źródło zdjęcia: Cezary Woch
W prawie siedemsetnej historii Sycowic były okresy burzliwego rozwoju, ale również czasy kompletnego upadku związanego z wojnami, przemarszami nieprzyjacielskich wojsk, czy wreszcie pożarami. Czasy w których żyjemy, przyszło mi zaliczyć do tych ostatnich... W okresie powojennym Sycowice były prężną rolniczą wsią która będąc dwukrotnie mniejsza od Nietkowic, według relacji najstarszych mieszkańców obu wsi, dostarczała do punktów skupu dwukrotnie więcej takich produktów jak: mleko, żywiec czy zboże. Z chwilą kiedy rolnictwo upadło, zaczął się dla Sycowic zły okres. Z braku zajęcia i życiowych perspektyw zaczęli odchodzić wartościowi dla wsi ludzie, pogłębiając ich degradację kulturową i cywilizacyjną.
Sycowice stały się z czasem ubogim i niechcianym dzieckiem, które władze Gminy
Czerwieńsk przekazały do „
częściowej adopcji” Gminie Sulechów i to w bardzo newralgicznych dziedzinach: szkolnictwa ponad podstawowego, opieki lekarskiej /szpital i pogotowie ratunkowe/, Straży Pożarnej i Policji. Przez kilka kolejnych dziesięcioleci władze Gminy stopniowo spychały
Sycowice na margines, lokalizując znakomitą większość inwestycji na lewym brzegu
Odry, co ewidentnie pogłębiało ich niekorzystny status cywilizacyjny. W ten sposób powstała Gmina A /część lewobrzeżna/ i Gmina B /część prawobrzeżna/. Ludzie zobojętnieli /sytuacja ta trwa to do dnia dzisiejszego!!/ uznali, że i tak się nie da nic zrobić i pogodzili się z losem. Prawdziwym nieszczęściem dla Sycowic było też to, że nie znalazł się nikt kto by w ich imieniu domagał się czegokolwiek dla swojej wsi. Ten „
niekonfliktowy” stan był bardzo wygodny dla kolejnych burmistrzów, Rad Miejskich itd. Z chwilą kiedy pojawiły się głosy domagające się chociażby w części „zrównoważonego rozwoju” dla Sycowic, ich wyraziciele stali się niewygodni i wcale się temu nie dziwię. W tym kontekście postrzegam odpowiedź Pana Burmistrza udzieloną w związku z opublikowaniem artykułu „
Pomiędzy młotem a kowadłem”, który wszystkiemu się dziwi i zapytuje „
co dalej”? Aby nie było tak, że kto dmuchnie w większą bubuzelę ten ma rację, ustosunkuję się do tej wypowiedzi. Zanim jednak do niej przejdę chciałbym zaznaczyć, że przez wiele lat praktycznie dzień po dniu, brałem udział w skomplikowanych procesach decyzyjnych i praktycznie bezbłędnie potrafię ocenić, czy decyzje podejmowane przez decydentów różnego szczebla mają szansę powodzenia, czy też z różnych powodów ich zamiary są jedynie markowane. Jeśli zgłaszany jest problem i decydent potwierdza zamiar jego rozwiązania, to powinien przedstawić siły i środki którymi dysponuje, oraz określić czas realizacji swojego zamiaru. Jeśli brakuje któregokolwiek z tych elementów, to z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można przyjąć, że zamiar jest co najwyżej markowany i nastąpi jedynie gra na czas i na zmęczenie „
