źródło zdjęcia: Cezary Woch
Cztery lata temu w Sycowicach miała miejsce „
Sobótka w deszczu…”, a 8 czerwca AD 2013 roku dzięki staraniom
MGOK w Czerwieńsku, odbyło się przesympatyczne Partnerskie Spotkanie Familijne pod hasłem: „
Postaw na rodzinę II”. Nadmienię jedynie, że wzorcowo zorganizowane i poprowadzone przez Dyrektor Panią
Jolantę Matuszkiewicz. Dlaczego za Wielką Wodą? Otóż dlatego, że na skutek gwałtownych i intensywnych opadów deszczu na południowym zachodzie Polski, w północnych Czechach i południowo wschodnich Niemczech,
Odra przybrała tak gwałtownie, że przestał kursować prom, a my zostaliśmy odcięci od świata, a przynajmniej od południowej części Gminy…. . Traktujemy to jednak z przymrużeniem oka, bo oczywiście na
Czerwieńsku świat się nie kończy...
Dla Sycowian był to dzień szczególny, ponieważ gościliśmy naszych przyjaciół Niemców, byłych mieszkańców
Sycowic, a także obecnych mieszkańców
Będowa,
Nietkowic, Ciborza,
Międzylesia,
Szklarki Radnickiej i
Radnicy, którzy bawili się świetnie na trwającej do późna w nocy, plenerowej zabawie. Pogoda dopisała idealnie, nie padało, było ciepło, a w powietrzu unosił się zapach kwitnących akacji... Zaszczycili nas również swoją obecnością przedstawiciele najwyższej władzy w Gminie w osobach Radnych: Ewy Wójtowicz, Marzeny Garbaciak i Krzysztofa Smorąga. Chciałbym podkreślić, że w przeciwieństwie do wielu innych okolicznych zabaw na których z reguły mają miejsce bijatyki i burdy, w Sycowicach panował idealny porządek i spokój, za co mieszkańcom i przybyłym gościom bardzo dziękuję. Ale zacznijmy od początku…. . Około godziny 10 tej przybyli nasi przyjaciele
Niemcy nie tylko ze stosunkowo niedalekiego
Berlina, ale z niemieckich miejscowości odległych o ponad 500 km. Po wspólnym śniadaniu wybraliśmy się na spacer po Sycowicach zaczynając od zwiedzenia
żubrzej zagrody. Ze strony gości było wiele pytań na temat żubrów, ich hodowli oraz celów które jej przyświecają. Na szczęście do wszystkich pytań byłem dobrze przygotowany… Przesympatyczny spacer odbywał się przy pięknej pogodzie, wzdłuż ciągnącej się wśród pól i sypiącej białym kwieciem akacjowej alei... Ta bliskość natury zachęcała do zwierzeń i wspomnień sprzed wielu, wielu lat…. . W pewnym momencie Pan Harry Eckert zapytał czy możemy zobaczyć gospodarstwo położone tuż przy
dębie który dzięki moim staraniom został uznany za Pomnik Przyrody. Chciałbym przy tym zauważyć, że dysponował kserokopią artykułu opublikowanego na
sycowice,net na tą właśnie okoliczność... Kiedy znaleźliśmy się pod dębem znajdującym się w pobliżu zabudowań Państwa Stachowiczów, zaczął snuć swą opowieść.
„Rosjanie weszli do Sycowic, /ówczesnego Leitersdorf/ w dniu 28 stycznia 1945 roku. Cała długa ulica rozciągająca się wzdłuż wsi wypełniona była wojskiem które przemieszczało się samochodami, pojazdami konnymi i końmi wierzchowymi. Nad tą wojskową kolumną pojawiały się sporadycznie niemieckie samoloty ostrzeliwujące cele i bombardujące konkretne obiekty. Bomby niestety nie były zrzucane zbyt celnie i w wyniku tego zostało zbombardowanych i zniszczonych wiele sycowickich domów. Zaczęły się grabieże i gwałty. Młode kobiety prowadzone były na kwatery radzieckich żołnierzy i tam gwałcone. Było to o tyle ułatwione, ponieważ ówcześni mieszkańcy Sycowic w przeciwieństwie do wsi sąsiednich, na polecenie swojego Sołtysa nie opuścili swoich domostw. Sołtys uznał, że jest sroga zima i nigdzie nie będą się przemieszczać, jakoś spróbują przeczekać... Rodzina prowadząca stację benzynową została postawiona pod ścianą z żądaniem wydania benzyny. Trzeba wiedzieć , że o owych czasach w końcówce wojny, nie było nawet mowy o tym, aby stacja paliw posiadała jakąkolwiek benzynę. Sytuacja stawała się groźna, bo żołnierze nie żartowali i grozili rozstrzelaniem. Na szczęście pojawił się jakiś radziecki oficer który zapewne znając „sytuację paliwową” odwołał żołnierzy”. Zwróćcie uwagę na to, że w zabudowaniach Państwa Stachowiczów brakuje stodoły, ale stodoła w końcówce wojny jeszcze była... Co się zatem z nią stało? Otóż wejście wojsk radzieckich było dla Niemców takim szokiem, że utożsamiali ten fakt prawie z końcem świata, a faktycznie z całkowitym zawaleniem się dotychczas panującego porządku…. . Ludzie często nie myśleli racjonalnie i w tym amoku graniczącym prawie z obłędem, popełniali rzeczy straszne. Mówili o tym również w swoich wspomnieniach opublikowanych na
