanowni Internauci!
    Wielu z Was przez wiele lat poznało mnie w internecie i osobiście. Przez swoje, niekrótkie życie przeżywałem wiele tragedii, dramatów i krzywd w swoich, bliskich Rodzinach i swoich, osobistych cierpień. Stąd to moja wrażliwość autorska nawet w wydanej książce. Czasami pojawia się nadwrażliwość i zamiast współczucia zadziała ona odwrotnie. Wiele nawet groźniejszych błędów popełniają poważni politycy w sile wieku. Mnie także zdarzyło się popełnić poważny błąd w ostatnim komentarzu na stronie internetowej Sycowic.
    Więc za te niepoprawne, nieprzemyślane a nawet i nie poznanie do końca spraw najmocniej PRZEPRASZAM te Osoby, których dotknęła moja, niesłuszna publikacja. A szczególnie, z ubolewaniem PRZEPRASZAM Pana Cezarego Wocha i Jego Najbliższą Rodzinę.

    Sergiusz Jackowski

  33. Cezary

    Serdecznie dziękuję wszystkim którzy zechcieli powyżej wyrazić swoje opinie. Dziękuję za liczne telefony, e-maile i osobiste rozmowy potwierdzające celowość napisania wspomnień „Drogi do domu…”. Cieszę się bardzo , że sprawiły one ogromną radość wszystkim jej bohaterom i ich rodzinom, a nade wszystko, że są one głęboko zapadającą w serce lekcją historii i przyczynkiem do tego, abyśmy z pokorą przyjmowali życie takie, jakie ono jest… .

  34. Krzysztof

    Panie Cezary, jestem pod wrazeniem,co Pan wyprawia w tych moich Sycowicach,o przepraszam naszych Sycowicach :)Życie nauczyło mnie,że lepiej znać garstkę ludzi „pozytywnie zakreconych”niż setki,lub tysiace” nijakich”a mi było dane PANA poznać.Tak trzymać,jestem wiernym kibicem Pana wysiłków dla dobra mojej wioski.A może kiedyś jak będę w Sycowicach dostanę książkę „DROGI DO DOMU” z dedykacją? Bardzo by mi na niej zależało. Dzieki takim ludziom ta wioska nie UMRZE ,trzymam kciuki i nadal kibicuje.

  35. Cezary

    Panie Krzysiu proszę podać swój adres. Książkę wyślę niezwłocznie 🙂 .

  36. Krzysztof

    Panie Czarku, dziękuję za tak szybką reakcję na moją prośbę ,znam tych ludzi ,bochaterów książki ,chdziłem do szkoły i biegałem po podwórku z Ich dziecmi a teraz moge poznac Ich rodziców skąd przybyli i w jakich okolicznościach.Byłbym bardzo wdzieczny gdyby ksiażka wraz z dedykacja dotarła do mnie 😀 a napewno przy okazji mego pobytu w Sycowicach podziękuję osobiście 😀 Pozdrawiam serdecznie ,życzę sukcesów 🙂 Krzysztof Małyszka 44-103 Gliwice ul.Sikorskiego 29

  37. Cezary

    Załatwione, wyślę w poniedziałek. Miłej lektury… :).

  38. Harry Eckert

    Lieber Cezary !
    Gestern erhielt dein Buch „Wege nach Hause…” Meine Hände zittern, mein Atem geht schwer,ich bin in Gedanken bei dir in Sycowice.
    Ich bin sehr dankbar über diese Freundschaft. Nie werde ich vergessen die Hand wurde von dir aus Sycowice gereicht.
    Es ist mir eine große Freude dir mein Wissen zur Verfügung zustellen. Ich möchte mich an den Kosten weiteren Bearbeitung des Buches beteiligen.
    Bitte nenne mir die Kontonummer wo ich meine Spende überweisen kann. Bitte schicke mir noch ein Buch für Helga Glück.
    Nun erstmal meinen Dank für das Buch.
    Ich kann ihn nicht in Worte fassen. Herzliche Grüße Harry !

