Drukuj artykuł Drukuj artykuł

Wspomnienia Harrego Horlitza – mieszkańca Sycowic do roku 1945

Harry Horlitz

źródło zdjęcia: Harry Horlitz

Poczdam 16.10.2013

Panie Sołtysie wsi Sycowice w powiecie Krosno Odrzańskie /obecnie powiat zielonogórski/ oraz mieszkańcy Sycowic. Chciałbym Wam opowiedzieć o mojej rodzinie, która do końca czerwca 1945 r. mieszkała w Sycowicach. W roku 1945 miałem osiem i pół roku i dziś chciałbym zebrać moje wspomnienia w jedną całość: Moja rodzina; Horlitz, Willi- urodzony 18.06.1905 w Hirschbergu w Saksonii (Niemcy). Mój ojciec nie był żołnierzem, nie należał też do partii. Był szyperem (kapitanem niewielkiej jednostki pływającej w celach gospodarczych) i pracował na motorowcu „Wartburg”. Pływał po Odrze, Łebie i Renie. Transportował tylko artykuły spożywcze. Kiedy mój tata przepływał Odrą, dawał znak mojej mamie za pomocą syreny. Wówczas mama jechała do Będowa. Zabierała ze sobą ubranie i rzeczy dla taty. Tato przebywał w domu tylko zimą, kiedy Odra zamarzała. Od marca do października był zawsze w drodze. Moja mama: Horlitz, Emma, z domu Kliem- urodzona 20.01.1907 w Radnicy. Mama zajmowała się domem. Mieliśmy kilka zwierząt, jedną świnię, dwie kozy, kury i gołębie. Latem mama pomagała w gospodarstwie u gospodarza. Z wdzięczności gospodarz oddał nam do uprawy mały kawałek ziemi. Moja siostra: Horlitz, Edith- ur. 30.12.1929 w Sycowicach. Wdowa po Wernerze. Po szkole pracowała u nauczycielki w Krośnie i prowadziła dom. Ja sam w1945 roku miałem osiem i pół roku i pamiętam nasz czas spędzony w Sycowicach. To wspomnienie spisałem i opublikowałem w 2005 roku w prasie. Sycowice w okręgu Krosno nad Odrą miało według dokumentów 669 mieszkańców w 197 istniejących gospodarstwach domowych. Kiedy 30.01.1945 ze strony Nietkowic usłyszeliśmy huk armat, a niebo jak kula ognia rozbłysło czerwienią, wielu Sycowiczan opuściło swoje domy. Tej zimy leżało ok. 1 metra śniegu, a temperatury spadały do ok. – 15 stopni. Moi rodzice, szyper Willy Horlitz wraz z żoną Emmą, ( z domu Kliem) uciekli z dziećmi zaprzęgiem konnym (będącym własnością rodziny Woithe) do Grabina. Ta miejscowość znajdowała się ok. 5 km dalej w lesie. Tam znaleźliśmy nocleg w domu Krohne, gdzie przebywało już ok. 35 osób. Rosjanie, głównie Mongołowie jeszcze tej nocy zajęli Grabin. Pierwszymi żołnierzami, którzy weszli do domu gospodarza, byli to żołnierze niemieccy będący zbiegami z czerwonymi opaskami na ramieniu… . /Jest bardzo prawdopodobne, że ci niemieccy żołnierze byli wcześniej wzięci do niewoli pod Stalingradem lub gdziekolwiek indziej, „przeszli” na stronę czerwonoarmistów i byli przewidywani jako kadra wojskowa w planowanym przez sowietów NRD. Wspomina o tym w swoich wspomnieniach Pani Anna Meckaniak. – przyp. C.W./. Później przyszli Rosjanie. Mój tato, który nie był żołnierzem ukrył się w sianie. Został tam odnaleziony i siłą, za pomocą uderzeń bronią wyprowadzony, następnie został zmuszony, żeby zaprowadzić walczących żołnierzy do Bytnicy. Tato opowiadał później, że wpadł w ręce młodego żołnierza sowieckiego, który skreślił w jego dowodzie swastykę i namalował czerwoną gwiazdę. Po tym wydarzeniu tato, został ze swoich obowiązków zwolniony. W Bytnicy zatrzymał się jednak na jakiś czas i następnie wrócił do Sycowic, gdzie pracował w majątku. Moja mama i my, w Grabinie pozostaliśmy do marca, później musieliśmy wrócić do Sycowic. Doszliśmy jednak zaledwie do jeziora Jelito, gdzie znaleźliśmy schronienie w domu pewnego rybaka. Tam mieszkało już ponad 40 osób w trzech pomieszczeniach i był to bardzo trudny czas. Za dnia przychodzili Rosjanie i gwałcili kobiety, nocą przychodzili niemieccy żołnierze i prosili o prowiant. Jednak już w kwietniu byliśmy z powrotem w Sycowicach. Otrzymaliśmy pomoc i mogliśmy przebywać w majątku. Do naszego domu nie mogliśmy jednak wchodzić. Mój tato musiał z innymi mężczyznami zajmować się zwierzętami, a mając pracę na miejscu dzięki temu nas odnalazł. Na ulicach i w oborach leżało dużo padłych zwierząt, stąd obawialiśmy się ogromnej epidemii. W środku maja mogliśmy wrócić do naszego domu. Inni mężczyźni i kobiety musieli nadal pracować na polu i przy zwierzętach. Po 20 czerwca wszyscy Sycowiczanie, którzy byli jeszcze w wiosce musieli stawić się na głównym placu przed kościołem. Tam pojawił się polski sołtys i ogłosił, że musimy opuścić nasze domy i wioskę, ponieważ ta miejscowość należy już do obszaru Polski. Z 20 funtami bagażu podręcznego wyruszyliśmy pieszo w kierunku Frankfurtu nad Odrą. Po 6 tygodniach marszu dotarliśmy do Falkentrehde, okręg Nauen. W ciągu wędrówki nic dobrego nas nie spotkało. Napotkani Niemcy nazywali nas obraźliwie Cyganami lub Pollakami. Nie żywię nienawiści do polskich obywateli, którzy dziś zamieszkują dom moich rodziców, bo oni sami wcześniej zostali wypędzeni/wygnani ze swoich domów. Od 1973 roku jeździmy często do Sycowic, a nasi polscy przyjaciele odwiedzili nas także w Poczdamie. To są moje wspomnienia z czasów gdy miałem osiem i pół roku i byłem jeszcze dzieckiem. Te okropne dzieje nie mogą się więcej wydarzyć. Moja rodzina ma ogromną nadzieję, że będziemy nadal pielęgnować dobre stosunki pomiędzy Polakami i Niemcami. Dlatego też chciałbym życzyć nam wszystkiego dobrego na dalszy wspólny czas.