przeciwnika”, któremu może akurat się odechce… . Charakterystyczną cechą wypowiedzi Pana Burmistrza jest całkowite pominięcie źródła finansowania i terminu realizacji inwestycji , natomiast pełno jest zapewnień, że pomimo, iż tego nie widać: pracujemy, projektujemy, uzgadniamy, działamy itd. Warto zastanowić się także, czy lepszym środkiem komunikacji jest zebranie wiejskie czy gazeta lub Internet. Wszyscy wiemy, że anonimowość, wolność i swoboda wypowiedzi w Internecie jest nagminnie nadużywana. Skoro jednak dyskutanci podpisują się imieniem i nazwiskiem pod swoimi wypowiedziami, to nie można tego nazwać anonimową przepychanką słowną. Ponadto Internet ma tą przewagę nad gazetą, że jest szybszy i stwarza autentyczne pole do dyskusji oraz posiada nieograniczoną ilość odbiorców którzy mogą ocenić kto tu ma rację. Uważam że jest to przyszłość w komunikowaniu się z władzą. Zebranie wiejskie odbywa się jedynie w czterech ścianach i poruszane tam problemy są udziałem tylko niewielkiej ilości zgromadzonych tam osób, które nie mają wielkiego wpływu na ocenę postępowania władz różnego szczebla. Skoro jednak Pan Burmistrz nie chce dyskutować w Internecie, to wybrałem nasz miesięcznik po to, aby nie tylko uczestnicy zebrania wiejskiego, ale wszyscy mieszkańcy Gminy mogli ocenić kto tu ma rację. Zacznijmy po kolei. Intencją wykonania przyłącza energetycznego do starej poniemieckiej stodoły było umożliwienie młodzieży, a również osobom dorosłym zorganizowanie w okresie letnim jakiegoś festynu czy festynów, wiejskiej zabawy lub zabaw, czy też chociażby sobotnich potańcówek. Wobec braku jakiejkolwiek nadziei na wybudowanie świetlicy z prawdziwego zdarzenia /brak projektu, brak pozwolenia na budowę, brak terminu wykonania obiektu, brak środków finansowych/, przymykamy oczy na panujące tam spartańskie warunki. Chodziło nam o to, aby w „
stodole” było po prostu „
gniazdko z prądem” za zużycie którego płacilibyśmy z własnych środków. Czyżbyśmy oczekiwali zbyt wiele…? Burmistrz napisał w odpowiedzi na artykuł, że: „
w każdej chwili, jeżeli będzie inicjatywa mieszkańców w zakresie organizacji festynu, Rejon Energetyczny wykona szafkę energetyczną, do której można się przyłączyć i p. Sołtys o tym wie”. Pozornie ok.! Wszyscy zrozumieli, że stan zaawansowania przyłącza energetycznego obiecanego przez Burmistrza jest taki, że można to zrobić bez problemu, ale niestety jest to kompletna nieprawda. Faktyczne wygląda to tak, że Sołtys tak jak każdy inny obywatel musi zgłosić się do Rejonu Energetycznego i złożyć wniosek o wykonanie przyłącza. Następnie musi wystąpić do Gminy o wydanie zgody na wykorzystanie działki gminnej na zorganizowanie festynu. Z tym dokumentem musi pojechać ponownie do Świebodzina na podpisanie warunków wykonania tego przyłącza. Następnie musi wpłacić /założyć/ ponad 140 zł z własnej kieszeni i podpisać umowę na założenie licznika. Przy jednorazowym pokonywaniu 60 km w obie strony i trzykrotnym przejechaniu tej trasy, należy przejechać łącznie 180 km dla załatwienia tej sprawy i to wszystko po to, aby „
prąd” mieć na jeden
festyn… ! Ponieważ planujemy zorganizowanie takiej imprezy, już to zrobiłem. Tylko gdzie tu jest obiecana inicjatywa i rola Burmistrza? Kanalizacji, a raczej opóźnieniom w jej budowie nie chcę tu więcej poświęcać miejsca. Stan jest taki, że nie wliczając w to zapowiadanych wcześniejszych terminów realizacji, jest już rok poślizgu , brak pozwolenia na budowę i mgliste perspektywy ruszenia z inwestycją. Czy będzie dotrzymany najpóźniejszy z możliwych terminów czyli rok 2013? Zobaczymy… . Podobnie rzecz ma się z drogą Sycowice -
Nietkowice której stan jest beznadziejny! Burmistrz napisał, że droga jest w okresie gwarancyjnym, że dowieziona zostanie zdrapka, utwardzone podłoże i przygotowanie pod „