sycowice. net, między innymi Pan
Franciszek Kryniewiecki czy
Sergiusz Jackowski. Kobiety w obawie przed gwałtami popełniały samobójstwa, a całe rodziny odbierały sobie życie wieszając się na strychach domów. W tej właśnie atmosferze i klimacie tych dni, gospodarz mieszkający w dzisiejszym obejściu Państwa Stachowiczów postanowił zakończyć życie swoje i mieszkającej z nim córki. „
W tym zamiarze zwabił ją do stodoły i silnym uderzeniem ogłuszył. Następnie podpalił stodołę i popełnił samobójstwo. W tym czasie uciekające przed radzieckim wojskiem niemieckie małżeństwo, dostało się w ręce żołnierzy którzy zastrzelili mężczyznę. Pozostała przy życiu żona z maleńkim dzieckiem, w skrajnym przerażeniu i rozpaczy rzuciła się do tej płonącej stodoły i żywcem spłonęła. W czasie pożaru ogłuszona córka gospodarza, odzyskała przytomność i uciekła z pożogi... Zmarła niedawno...” Pan Harry Eckert obiecał, że w miarę możliwości opisze dokładniej tą sytuację i prześle swoje wspomnienia do mnie. Odwiedziliśmy też ruiny budowli znajdujące się na skraju Sycowic za domem Państwa Żółtobruchów. Okazało się, że są to fragmenty stodół których właściciel mieszkał w dworku w którym teraz ja zamieszkuję. Gospodarze którzy nie mieli stodół lub nie mieścili swojego zboża na terenie swoich gospodarstw, wynajmowali właśnie te stodoły do przechowywania swoich plonów. Odwiedziliśmy też miejsce w którym byli więzieni robotnicy przymusowi pochodzący z wielu europejskich podbitych krajów, a także miejsce w którym znajdowała się suszarnia węży strażackich i ówczesna remiza straży pożarnej. Niemieccy goście chwalili porządek i zadbane centrum wsi, cieszyli się również z tego, że przybyły nowe ławeczki i kawałek chodnika, a także cieszyli się parą gniazdujących
bocianów... Podkreślali, że w Sycowicach są ludzie którzy dbają nie tylko o teraźniejszość, ale również o wiedzę o trudnej przeszłości tych ziem i były nawet przy tej okazji łzy wzruszenia... Osobiście cieszę się bardzo, że czasie tych wspomnień wiele się nowego o Sycowicach dowiedziałem. Swoją wędrówkę zakończyliśmy przed domem w którym najprawdopodobniej ukryty jest skarb... Skarb może być albo zakopany w piwnicy, albo może znajdować się pod podłogą parteru domu. Więcej szczegółów nie powiem, w obawie przed masowym zrywaniem podłóg w sycowickich domach... Po pełnym wrażeń spacerze udaliśmy się na pyszny obiad przygotowany przez przemiłe Panie z Grupy Inicjatywnej „
Sycowianki”, a następnie przenieśliśmy się na „
Plac za lustrem”, gdzie rozpoczynały się występy artystyczne i prezentacje zespołów śpiewaczych. Mieszkańcy Sycowic dziwili się bardzo, że w ciągu zaledwie kilku godzin powstało tętniące życiem festynowe miasteczko. Co tam się działo spróbujemy pokazać na załączonych poniżej zdjęciach, ponieważ nie odda tego nawet najbardziej dokładny opis. Około godziny 18-tej nasi goście udali się w drogę powrotną, a po zakończeniu prezentacji artystycznych rozpoczęła się przy dobrej muzyce zabawa, trwająca do późnych godzin nocnych…. . Dziękuję wszystkim którzy przyczynili się do godnego zaprezentowania Sycowic.
Cezary Woch
Tagi: festyn
Drukuj artykuł
Komentarz wyraża opinie wyłącznie jego autora. Redakcja portalu sycowice.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Skomentuj artykuł
Czerwiec 16th, 2013 at 22:52
Trochę mało tych fotek. Gratuluję udanej imprezy i pozdrawiam
Sierpień 2nd, 2013 at 23:03
Może warto zamieścić na stronie opowiadania Pana Harry’ego Eckert’a?
Sierpień 3rd, 2013 at 07:16
Tak, ale Pan Harry Eckert musi je najpierw napisać…. 🙂
Sierpień 3rd, 2013 at 09:18
Właśnie to miałem na myśli 🙂
Panie Cezary, liczę na to, że przekona Pan Pana Harry’ego 😉
Sierpień 3rd, 2013 at 15:45
Sie zrobi…. 😉