Drukuj artykuł Drukuj artykuł

Psy…!!

psy

źródło zdjęcia: Cezary Woch

Późnym niedzielnym popołudniem, do moich drzwi gwałtownie zapukał Stefan będący w towarzystwie Władka. O tej porze zupełnie ich się nie spodziewałem i pomyślałem, że musiało się coś stać. Stefan zmęczony szybkim marszem z trudem usiłował wytłumaczyć mi co się stało. Zrozumiałem jedynie, że idąc po zewnętrznej stronie siatki robili popołudniowy obchód ogrodzenia z danielami i tuż za siatką od strony lasu, na ternie zagrody z danielami zauważyli dwa psy rozszarpujące cielaka. Na okrzyk Stefana skierowany do obu psów jeden z nich z warkotem i szczerzeniem zębów rzucił się w kierunku obu mężczyzn, ale wyhamowała go dzieląca ich siatka. Stefan niewiele myśląc uznał, że potrzebna jest moja interwencja i stąd ich nagła wizyta. Zrozumiałem też z Jego bezładnej relacji, że „potrzeby jest sztucer”. Błyskawicznie narzuciłem na siebie stosowny ubiór, lornetkę na szyję, kila nabojów do kieszeni, sztucer do reki i za chwilę szybkim marszem ruszyliśmy w kierunku hodowli. Zaleciłem absolutna ciszę, bo „agresorzy” mogli być tuż, tuż! Po wejściu na teren kwater, a było to około godziny 18.00 panował już dość spory zmrok, ale przez lornetkę widać było zupełnie dobrze. W pewnym momencie w odległości około 200 metrów zauważyłem dwa myszkujące psy. Porozumieliśmy się na migi: ja wchodzę na pobliską ambonę, a dwaj pomocnicy spróbują obejść psy „przesuwając ich” w moim kierunku. Niestety rabusie musieli pomiarkować się w zagrożeniu, bo widzieliśmy ich jeszcze jedynie przez chwilę i obaj zniknęli jak duchy. Obeszliśmy część kwatery, wszędzie pusto. Stefan zaprowadził mnie do rozszarpanego cielaka. Pomyślałem, że nie należy zostawiać go tutaj, ale lepiej podciągnąć około 800 metrów pod ambonę i na drugi dzień zaczaić się na nieproszonych gości i tak też zrobiliśmy. Wracając błotnistą drogą do domu i potykając się na koleinach rozważałem jak mogło się to stać, że duży, mocny i sprawny cielak padł łupem kłusujących psów. Na otwartej przestrzeni psy nie miały by raczej szans na dogonienie cielaka, tu natomiast wewnątrz zagrody musiały go nagonić na siatkę, cielak wskoczył na nią, stracił impet i już był w szczękach rabusiów. Skojarzyłem podobne zdarzenie sprzed kilku dni. W czasie karmienia danieli zauważyłem krążące w oddali kruki. Gromadzenie się tych ptaków w określonym miejscu jest zawsze zwiastunem śmierci. Kiedy podszedłem bliżej okazało się, że pod ogrodzeniową siatką leży rozszarpany dorodny cielak. Jak mogło się to stać? Wtedy nie brałem jeszcze pod uwagę psów, myślałem, że to „robota” byka, a takie rzeczy zawsze mogą się zdarzyć. Teraz stało się dla mnie jasne, że rozszarpanie obu cielaków było dziełem tych dwóch włóczęgów. Większy z nich miał tak silne szczęki, że głowę cielaka po prostu zmiażdżył. Postanowiłem tu przyjść następnego dnia wcześnie rano, jeszcze przed wschodem słońca. Kiedy na drugi dzień o świcie powoli zbliżałem się do ogrodzenia hodowli zauważyłem, że w odległości około 200 metrów dwa psy rozszarpują kolejnego cielaka. Po wejściu na teren hodowli i