schetynówkę” . To są tyko słowa, a my tłuczemy swoje samochody na gigantycznych dziurach każdego dnia. Jeśli wykonawca schrzanił robotę a ktoś ją odebrał, to w ramach gwarancji niech naprawia tą drogę co tydzień, może nauczy się rozumu, bo póki co skutki partactwa obciążają jedynie nas! Co do „
schetynówki” interesują nas terminy! Terminy Panie Burmistrzu i potwierdzenie, że przyznane są na to środki finansowe! Kwestia terminów dotyczy także budowy
cmentarza, bo kiedy dokładnie dwa lata temu mieszkańcy Sycowic podpisywali listę intencyjną zapowiedział Pan, że będzie to długo trwało, może nawet trzy lata. Minęło już dwa lata i w naszym przekonaniu sprawa niemiłosiernie się ślimaczy. Tu akurat w przeciwieństwie do kanalizacji nie ma jakichś większych problemów „
ustaleniowych” i załatwienie tej sprawy powinno mieć miejsce w ciągu pół, a co najwyżej w ciągu jednego roku! Czy w ciągu najbliższego roku cmentarz będzie urządzony, bardzo w to wątpimy. Prosimy o potwierdzenie wcześniejszego zobowiązania! Półtora roku temu prosiłem o założenie dwóch dodatkowych punktów świetlnych w centrum wsi. Lampy te doświetlałyby rejon kościoła i przystanku autobusowego. W ciemnościach które tam panują, starsi ludzie głównie w okresie jesieni i zimy mają problemy przy wychodzeniu z wieczornych nabożeństw, a jedyną ławkę we wsi w którą wyposażony jest przystanek, okupują grupy wyrostków wędrujących w weekendy pomiędzy wsiami. Wynikiem tych „
odwiedzin” są połamane sztachety płotów, powybijane szyby, potłuczone i porozrzucane butelki po wódce, plastikowe butelki po nalewkach i napojach, zdemolowane kwietniki i maszty flagowe! Kto i za co, ma to naprawiać i sprzątać? Wielokrotnie o tym przypominałem i ile jeszcze razy mam „
czapkować”? Takie sprawy załatwia się natychmiast chociażby po to, aby nie robiły „
złej krwi”… . Właśnie, kto to ma naprawiać i sprzątać? POMAK na umowę zlecenie „
zatrudnił” jednego z mieszkańców do prac porządkowych na terenie wsi, który „
na rękę” dostaje 90,78 zł miesięcznie! Tak, tak , to nie pomyłka, nie brakuje tu żadnego zera! Co za to może zrobić ten pracownik jeśli najniższe stawki na budowie wynoszą 10 zł na godzinę ? Wieś ma długość ponad półtora kilometra. Jeśli przejdzie wzdłuż obu poboczy i pozbiera śmieci to ta czynność zajmie mu co najmniej około 2 godzin. Jeśli odwiedzi jeszcze boczne uliczki, to dojdzie jeszcze minimum jedna godzina. Jeśli zrobi to tylko dwa razy w miesiącu i raz podmiecie uliczkę w środku wsi oto i cały „
etat”. Sprzątanie takie , zamiatanie ulicy w centrum wsi, pielęgnowanie kwietników i trawników, wycinanie narastających odrośli krzewów powinno odbywać się przynajmniej raz w tygodniu, to gdzie za powyższe pieniądze jest miejsce na koszenie trawy? Urząd Gminy zaplanował 1 ha wykaszania terenów gminnych na terenie Sycowic i na ten cel przeznaczył stosowne fundusze. Jak dotąd, to jest do początku lipca kiedy piszę te słowa żadnych gminnych kosiarzy tu nie widzieliśmy! Tymczasem ja w tym czasie trzy razy osobiście skosiłem trawy w środku wsi, a Drogi Wojewódzkie pobocza dróg jeden raz. Skoro na koszenie traw w Sycowicach są zaplanowane środki budżetowe, to trzeba jeszcze Urzędowi Gminy przypominać o tej czynności i znowu czapkować? To już gminni urzędnicy tak daleko oderwali się od problemów podległych im wsi w Gminie B i nie wiedzą, że w maju, czerwcu i lipcu trawa rośnie na wyścigi? Jeśli chodzi o te „
