źródło zdjęcia: Cezary Woch
Dobiegają końca prace związane z wydaniem w formie książkowej wspomnień mieszkańców Sycowic / i nie tylko…/ i pomyślałem, że dobrze by było, aby już teraz zasygnalizować o czym będą te wspomnienia. Poniższy tekst zatytułowany „
od autora” wyjaśni wszystko… „
…wojna zawsze była podłością, a armia – instrumentem zabójstwa, nie ma wojen sprawiedliwych, wszystkie one są – mimo różnych uzasadnień – nieludzkie! W imię obłąkańczych ideologii tyranów, ginęły miliony bezimiennych, niewinnych istnień, a polityczni agitatorzy nawoływali: ...bijcie chłopaki, palcie, głuszcie, marnujcie ich kobiety… . I poszli, i jak zawsze – ucierpieli niewinni, i jak zawsze - góra czmychnęła… ”.
Tak napisał w swoich wspomnieniach zatytułowanych: „
Sołdat”, Nikołaj Nikulin, szeregowy żołnierz Armii Czerwonej, który jako jeden z nielicznych miał szczęście przeżyć i przeszedł cały szlak bojowy od Leningradu do
Berlina. Ci zwykli, Bogu ducha winni ludzie, oprócz tragicznego doświadczenia wszystkich okropności wojny, tracili bezpowrotnie również swoje rodzinne domy: jedni w wyniku represji, a drudzy skutkiem „
wypędzenia”. I nie chodzi tu o same budowle ale, o swoje miejsce na ziemi, o swoją Ojcowiznę i o swoją małą Ojczyznę … „
Drogi do domu” to wspomnienia ostatnich żyjących świadków minionych, ale nie tak przecież odległych dziejów. Wspomnienia zdarzeń które odchodzą wraz z nimi i bezpowrotnie odejdą w zapomnienie, bo tak toczy się koło historii i taka jest proza życia…. Przyjrzyjmy się losom mieszkańców niewielkiej wsi
Sycowice i kilku wioskom ościennym. Przyjrzyjmy się losom tych którzy zamieszkiwali tu do roku 1945, a również tym, którzy „
swoje domy” znaleźli tu, po uprzednim „
wypędzeniu” poprzednich mieszkańców. Poznajmy losy ludzi którzy nie przyszli tu z własnej i nieprzymuszonej woli , ale zostali zmuszeni okolicznościami od nich niezależnymi… Pokłońmy się tym, których „
drogi do domu” wiodły przez repatriacje z
Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej, poprzez ucieczki przed
ukraińskimi mordami, poprzez
niewolniczą pracę w III Rzeszy, a także
katorżnicze obozy pracy w gułagach Syberii. Poznajmy także tych, którzy z
miłości do drugiego człowieka, a także z
przywiązania do swojego domu i swojej Ojcowizny, pozostali na miejscu zmieniając język, wiarę i państwowość… . Pochylmy się także nad losem „
wypędzonych”, tumanionych latami przez nazistowską propagandę, poznajmy ich odczucia i oczekiwania na przyszłość…. Kiedy przyjrzymy się bliżej losom tych prostych, zwykłych ludzi, przekonamy się, że zarówno jedni jak i drudzy, w taki sam sposób cierpieli i tak samo byli przez życie poniewierani…. Minęło wiele bezpowrotnie straconych lat, aż tu nagle….
Harry Horlitz z Poczdamu, mieszkaniec Sycowic do roku 1945, w artykule zamieszczonym w niemieckiej prasie w dniu 09.08.2009 roku napisał: „
Dla wielu Niemców, którzy w wyniku II wojny światowej stracili kontakt ze swoją ojczyzną, nawiązywanie przyjacielskich relacji z mieszkańcami swojej byłej ojczyzny nie jest zrozumiałe. Ja jako osoba do kontaktów byłych mieszkańców miejscowości Leitersdorf / Sycowice w Polsce, otrzymałem zaproszenie z rąk Sołtysa wsi Pana Cezarego Wocha…., do wzięcia udziału w święcie wiejskim, zaplanowanym na 06.06.2009 roku w Sycowicach i do wspólnego obchodzenia tego święta, podkreślającego naszą przyjaźń z obecnymi mieszkańcami miejscowości”. Natomiast w swoich wspomnieniach spisanych w dniu 16.10.2013 roku w Poczdamie, kontynuował: „
Nie żywię nienawiści do polskich obywateli, którzy dziś zamieszkują dom moich rodziców, bo oni sami wcześniej zostali wypędzeni/wygnani ze swoich domów. Te okropne dzieje nie mogą się więcej wydarzyć! Moja rodzina ma ogromną nadzieję, że będziemy nadal pielęgnować dobre stosunki pomiędzy Polakami i Niemcami”.