skrytym zbliżeniu się na odpowiednią odległość, wybrałem znacznie większego psa z ucztującej dwójki. Huknął strzał, a zabójca ruszył w swoją ostatnią drogę znacząc ją na czerwono. Drugi pies odskoczył w kierunku rowu melioracyjnego którym truchtem zaczął się przemieszczać. Przebiegłem około 150 metrów chcąc zabiec mu drogę, ale włóczęga był już za daleko na skuteczny strzał. Biegł nad rowem jak wczorajszego wieczora i zniknął zupełnie nie wiem gdzie i jakim sposobem, chociaż było już zupełnie widno. Co ciekawe, „poranny” cielak zamęczony został na otwartej przestrzeni, ale bez trudu odkryłem scenariusz tego dramatu. Psy wpędziły go po prostu na lód na którym twarde kopytka nie trzymały się podłoża. Wyraźnie było widać ślady ślizgania się i białe rysy na lodzie, ślady krwi i wleczenia go na „suchy ląd”. Tutaj zastałem obu włóczęgów. Warto podkreślić, że nie ucztowały przy cielaku zamęczonym wieczorem, ale szukały nowych wrażeń i świeżego mięsa. Powoli zacząłem obchodzić ogrodzenie szukając śladów wejść obu psów. Nie było żadnych uszkodzeń siatki, a psy weszły podkopami zrobionymi przez lisy. Kiedy mijałem kępę podmokłego sitowia wyskoczyła z niego młoda łania. Było to dziwne ponieważ daniele są zwierzętami stadnymi i widok pojedynczej sztuki zawsze daje do myślenia. Natychmiast przyłożyłem lornetkę do oczu i wszystko stało się jasne. Z podbrzusza łani zwisały kilkunasto centymetrowe farfocle które mogły być jelitami lub pasami zdartej skóry. W ostrych porannych promieniach wschodzącego słońca zauważyłem krwistą ranę o trudnej do ustalenia głębokości. Praktycznie taką łanię po to aby się nie męczyła należało by odstrzelić. Niestety dobiegła do dużej grupy danieli i nie udało mi się jej wyizolować. Wszystkie daniele zbite w „kupę”, stały wystraszone i w kilkustopniowym mrozie parowały zmęczone ucieczką, były ubłocone i mokre na skutek wielokrotnego pokonywania licznych o tej porze rozlewisk. Obserwowałem je z pewnej odległości, ale nawet nie bardzo na mnie reagowały wypatrując z lękiem swoich prześladowców i myślę, że były ganiane nad ranem przez kilka godzin. Psy o których napisałem nie pochodzą z Sycowic, być może są z Podłej Góry, Grabina lub może Radnicy. Właściciela spróbuję odszukać ale niewiele to da. U nas we wsi pomimo próśb i tłumaczeń również ciągle funkcjonuje zwyczaj puszczania na noc psów luzem „aby sobie pobiegały” tym bardziej, że „one nic nie zrobią”. Takie właśnie biegające luzem pieski które nikomu ani niczemu nie zagrażają, urządziły sobie kolejne łowy na daniele. Zamieszczam też kilka zdjęć z dzisiejszego poranka. Chronologicznie pokażą one resztki pierwszego zarżniętego cielaka, a praktycznie jest to już skóra i kości ponieważ dalszej „obróbki” dokonują kruki, wrony siwe, sroki a nawet zalatujący tu orzeł bielik, następnie drugi cielak podłożony pod amboną z całkowicie zmiażdżoną szczękami psa głową, a dalej to kilka zdjęć z porannego dramatu obrazujących zarówno ofiarę jak i jej prześladowcę. „Czerwona droga” która je łączy pokazuje trasę ucieczki psa po strzale. Zdjęcia szokują? Głupota bardziej…. !!