bieżące” oczyszczanie rowów melioracyjnych i odkrzaczanie drogi, to po raz pierwszy od kilku lat udało nam się „
załapać” na odmulenie /na jeden sztych/ rowu /jednego!/ o długości około 120 metrów i obkopanie 6 czy 7-miu pni krzaków szpecących centrum wsi. Dziękujemy i za to, ale tyle tylko mogli wykonać pracownicy interwencyjni pomimo, że prawie każdy rów w Sycowicach nadaje się do poważnej konserwacji. Wobec powyższego określenie; „
robimy to na bieżąco” jest wypowiedziane mocno na wyrost! Na zakończenie chciałbym poruszyć jeszcze sprawę bezpieczeństwa mieszkańców, bo jednoznacznie widać, że jest ona w jaskrawy sposób bagatelizowana. Rzecz dotyczy w równym stopniu radaru stacjonarnego jak i chodników. Bezpieczeństwo na drogach powinno być osiągane poprzez budowę autostrad, tras szybkiego ruchu i obwodnic omijających wsie i miasta. Ponieważ do tego standardu jest nam jeszcze bardzo daleko, z konieczności zaczęto stosować radarowe pomiary prędkości. Jest jednak zasadnicza różnica pomiędzy radarem mobilnym który służy jedynie do drenowania kieszeni przypadkowych kierowców, a radarem stacjonarnym który jest w jednoznaczny sposób zlokalizowany i odpowiednio oznakowany. Już sam napis „
radarowy pomiar prędkości” wyzwala bezwarunkowy odruch: „
noga z gazu” i o to chodzi! Taki radar w Sycowicach jest naprawdę bardzo potrzebny. Drugim elementem zdecydowanie wpływającym na bezpieczeństwo mieszkańców są chodniki. Wzdłuż drogi wojewódzkiej przebiegającej przez Sycowice, na terenie powiatów Świebodzin,
Krosno Odrzańskie i
Zielona Góra właśnie dla bezpieczeństwa mieszkańców wszystkie wsie mają chodniki, oczywiście oprócz Sycowic. Przypadek to, czy prawidłowość? Oczywiście najpierw kanalizacja, a dopiero później chodniki, ale co przeszkadza w tym, aby ich projektowanie rozpocząć praktycznie od zaraz, no powiedzmy od następnego roku? Będzie wiele uzgodnień, w tym z całą pewnością konieczność wykupywania terenów od osób prywatnych, bo w niektórych miejscach zrobiło się zbyt ciasno. Tę fazę należy rozpocząć jak najszybciej , żeby znowu nie było powoływania się na komplikacje z „
ustaleniami” . Mam nadzieję, że Radni z właściwym zrozumieniem przyjmą taki projekt do priorytetowej realizacji bez żadnych sugestii, że Sycowice są w jakikolwiek sposób preferowane. Apeluję też do Pana Burmistrza, aby takie drobne sprawy jak np: dodatkowe dwie lampy oświetleniowe, gniazdko z prądem w starej stodole załatwić natychmiast, a do pozostałych problemów podejść bardzo życzliwie i zamiast mówić na zebraniach wiejskich o przymiarkach do ich realizacji, po prostu je realizować z jednoznacznym podaniem terminu ukończenia zadania.
Cezary Woch
Tagi: Sycowice
Drukuj artykuł
Komentarz wyraża opinie wyłącznie jego autora. Redakcja portalu sycowice.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Skomentuj artykuł
Lipiec 21st, 2010 at 10:33
Założę się, że wszystkie prace „ruszą” lada dzień przed wyborami. Jestem tego wręcz pewien.
Lipiec 21st, 2010 at 16:29
Popieram w 100% pana Sołtysa ale myślę że lepszym pomysłem była by chyba zmiana administracyjna, może krosno, świebodzin albo sulechów byli by lepszymi gospodarzami. pozdrawiam – bywalec sąsiedniej wsi z tej samej gminy B.