Heinz Pfeiffer również mieszkaniec Sycowic do roku 1945, na spotkaniu w Berlinie w dniu
5 czerwca 2010 roku zwrócił się do przybyłych Sycowiczan takimi oto pięknymi słowy: „
Kochani Goście, kochani Mieszkańcy Sycowic , kochani Rodacy! Znowu minął rok i chciałbym Was powitać bardzo serdecznie na naszym spotkaniu. Jest ono szczególne, ponieważ gościmy po raz pierwszy specjalne osoby, gości z naszej miejscowości ojczystej Leitersdorf/Sycowice, których witamy serdecznie. Nie znamy się jeszcze nawzajem zbyt dobrze, jednakże coś nas łączy, a mianowicie miejsce, w którym Wy żyjecie – my się tam urodziliśmy…. . Żałujemy bardzo, że do tego spotkania dochodzi dopiero po 65 latach, ale nigdy nie jest za późno. Chcemy wykorzystać najbliższy nam czas, aby nawiązać uczciwe i ludzkie stosunki. Wy wyciągnęliście do nas dłoń, zapraszając nas na święto wsi 6 czerwca 2009 roku. Dłoń tą przyjmujemy dziękczynnie i ściskamy serdecznie. Pragnęlibyśmy aby ludzie, którzy zamieszkują dziś w Sycowicach, mogli żyć radośnie i szczęśliwie….”. Kiedy słuchałem tych słów, miałem łzy w oczach, a Sycowiczanie, polscy uczestnicy tego spotkania, odbierali je ze wzruszeniem…. Wojenne rany są głębokie i goją się bardzo wolno… Byłym i obecnym mieszkańcom Leitersdorf/Sycowice, oraz tym którzy powinni tu pozostać, wspomnienia te poświęcam… .
Cezary Woch
Tagi: Cezary Woch
Drukuj artykuł
Komentarz wyraża opinie wyłącznie jego autora. Redakcja portalu sycowice.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Skomentuj artykuł
Styczeń 17th, 2014 at 20:12
Szanowny Cezary, na uroczystość „DRÓG” nie martw się o transport po mnie. Adam obiecał, że z kursu zboczy po mnie. Chyba będę miał okazję na degustację „sycowickiej”.
Styczeń 20th, 2014 at 12:28
Zapowiadana powyżej, obszerna publikacja powinna trafić do rąk Wszystkich Mieszkańców Sycowic, ale nie tylko. Historie w niej opisane są bowiem tożsame z ludzkimi losami w wielu miejscowościach niemiecko-polskiego pogranicza, tak na zachodnich rubieżach naszego kraju, jak i na Pomorzu, bądź Mazurach. We wszystkie te wspomniane miejsca trafili po II wojnie światowej repatrianci ze Wschodu naszego kraju po gehennie, jaką przeżyli w swych rodzinnych stronach przez całą wojenną zawieruchę, kiedy część z nich podległa radzieckim zsyłkom na Syberię, a w trakcie działań wojennych niejednokrotnie musieli salwować się ucieczką z własnych domów i ukrywać z obawy przed mordami ukraińskich nacjonalistów, że o samych represjach niemieckich okupantów nie wspomnę. Z niniejszą książką powinni zapoznać się potomkowie repatriantów, aby poznać historie rodzin im podobnych oraz wszyscy inni, którym bliska jest historia Ojczyzny, w tym młodzież szkolna, aby wiedziała, na jakim gruncie powstawała najnowsza historia Polski. Publikacja będąca żywym obrazem losów niezwykle zwykłych ludzi jest wyjątkowa, ponieważ zebrane są w niej także wspomnienia przedwojennych mieszkańców Sycowic – Niemców, którzy po powojennej zmianie granic również przestali być „u siebie”, musieli pozostawić dorobek swego życia i szukać swych własnych „dróg do Domu”. Ponadto, autor zebranych wspomnień, Cezary Woch, wzbogacił publikację o obszerny rys historyczny tych ziem, z którego dowiadujemy się o burzliwych dziejach i zmianach przynależności państwowej. Gorąco Wszystkich zachęcam do zapoznania się z książką będącą świadectwem minionych czasów, jeszcze nie tak odległych, a tak bliskich dla wielu rodzin. To swoisty krok autora w stronę budowania zjednoczonej Europy, przykład pozytywnego działania właśnie w tym kierunku.
Marzec 1st, 2014 at 11:54
Jaki jest nakład tej książki?