Cezary Woch

Tagi:

Drukuj artykuł Drukuj artykuł

14 komentarzy do artykułu “Psy…!!”

  1. Screw

    Szkoda cielaków, cholera – nawet psa szkoda (za instynkt winić go chyba nie można) – cóż – jak to w 90% przypadków bywa, wina leży po stronie ludzkiej.
    Podejście właścicieli do swoich psów -typu „nikomu nic nie zrobią” i puszczanie ich samopas – chyba podchodzi pod paragraf?

  2. Cezary

    Oczywiście, że szkoda nie tylko cielaków ale i psa, jak widać, to był ładny pies. Winni są jego właściciele którzy pozwolili mu na włóczenie się. Puszczanie psa samopas „podchodzi pod paragraf” ale problem polega na tym, że nie ma go kto wyegzekwować. Powinna to robić straż miejska lub policja, ale obie te formacje mają zbyt małe „siły przerobowe”. Zgłosić włóczenie się znanego psa może na przykład sąsiad, ale tego nie robi bo „nie chce donosić”… . Jeśli ktokolwiek zwróci uwagę właścicielowi włóczącego się po wsi psa, ten sobie to absolutnie bagatelizuje, zresztą spróbuj sam takich interwencji. W Sycowicach wszyscy właściciele dostali numerki które powinny być zamieszczone na psich obrożach. Oznakowanie psa jest obowiązkowe, a zobaczcie ile psów nosi takie numerki? Po prostu niska świadomość i kompletny brak wyobraźni i tyle… .

  3. sergiusz

    Współczuwam Ci Przyjacielu za poniesione straty swojego trudu i powtórne szarpanie nerwów.

  4. Cezary

    http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?aid=/20120311/powiat0111/120319902

  5. sąsiad

    Spójrzcie tylko , jaką troską w potrzebie otoczyli mniejszych braci- ludzie , a ludzi – burmistrz.
    I tak łańcuch nieszczęść się zamyka.
    http://forum.gazetalubuska.pl/psy-w-lasach-t77414/page__pid__1112097__st__20#entry1112097

  6. Artur

    Siedem danieli w tym cztery cielne łanie, osiem bażantów i dwie perliczki padły ofiarą sfory bezpańskich psów, która od kilku dni grasuje w miejscowości Krajenka (woj. wielkopolskie).
    http://kontakt24.tvn.pl/temat,bezpanskie-psy-zagryzly-stado-danieli-stracilem-wszystko,39205.html?categoryId=496

  7. myśliwy

    Pod paragraf podchodzi tez strzelanie do psów a pokazywanie tego w internecie to już głupota.

  8. Cezary

    Nie podpisuj się „myśliwy” bo obrażasz tych ludzi. Żaden myśliwy nie zrobił by tak głupiego wpisu. Paragraf? A który to?????

  9. myśliwy

    Ustawa o ochronie zwierząt.Tegoroczna nowelizacja zabrania zwalczania szkodników łowieckich. Nie pisze tego w złych intencjach,przeciwnie! Takie zdjęcia psuja wizerunek właśnie myśliwych! A jak jakiś nawiedzony pseudo ekolog znajdzie to w sieci zrobi z tego taka aferę że pójdzie ci chłopie w piety.
    Z Ustawy O Ochronie Zwierząt.

    Art. 33a

    Dzierżawca lub zarządca obwodu łowieckiego może podjąć działania zapobiegające wałęsaniu się psów na terenie obwodu poprzez:
    1) pouczenie właściciela psa o obowiązku sprawowania kontroli nad zwierzęciem;

    2) odłowienie psa i dostarczenie go właścicielowi, a jeżeli ustalenie tej osoby nie jest możliwe dostarczenie do schroniska dla zwierząt; odłowienie i dostarczenie psa odbywa się na koszt właściciela.

    Art. 35
    1. Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 ust.1, art. 33 lub art. 34 ust. 1 – 4

  10. Cezary

    A czyj wizerunek psują rozszarpane daniele?
    Art.25 kk $1
    Nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem.
    Art.26 kk Stan Wyższej Konieczności
    Nie popełnia przestępstwa, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego jakiemukolwiek dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego.
    Elementy Stanu Wyższej Konieczności: zagrożenie /niebezpieczeństwo/, musi być:
    a/ rzeczywiste – musi zachodzić w faktycznie obiektywnej konieczności,
    b/ bezpośrednie – musi stwarzać natychmiastowe zagrożenie,
    c/ skierowane przeciwko dobru prawnie chronionemu,
    d/ może pochodzić od człowieka, OD ZWIERZĘCIA, lub poprzez działanie sił natury.
    Opisana w artykule sytuacja nie ma nic wspólnego z łowiectwem , myśliwymi i sugerowanymi obwodami łowieckimi. Bodajże w lipcu ubiegłego roku miała miejsce podobna sytuacja, gdzie psy przyszły ze wsi oddalonej o 4 kilometry i zamordowały trzy czy cztery daniele. Odstrzeliłem dwa z nich w czasie bezpośredniego atakowania danieli. Wezwałem Policję która sporządziła szczegółowy raport i dokumentację. Pogratulowali mistrzowskich strzałów i podkreślili, że działałem lega artis. Jeśli widzę, że psy mordują daniele to mam się temu bezczynnie przyglądać, albo dać im jeszcze kiełbaskę dla odmienienia smaku?? Pytanie to zadaję Ci do przemyślenia jako pracę domową.