Lipiec 22nd, 2010 at 19:40
Nie jestem mieszkańcem Sycowic,ale kiedyś ta wieś była dla mnie bliską. Kiedy poznałem pana Cezarego wiedziałem, że ten człowiek z niezwykłą inicjatywą może wiele uczynić dla wsi za pomocą troskliwych władz.
Lipiec 26th, 2010 at 09:47
Witam Panie Sołtysie,
Z zainteresowaniem śledzę (na ile czas wolny pozwala) stronę Sycowic i przyznaję, że prowadzona jest z największą starannością. Szczególnie wątki historyczne zatrzymują moją uwagę i z zainteresowaniem czytam, naprawdę godne polecenia artykuły. Uważam, że nie tylko Sycowice , ale nasza cała gmina ma ciekawą historię i te ciekawostki powinny być jak najszerzej promowane wśród naszej lokalnej społeczności.
Nawiązując natomiast do Pana artykułu, który jest powyżej i o dziwo 🙂 znalazł się w gazetce „U nas” należy się ukłon w kierunku Pana osoby, bo jako nieliczny potrafi Pan mówić – pisać o bolączkach mieszkańców. Zupełnie się zgadzam, że nie obietnice interesują mieszkańców, a dokładnie rzecz ujmując – czyn. Po 10 latach urzędowania Pana Burmistrza śmieszne jest mówić , że tych niewielkich ( a dla społeczności wielkich) spraw nie dało się załatwić. To w takim razie co można zrobić dla mieszkańców gminy? Ano jak co 4 lata (przed wyborami) chodniki, podjazdy itp. I nic by człowiek nie mówił gdyby to były czynności wykonywane przez całą kadencję, ale zamydlanie oczu społeczności jak widać w Polsce jest „modne”. Nadzieją staje się fakt, że społeczność ślepa nie jest ma swój rozum i zadecyduje przy wyborach rozsądnie. O! zapomniałabym wspomnieć o dodatkowych festynach za nasze „podatników” pieniądze, które ku czci „najwyższego” w gminie przed wyborami są organizowane. Emocje, które wzbudza obecna władza nie należą do tych najprzyjemniejszych. I to nie dlatego, że kogoś lubię lub nie lubię, to dlatego, że nie ma i nie było nigdy przejrzystości działań, że nawet Radni (w co trudno uwierzyć) nie są dopuszczani do pewnych informacji, a to już lekka przesada…. Nawet zastraszani… czy tak ma wyglądać demokracja w naszej gminie?
Więc…… podejmując się tej wypowiedzi Panie Sołtysie chcę powiedzieć – napisać, że całym sercem jestem z Panem i ludźmi, którzy chcą coś dla społeczności lokalnej robić, i jestem za tym, że każda miejscowość z naszej gminy nie może być zaniedbywana. To że Odra nas dzieli to nie przepaść (nie wspomnę o obietnicach obecnej władzy, która zawsze lekkim słowem obietnice owe składa , że most będzie i tak przy każdych wyborach… a gdzie działanie?).
Reasumując, dwie lampy, przycięta trawa, fotoradar, itp. – to nie lada wyczyn dla obecnej władzy, proponuję poprosić o coś bardziej przyziemnego 😉 o ile coś takiego da się znaleźć:-)
Z tym ironicznym nieco akcentem kończę swoją krótką wypowiedź i życzę wytrwałości Panie Sołtysie.