    Drogi Cezary!
    Wczoraj otrzymałem książkę „Drogi do domu….” Moje ręce drżały, aż zaparło mi dech w piersiach, myślami byłem z Tobą w Sycowicach.
    Cieszy mnie bardzo ta przyjaźń. Nigdy nie zapomnę, że to wyszło z Twojej ręki w Sycowicach.
    Cieszę się bardzo, że też i moja wiedza przydatna była podczas prac nad książką. Chciałbym wesprzeć koszty dalszej pracy. Prześlij mi proszę numer konta, gdzie moge przesłać datek. Przślij proszę także książkę dla Helgi Glück.
    Wielkie podziękowania za książkę, których nie uda mi się ubrać w słowa.
    Serdecznie pozdrawiam. Harry

  39. Cezary

    Drogi Harry!
    Dziękuję Ci za płynące z serca wzruszające słowa, bardzo mnie one ujęły i sprawiły wielką radość. Dziękuję Ci również i jestem zaszczycony, że uważasz mnie za swojego przyjaciela. To bardzo miłe i muszę przyznać, że było moim celem, abyśmy w ten sposób zwracali się do siebie i w przyjacielski sposób traktowali. Nie tylko my osobiście, ale wszyscy Polacy i Niemcy. Sprawa wydania wspomnień „Drogi do domu…” w wersji niemieckiej, a jeszcze lepiej, w wersji polsko-niemieckiej jest dopiero w fazie projektu. Nie istnieje konto na które mógłbyś wpłacić jakiekolwiek pieniądze wspierające wydanie wspomnień. Mam pomysł jak to zrobić z wykorzystaniem funduszy unijnych, ale omówimy to na spotkaniu w dniu 7 czerwca. Już cieszę się na nie i na to, że Was wszystkich zobaczę. Serdecznie Cię pozdrawiam i pozdrawiam wszystkich niemieckich przyjaciół. Cezary

  40. Heinz und Ingrid Pfeiffer

    Sehr geehrter Herr Woch.
    Heute sind die 6 Bücher, die ich bei ihnen bestellt habe bei uns allen angekommen und alle Heimatfreunde sagen herzlichen Dank für das Geschenk.
    Wir sind alle der Meinung, der Einband sieht sehr gut aus und ihre Widmung macht das Buch für uns noch wertvoller, aber leider können wir es nicht lesen.
    Ich bitte sie sehr herzlich, wenn es das Buch in deutscher Sprache gibt, daß sie uns davon Kenntnis geben, wo wir das Buch dann bestellen können. Ich melde mich dann gerne über den Inhalt diesbezüglich wieder.Danke !
    Viele liebe Grüße
    Heinz und Ingrid Pfeiffer

    Szanowny Panie Woch,
    Dzisiaj dotarło do nas zamowionych u Pana sześć egzemplarzy książki i wszyscy przyjaciele ojczyzny posyłają Panu serdeczne podziękowania za ten prezent. Jestesmy zdania, iż okładka wyglada bardzo dobrze, a Pańska dedykacja czyni dla nas tę książkę szczególnie cenną. Niestety nie możemy jej czytać…. .
    Bardzo Pana proszę o powiadomienie nas, gdy książka będzie wydana po niemiecku, gdzie będzie ją można zamówić. Wtedy zgłosimy się do Pana również, jeśli chodzi o treści.
    Dziękujemy! Serdeczne pozdrowienia.
    Heinz i Ingrid Pfeiffer

  41. Krzyś

    Panie Czarku dziekuje bardzo za ksiązkę.Przeczytałem całą historie i wspomnienia zwykłych ludzi,w wiekszosci znajomych. Przeszli Oni trudną i ciężką „drogę do domu” jak dobrze że MY żyjemy w mniej ciekawych czasach historycznie(oby tak nadal było).Zrobił Pan kawał dobrej roboty,ocalił od zapomnienia losy i trudy przesiedlenców ale również stworzył pomost pomiedzy obecnymi i dawnymi mieszkańcami Sycowic.Jeszcze raz dziękuję za książkę i życzę dalszych twórczych sukcesów . 🙂

