źródło zdjęcia: sxc.hu
Stodoła Wagnera Stodoła Wagnera, stojąca bezpośrednio przy
dębie /dzisiaj pomnik przyrody, przyp. C.W./, została 31 stycznia 1945 osobiście przez Juliusa Wagnera podpalona, w celu popełnienia samobójstwa. Julius pod wpływem okropności, jakie Sowieci podczas wejścia do Sycowic dopuszczali się na kobietach, zabił siekierą swoją żonę Eliesabeth i najmłodszą córkę Hildegard. Julius, jego żona i córka Hildegard, spłonęli w stodole. Starszą córkę o imieniu – Christa, ranił siekierą w głowę chcąc także ją zabić. Rana była duża, jednak dziewczynie udało się uciec z płonącej stodoły. Zaopiekowały się nią moja mama Frieda Eckert i inne kobiety. Christa przeżyła dzięki sowieckiemu oficerowi, który był telegrafistą.
Zajął on ze swoimi ludźmi nasz dom i podwórko. Powiedział, jeżeli pomożecie nam, to ja pomogę Wam. Tak długo jak u nas byli ci sowieccy żołnierze, nic nam się nie stało. Po wojnie Christa mieszkała w Bawarii, w Langquaid na ulicy Kolping 1, zmarła w dniu 01.08.2012 roku. Płonącą stodołę „
wykorzystała” także młoda kobieta Wartenberg, z domu Kluge. Spłonęła żywcem wraz ze swoją malutką córeczką. Do
Sycowic przybyła z
Berlina, aby uchronić się przed bombardowaniami. Przyczyną samobójstwa wnuczki Wagnerów było zamordowanie jej męża przez Rosjan. Jako ośmioletni chłopiec obserwowałem płonącą stodołę. Podczas mojej pierwszej wizyty w Sycowicach w dniu 20.08.2004 roku, straszne przeżycia powróciły...
Nalot Nalot miał miejsce na stającą, nie bojową, kolumnę pojazdów. Stała ona po lewej stronie głównej drogi, od kościoła do murowanego transformatora i na drodze obok kościoła (przy karczmie Albrecht i Kubale) w kierunku Krosna. To był niemiecki samolot. Zaatakował on kolumnę w locie koszącym bronią pokładową, zawrócił i zaatakował ponownie. Rosjanie ostrzelali samolot, który zahaczył o drzewo i spadł na pole za transformatorem. Samolot rozpadł się na części, ale nie spłonął, ponieważ nie miał już paliwa. Rosjanie szukali pilota, po którym nie zostało śladu i nikt nie wie, co się z nim stało.
Harry Eckert
Drukuj artykuł
Komentarz wyraża opinie wyłącznie jego autora. Redakcja portalu sycowice.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Skomentuj artykuł
Grudzień 1st, 2013 at 00:52
Kolejny przykład okrucieństwa wojny, które dotykało przede wszystkim ludności cywilnej i to przykład niezwykle dramatyczny. Chciałoby się krzyczeć – DLACZEGO?… Wojnę liczymy ilością ofiar, ale statystyki nie zagłębiają się w osobiste tragedie poszczególnych ludzi i to nieważne po której stronie. Przy takich pokazanych w krótkim tekście obrazkach śmierć w działaniach wojennych może się jawić jako „lekka śmierć” i można ją wytłumaczyć żołnierskim losem, ale ten powyższy opis to apokalipsa! Jak bardzo ta ziemia jest przesiąknięta krwią niewinnych, normalnych ludzi.
Wspomnienia Harrego Eckerta pokazują również zezwierzęcenie części sołdactwa radzieckiego. I też na ten obraz można popatrzeć w dwojaki sposób – zachowywali się nieludzko i nic ich nie może usprawiedliwić, ale z drugiej strony znane są fakty, jak byli traktowani radzieccy żołnierze przez swoje dowództwo. To był już 1945 rok, a zatem większość z nich od prawie 4 lat w okopach, w trudzie, głodzie – ilu mogło pozostać z niezachwianą psychiką? Karmieni propagandą, częściej niż normalnym pożywieniem traktowali każdego Niemca jak najgorszego śmiecia. I cywilni mieszkańcy Sycowic (nie tylko, rzecz jasna), prości ludzie, odbierali ten stan po swojemu, dla niektórych śmierć z własnej ręki była wybawieniem. Przerażające. Bardzo mnie ten opis poruszył…
Grudzień 2nd, 2013 at 22:17
Szanowna Pani Małgorzato, samotnej Pani nie zostawię. Jutro napiszę cały artykuł.