Drukuj artykuł Drukuj artykuł

Nietypowa lekcja historii w Bachusowym Grodzie

Muzeum Dawnych Tortur

źródło zdjęcia: Paulina A. Gajna

O tym, że nauka nie musi być nudna, a każde miasto kryje w sobie tajemnice mogli się przekonać uczniowie Publicznej Szkoły w Nietkowicach. 30 listopada w ramach projektu Szybciej, dalej i w górę. Wysoka jakość oświaty w Gminie Czerwieńsk udali się oni na niezwykle ciekawą wycieczkę do Zielonej Góry. Jakże myli się ten, kto sądzi, że zna to miasto. Z pokorą przyznali to nauczyciele sprawujący opiekę nad uczestnikami wycieczki. Organizatorem przedsięwzięcia był Przemysław Góralczyk. Dzięki jego staraniom dzieci wyruszyły m.in. bachusowym szlakiem, odbywając tym samym nietypową lekcję historii. Niniejszy artykuł poświęcony jest Zielonej Górze widzianej uczniowskimi oczyma. Po uliczkach miasta oprowadzała nas przewodnik PTTK – Grażyna Kulczycka. Z wielkim zaangażowaniem i znawstwem prezentowała ona zabytki, które możemy zobaczyć w winnym grodzie. Okazało się, że kamienice, które zwykle obojętnie mijaliśmy, kryją w sobie wiele tajemnic. Podczas spaceru zapoznaliśmy się z historią domu braci Ernesta i Roberta Piltzów – właścicieli firmy winiarskiej. W XIX wieku na jej parterze mieściły się kawiarnia i cukiernia – Cafe Kaiserkrone. Jeden z panów Piltz postanowił ułatwić niewiastom życie i zorganizował dla nich czwartkowe spotkania przy kawie. Czym jeszcze raczyły się owe szczęśliwe panie? Tego nie wiemy i, ze względu na charakter wycieczki, pominiemy milczeniem. Faktem jest jednak to, że w owym czasie żadna szanująca się panna nie zdecydowałaby się na samotny spacer po mieście, a co dopiero pobyt w kawiarni. Dzięki pomysłowi właściciela Cafe Kaiserkrone mogła bez obaw o utratę reputacji delektować się słodkościami i plotkować i z przyjaciółkami. Uczestników koła filmowo – fotograficznego zapewne zaciekawi fakt, że mieszczące się przy alei Niepodległości kino Nysa jest najstarszym obiektem tego typu w Zielonej Górze. Uruchomione w 1925 roku wyświetla filmy nieprzerwanie do dziś. Naprzeciw kina znajduje się modernistyczny gmach Teatru Lubuskiego (dawniej Teatru Operowego – Hali Miejskiej). Powstał on w 1931 roku według projektu Oskara Kaufmanna. Pani przewodnik żartowała, iż być może ów zacny pan ma coś wspólnego z tak pożądaną przez wszystkich aktorów i reżyserów statuetką. Osoby, które, podobnie jak uczniowie z Nietkowic, zamierzają odbyć spacer po Zielonej Górze, zapewne zainteresują się faktem, iż w tym mieście znajduje się kilka ciekawie zaplanowanych i w sposób przemyślany oznaczonych szlaków turystycznych. Na jednym z „drogowskazów” odnajdujemy przepiękny herb Zielonej Góry. Na tarczy typu hiszpańskiego w zielonym polu herbowym dostrzegamy fragment białego muru obronnego z blankami. W środku brama wjazdowa z podniesioną czarną broną (kratą). Ponad murem trzy wieże. Warto dokładne przyjrzeć się wyglądowi herbu miasta, gdyż każdy jego element ma swoją symbolikę. Idąc nieco dalej w kierunku Placu Słowiańskiego oczom przechodniów ukazuje się okazały piętnastowieczny ratusz miejski. Nie sposób go przeoczyć, gdyż wieża ratusz ma aż 54 metry wysokości i nakryta jest barokowym hełmem. Uczniów szczególnie zafrapowało to, że na wysokości ratuszowego zegara ma powstać ogromna kopuła umieszczona na ruchomej platformie w kształcie koła. Na niej zostaną postawione stoliki kawiarniane lub restauracyjne. Dodajmy tylko, iż goście, pijąc kawę, będą mogli podziwiać panoramę miasta i to z każdej strony, gdyż platforma będzie się