  42. Małgorzata Gdak-Gołębiowska

    Do Wszystkich Miłych Pań z Sycowic, Czerwieńska i Okolic…
    Czytając komentarze do książki Cezarego Wocha „Drogi do Domu” nie da się nie zwrócić uwagi, że poza Panią Alą i mną – wszystkie teksty napisane są przez mężczyzn. Nie mam nic przeciwko Panom, daleko mi do wojującej feministki (wręcz odwrotnie – Panowie, uważam, są „siłą napędową” naszego życia, naszymi zwierciadłami, obiektami troski i mocno nasze kobiece życie kolorują przeróżnymi barwami – nie zawsze na różowo 😀 ), ale na promocji było tyle pań, a jakaś taka cisza jest z Ich strony. A przecież doznania bohaterów opisywane w książce dotyczyły wszystkich i niejednokrotnie to kobiety były bardziej narażone na trudne stany emocjonalne związane z wypadkami tworzonymi przez historię. I to zarówno po polskiej jak i niemieckiej stronie. Wiem, z całą pewnością, że Panie otrzymały książkę, liczę na to, że dokładnie przeczytały, myślę, że odnalazły w opowieściach cząstkę siebie, może poczuły ulgę, że teraz żyją w innych czasach… Gorąco namawiam do podzielenia się swoimi wrażeniami, jestem ich ogromnie ciekawa. Choć parę słów, pierwszych wrażeń, bądźmy odważne, Drogie Panie, nie tylko polityka i „układy” w życiu się liczą.
    Serdecznie Was pozdrawiam
    Małgorzata

  43. Cezary

    Od Pana Harrego Horlitza z Poczdamu otrzymałem piękną i niecodzienna pocztówkę która była po prostu zdjęciem przedstawiającym nasz spacer w Sycowicach w dniu 06.06.2009 r. w czasie ich pierwszej wizyty 🙂 ! Oczywiście tekst napisany odręcznie, co było dodatkowym utrudnieniem w jego odczytaniu…. . Pocztówka przeleżała kilka dni, aż wpadłem na pomysł przepisania jej treści do automatycznego tłumaczenia. Nie dysponuję czcionkami niemieckimi, poza tym nie znając języka być może nie najlepiej przepisałem poszczególne słowa, a wyglądałoby to tak.

    „Hallo Herr Woch in Sycowice, liebe polnischen Freunde. Die polnische Cronik habe ich gesten erhalten, vielen dank. Ich werde rersuchen einen Teil übersetzen zulassen, ron Seite 57-59. Im Juni oder Juli 2014 werde ich mit mesner Frau Erika am wochenende vorbei kommen. Ich brauche uber die Telefonnummer von Herrn Woch da Kurt nicht zu erreichen ist. Bitte im mer anrufen nach 20.00 h Uhr bei mir zu Hause. Viele Griben ron Reika und Harry aus Potsdam.”

    Po automatycznym przetłumaczeniu tekstu, ku mojemu rozbawieniu dowiedziałem się, że jestem „Panem weekendem…” 🙂 . Korzystając z tego tekstu i zwierzając intuicji przetłumaczyłem go sobie tak:

    „Hallo Panie Woch w Sycowicach, drogi polski przyjacielu. Polską „kronikę” otrzymałem, wielkie dzięki. Postaram się przetłumaczyć strony 57-59 /są tam zawarte wspomnienia Pana Harrego Horlitza/. W czerwcu lub lipcu 2014 roku przyjadę z żoną Eriką w ostatni weekend. Muszę poprosić Pana o numer telefonu, bo Kurt nie jest dostępny. Proszę zadzwonić pod mój domowy numer po godzinie 20 -tej. Serdeczne pozdrowienia od Eriki i Harrego z Poczdamu.”

    I ja również najserdeczniej Państwa pozdrawiam. Cezary z Sycowic 🙂 .

  44. Leonard

    Cezary, jestem pod niesamowitym wrażeniem tego co Ty tam robisz w tych Twoich Sycowicach. Najserdeczniej gratuluję i również jestem jak wielu powyżej niezmiernie dumny z Ciebie. Trzymaj tak dalej. Pozdrawiam.