  11. myśliwy

    Jak najbardziej należny się takich psich kłosowników pozbywać!!! Ja tego nie neguje,mnie tylko razi fakt opisywania tego w internecie.

  12. Cezary

    No to mamy już jakiś wspólny punkt porozumienia :). Co do internetu to idea tego jest następująca. W Polsce jest plaga psów i to wcale nie zdziczałych czy jakichś tam innych, ale psów włóczących się za przyzwoleniem naszych bliższych i dalszych sąsiadów którzy są ich właścicielami. Istnieją schroniska, programy zapobiegające „bezdomności” psów itp., ale jest to tyko pic na wodę. Zobaczysz włóczącego się psa zgłoś go do straży miejskiej lub „klubu kochających psy” i czekaj zmiłowania. Ci jak będą mieli czas to przyjadą, albo nie przyjadą. Jak przyjadą nawet zaraz, to psa już nie będzie itd. itp. Można by o tym pisać wiele. Cokolwiek by jednak nie powiedzieć, sytuacja ta doprowadziła między innymi do tego, jeśli już o łowiectwie chcemy coś powiedzieć, że z polskich łowisk zniknęły prawie całkowicie nasze rodzime gatunki zwierzyny i ptactwa łownego takie jak: kuropatwa i zając szarak. W zamian za to myśliwi nie tyle „hodują”, ale zmuszeni są do tolerowania: włóczących się psów, kotów, kruków, srok, wron siwych i oczywiście wszechobecnych lisów nad którymi parasol ochronny rozłożyli różni „przyjaciele zwierząt”. Sytuacja stała się wręcz patologiczna bo wyżej wymieniona gawiedź wyparła z łowisk polnych podstawowe gatunki zwierzyny łownej i ptactwa. Jakoś nikt się nie lituje nad małą kuropatewką czy zajączkiem którego dziób kruka przebija jak sztylet połączony z młotem. To też odrębny temat rzeka. Właściciel psa ma zgodnie z ustawą obowiązek oznakowania psa. Rozdaliśmy wszystkim właścicielom numerki dla ich psów, a one dalej są nie oznakowane. Pytam gościa gdzie numerek? A w odpowiedzi otrzymuję informację: w pudełku na szafie lub numerek jest przybity do psiej budy… .Panuje totalna beztroska wśród właścicieli psów, brak wyobraźni i lekceważenie elementarnych zasad chociażby przez zakorzeniony zwyczaj wypuszczania psa luzem poza gospodarstwo „aby sobie pobiegał” . To „sobie pobieganie” skutkuje atakowaniem i straszeniem ludzi, wyłapywaniem dzikiej zwierzyny i takimi obrazkami jakie zamieściłem pod artykułem. Skoro nie pomagają nakazy administracyjne, prośby i przysłowiowe groźby, to niestety musi w takich sytuacjach przemówić kal. .30-06 /mam nadzieję, że wiesz o czym piszę… ;)/ a celowo prezentowane szokujące zdjęcia mają być ostrzeżeniem, że żartów nie ma. Może właśnie te zdjęcia dotrą gdzie trzeba i poruszą kogo trzeba i to było moim celem.

  13. myśliwy

    .30-06 zacny kaliber ale osobiście wole 6,5;55 SE ewentualnie 8X57 JS 🙂 i tym podsumujmy:)

  14. Cezary

    Darz Bór Kolego! 🙂

Komentarz wyraża opinie wyłącznie jego autora. Redakcja portalu sycowice.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.

Skomentuj artykuł

Nasz serwis wykorzystuje pliki "cookie". W przypadku braku zgody prosimy opuœścić stronę lub zablokować możliwośœć zapisywania plików "cookie" w ustawieniach przeglądarki.