obracać. Zwiedzając Zieloną Górę, nie sposób pominąć milczeniem najstarszego zabytku sakralnego miasta. Rzecz oczywiście o zbudowanej w latach 1272 – 1294 konkatedrze p.w. św. Jadwigi. W czasie zwiedzania obiektu dowiedzieliśmy się, że święta przestawiana jest zawsze jako ta, która trzyma w ręku model kościoła. Jadwiga Śląska, żona Henryka I Brodatego była bowiem fundatorką kościołów i klasztorów. W czasie naszej wycieczki niewątpliwie sacrum łączyło się z profanum, gdyż ku ogromnej radości uczestników wyprawy podążaliśmy bachusowym szlakiem. Okazało się bowiem, że na terenie winnego grodu umieszczono kilkanaście „bachusików”. Każdy z nich posiada oryginalną, dość trudną do zapamiętania nazwę. Nie na darmo zwykło się mówić, że bożek wina jest główną atrakcja miasta. Każdy z uczniów chciał mieć „z nim zdjęcie”. W szkolnej kronice znajdą się więc fotografie Pędzibeczeka, Wiertikusa w pocie czoła wyrywającego korek z butelki, Beczkusa wychylającego się z kadzi, Skrybikusa skrzętnie notującego wszystkie wydarzenia, Odpadka, który ukochał sporty ekstremalne, dlatego też wspina się po ścianie Wieży Głodowej przy Placu Pocztowym, a także odpoczywającego leniwie w ruinach Śpiocha. Podążając drogą wskazywaną przez bożka wina, nie sposób nie zagościć w Muzeum Ziemi Lubuskiej – jednego z najstarszych i najbardziej znaczących muzeów w regionie. Na uwypuklanie zasługuje fakt, że co roku prezentuje ono, oprócz ekspozycji stałych, wiele wystaw czasowych. Prowadzi także, o czym mogliśmy się przekonać, bogaty program edukacyjny. Nieodzowną częścią wspomnianego obiektu jest Muzeum Dawnych Tortur. Ze względu na specyficzne usytuowanie oraz charakter eksponatów wywołuje ono bardzo wiele emocji. Ekspozycja ta jest największą w Polsce wystawą prezentującą sposoby wymierzania kar, metody tortur stosowane w średniowieczu i w czasach nowożytnych. Warto wspomnieć, że znajduje się ona w piwnicach Muzeum. Podczas spaceru można usłyszeć jęki i krzyki „skazańców”. Pan przewodnik spieszy jednak z wyjaśnieniami, że owe efekty specjalne to dzieło lubuskich aktorów. Nie ma się zatem czego bać. Młodzi odbiorcy z wypiekami na twarzy zapoznali się z faktem, że w średniowieczu aresztantów przetrzymywano w lochach i piwnicach, obok których znajdowały się izby tortur. Winowajców traktowano najróżniejszymi urządzeniami. Muzeum Dawnych Tortur dysponuje wyjątkowymi w skali europejskiej, autentycznymi kamieniami hańbiącymi. Były one przeznaczone wyłącznie dla kobiet, które przewiniły: plotkując, wszczynając awantury, oszukując kupujących. Charakteryzowana ekspozycja jest ściśle związana z dziejami Zielonej Góry. Możemy bowiem tutaj zobaczyć protokoły z procesów czarownic. W XVII wieku śmierć poniosły aż 32 kobiety posadzone o czary. Jak można się domyślić z lektury powyższego tekstu, listopadowa wycieczka do Zielonej Góry była niezwykle udana. Obfitowała bowiem w szereg atrakcji, które nierzadko wywoływały silne emocje. Warto jeszcze raz powróżyć. Ten, kto sądzi, że zna Zieloną Górę, jest w błędzie. Ten, kto uważa, że nauka jest nudna, winien wyruszyć na spacer uliczkami tego miasta, mając u boku mądrego przewodnika.

Paulina A. Gajna

Tagi:

Drukuj artykuł Drukuj artykuł

Komentarz wyraża opinie wyłącznie jego autora. Redakcja portalu sycowice.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.

Skomentuj artykuł

Nasz serwis wykorzystuje pliki "cookie". W przypadku braku zgody prosimy opuœścić stronę lub zablokować możliwośœć zapisywania plików "cookie" w ustawieniach przeglądarki.