    Leonard Kaczanowski

  45. Cezary

    Witam,
    Próbując od lat dokopać się do rodzinnych korzeni trafiłem na Pana wspaniałą stronę i książkę. Dzięki temu udało mi się uzyskać kilka kolejnych bezcennych informacji o moich przodkach.
    Jestem potomkiem Gąsiewskich, których Pan przytacza na stronie sycowice.net czy książce, (moim dziadkiem od strony matki był Konstanty Gąsiewski, mąż Janiny, a najstarszy brat opisywanego tu Edwarda).
    Niesamowite historie wszystkich opisywanych osób. Trzeba je przekazywać dzieciom, żeby lepiej rozumiały tragedie i radości jakie leżą u podłoża społeczności z których się wywodzą. No i żeby wzmocnić umiejętność cieszenia się tym co mamy na co dzień.
    Bo żyjemy w ostatnich kilkudziesięciu latach w takim miejscu Europy, w którym przez te ziemie nie przetacza się kolejna nawałnica wojenna, rabunki, rzezie, zemsty sąsiadów, gwałty, rabunki, głód i inne upokorzenia …
    Żałuję, że gdzieś w internecie nie można kupić książki, bo mogłoby z niej skorzystać więcej osób – rodzin, potomków, znajomych.
    Z pewnością taka pozycja to dobry materiał do przekazywania wiedzy rodzinnej dzieciom – budowania ich tożsamości, poczucia przynależności… .
    Z dużym zainteresowaniem wczytuję się we wspomnienia Edwarda Gąsiewskiego (brata mojego dziadka, które poprzednio w częściach słyszałem tylko z ustnego przekazu) i innych mieszkańców Sycowic, również tych rdzennie niemieckich.
    Jestem pod wrażeniem, że udało się Panu zebrać tyle danych, a nawet zdjęć czy map.
    Ostatnio modne jest zbieranie funduszy za pomocą internetu – a wydanie takiej książki w drugiej edycji czy wersji niemieckiej byłoby bezcenne.
    Gratuluję wspaniałej pracy! Trzymam mocno kciuki, a jej kontynuację i rozwój!
    A ja zabieram się teraz do studiowania książki z moimi kilkuletnimi synami, którzy już teraz pozytywnie „zarazili się” historią.
    Powodzenia!
    Tomasz Olejnik

  46. Cezary

    Zupełnie niespodziewanie, „okrężną drogą” otrzymałem,kolejny komentarz do promocji książki „Drogi do domu…”. Napisała go Pani Weronika która po dwóch latach od tego wydarzenia zauważyła, że w ogóle coś takiego miało miejsce. Szkoda, że nie mogłem Pani poznać wcześniej 🙂 , bo zaprosiłbym na promocję książki i byłaby Pani moim najmilszym gościem… . Dzisiaj „Drogi do domu…” są już „białym krukiem”, bo nie ma ani jednego wolnego egzemplarza. Jednak za Pani wrażliwość i wielkie serce, oddam Pani mój jedyny egzemplarz autorski…. . Serdecznie Panią pozdrawiam i życzę miłej lektury…

    „Kochany Cezary, jestem tak mile zaskoczona i szczęśliwa,że poznałam tak wartościowego i wrażliwego człowieka jak Ty.
    Bardzo pragnęłabym otrzymać egz.książki..”Droga do domu..”,aby móc go ponownie przeczytać i przypomnieć sobie bolesną historię ludzi,którą Ty potrafiłeś tak pięknie z ogromną wrażliwością opisać.Tak mądrze napisałeś abyśmy z pokorą przyjmowali życie takie jakie ono jest…… Tak Ty, mimo przeciwności losu i różnych niesprawiedliwych opinii przyjmujesz na ile to możliwe wszystko z pokorą. Mieszkaniec Sycowic ,otwarty na potrzeby innych,wkładający wiele trudu, pracy i czasu dla dobra swego regionu.
    To wszystko powinno być docenione nie tylko przez mieszkańców ale również przez władze gminne Czerwieńska. Aby w każdym regionie Polski był ktoś taki
    jak Ty….,tak mocno zaangażowany w to co robi.
    Jestem z Ciebie bardzo dumna Cezary.
    Pozdrawiam serdecznie p.Małgorzatę i bardzo ją cenie za to,że tyle trudu włożyła w to
    aby bronić autora książki…..bardzo dziękuje i mam nadzieje,że będę mogła Panią poznać.Pozdrawiam. Weronika”

  47. Weronika

    Jeszcze raz pozdrawiam p.Cezary i gratuluje.

Komentarz wyraża opinie wyłącznie jego autora. Redakcja portalu sycowice.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.

Skomentuj artykuł

Nasz serwis wykorzystuje pliki "cookie". W przypadku braku zgody prosimy opuœścić stronę lub zablokować możliwośœć zapisywania plików "cookie" w ustawieniach przeglądarki.