Jako przyjaciel Harry Horlitz z Poczdamu

Drukuj artykuł Drukuj artykuł

3 komentarze do artykułu “Wspomnienia Harrego Horlitza – mieszkańca Sycowic do roku 1945”

  1. Cezary

    Na zdjęciu, ślub rodziców Harrego Horlitza w Sycowicach.

  2. Małgorzata Gdak-Gołębiowska

    Wspomnienia wojenne, choć nie tylko, a ileż w nich pozytywnej energii. Z jaką lekkością pióra oddane kolory okrutnego przecież czasu, widzianego oczami ówczesnego ośmiolatka, dziś starszego Pana. Czyta się ten tekst z prawdziwą przyjemnością. Jest to krótki rys najnormalniejszej, skromnej rodziny, przez który przebijają bardzo pozytywne uczucia zwykłych ludzi z ich problemami, troskami, codziennymi obowiązkami branymi jako coś najnormalniejszego na świecie. Tak jak było, tak widocznie miało być, a z wyrokami losu, przeznaczeniem nie dyskutuje się, tylko przyjmuje się je w wielkiej pokorze, z godnością i poszanowaniem obowiązków. Iście ewangelicka postawa wobec życia. Ileż prostego romantyzmu można odkryć w tym sygnale syreną, dawanym przez szypra, czytelnym dla żony, która pewnie musiała być „na nasłuchu”, aby sygnału nie przeoczyć, bo przecież małżonek czekał na czystą odzież i pewnie nie tylko. Ustalony porządek prostych, bogobojnych ludzi zakłócony, zniszczony przez wojnę. Exodus Niemców, Polaków, Rosjan. Nie ma tu winy zwykłych ludzi, oni są ofiarami, więc nie można mieć do nich pretensji, że zamieszkali w nieswoich domach, bo ich też los wyrzucił za progi własnych domów. I jeszcze jedna ważna rzecz bijąca z tego tekstu – nie nienawiścią, a miłością i przyjaźnią świat powinien być przepełniony, bo zgoda i przyjaźń buduje. Bardzo humanitarne przesłanie znajduję w tych wspomnieniach.
    Tak, „Panie Sołtysie wsi Sycowice w powiecie Krosno Odrzańskie…” wywołał Pan lawinę pozytywnej energii.

  3. Sergiusz

    Szanowni Internauci, chcę podziękować niemieckim wygnańcom z Ojczyzny, że Oni także współczuwają takiemu losowi dla Polaków. Skutki wojny sprawiły, że obydwa Narody podzieliły ten sam los. Ja także w swojej książce opisałem w skrócie swoją Ojczyznę, za którą całe życie tęskne gdzie spoczywają moi Dziadowie. Chociaż Ona przed wojną była bardzo biedna i potrzebowała troskliwej Władzy.
    Na naszej stronie internetowej pojawia się bardzo miła Publicystka z Warszawy. Jej Rodzice i Dziadkowie byli też wygnańcami i przeżyli powojenny koszmar. Dziękuję Jej za niespodziewane odwiedziny, przez które chciała mnie poznać osobiście a ja przez to także poznałem Jej niezwykle wrażliwą Duszę. W tej chwili Pani Małgorzata przeżywa ogromny ból w Rodzinie żegnając ostatniego członka jako ofiarę wygnania.
    DZIELĘ SIĘ Z NIĄ W KONDOLENCJI Z GŁĘBOKIM WSPÓŁCZUCIEM POŻEGNANIA SIĘ ZE SWOIM TATĄ.

Komentarz wyraża opinie wyłącznie jego autora. Redakcja portalu sycowice.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.

Skomentuj artykuł

Nasz serwis wykorzystuje pliki "cookie". W przypadku braku zgody prosimy opuœścić stronę lub zablokować możliwośœć zapisywania plików "cookie" w ustawieniach przeglądarki.