Serdecznie pozdrawiam Pana i wszystkich po drugiej stronie Odry 🙂
Lipiec 28th, 2010 at 23:33
Ech dziś zaglądam i w ten artykuł. Siedmiuset letniej historii wsi… ale to mniej ważne. Długi artykuł ale przegląd tego co się z wsią działo i dzieje widać jak na dłoni. Nasuwa mi się jeden żart… szło mniej więcej tak – najlepiej wypowiedzieć wojnę USA i od razu się poddać – aby stać się bogatą ich kolonią…. Nasze Sycowice (wychowałem się od 7-8 latka w Sycowicach i choć od ładnych paru lat już nie bywam często) jest pod względem administracji samorządowej zawsze na szarym końcu. Jakby było na liście ale zawsze na drugiej stronie (tak dopisane na marginesie…) Ten podział (przydział) jak zwał tak zwał jest nadmiar sztuczny i moim zdaniem niepotrzebny. Zawsze tak było co Czerwieńsk (zza Odry) ma do Sycowic… jakbyśmy byli za jakimś murem… Jak Sołtys prezentuje niby w budżecie coś radni (bezradni….) ustalą zaplanują… ale jak zawsze ktoś zapomni (przecież Sycowice są zapisane na liście – tyle że z drugiej strony…. echhhh. Popieram w pełni i podpisuje się pod tym aby w końcu Sycowice ucięły tę chorą pępowinę od przyszywanej Matki zwanej Czerwieńskiem. Bliżej nam do Krosna, Świebodzina czy Sylechowa… (jak Pani poprzedniczka zauważa..).
Niech urzędnicy i radni wezmą to pod uwagę… bo wyborca to istota myśląca i niech w końcu coś pożytecznego dla wsi zrobią (nie na papierze – bo on wszystko przyjmie…) ale w realu czyli między tablicami początku i końca z napisem SYCOWICE….
pozdrawiam mieszkańców Sycowic…
Lipiec 28th, 2010 at 23:40
Podpisuję się pod analizą działań Burmistrza Czerwieńska,dokonaną przez Sołtysa Sycowic.Ma też rację „obs” w 1 komentarzu! Zgadzam się też z cennymi uwagami Pani Doroty. Pozwolę sobie zauważyć, że analizę Pana Cezarego można rozciągnąć na całe Zaodrze o czym zresztą Pan Sołtys wspomina. Bo jako mieszkaniec Nietkowic od 30 lat doświadczyłem wiele zaniedbań,niekompetencji ale też arogancji gminnej władzy- szczególnie w ostanich 10 latach, o czym wspólnie z radnym Panem G.Rychwalskim napisaliśmy w piśmie do Wojewody Lubuskiego- patrz mój komentarz do „PRO CONTRY czyli z Drugiej strony”. Miedzy innymi o arogancji obecnej władzy poświęcę osobny artykuł! Tu zatrzymam się na meritum tego, co poruszył Pan Cezary. Otóż należy przypomnieć Panu Burmistrzowi ( podejrzewam, że doskonale o tym wie),że zobligowany jest On w swoich działaniach do przestrzegania art.7 Ustawy o samorządzie gminnym, artykułu, który mówi,że zadania własne gminy obejmują m.inn. sprawy utrzymania: 1)ładu przestrzennego i ochrony środowiska; 2)dróg gminnych; 3)czystości i porządku; 4) zieleni gminnej i zadrzewień; 5)porządku publicznego i bezpieczeństwa obywateli. Jak to się ma do rzeczywistości przedstawię na podstawie sprawozdania z wykonania budżetu gminy za rok 2009, które przedłożył Burmistrz Czerwieńska. I tak:1) „na oczyszczanie miast i wsi” wydano 80766zł( wykonano 82%planu); 2)na „utrzymanie zieleni w miastach i gminach”= 65437zł (97,5%. UWAGA: cytaty to oryginalne nazwy działów/paragrafów z tabeli 2 wymienionego sprawozdania. I b. ciekawy następny dokument pt. „Informacja w zakresie finansowania zadań zleconych przez Gminę spółce POMAK w 2009r.” Punkt 3 tej informacji brzmi: „Utrzymanie zieleni i porządkowanie terenu-247.792,33 zł”, a przypomnę, że z wykonania budżetu za 2009 rok wynika,że na punkty 1) i 2) wydano razem=146203 zł! Gdzieś brakuje ok. 100 000 zł! Na powyższych przykładach chciałem pokazać nieprzejrzystość działań obecnego Burmistrza. Do dziś nie mamy ostatecznej odpowiedzi ze strony prokuratury, dotyczacej niejasności wokół faktury na kwotę ok.52tysiecy zł za rzekome zlikwidowanie w 2009r dzikich wysypisk śmieci w Nietkowicach- patrz http://www.naszczerwiensk.pl .
Lipiec 29th, 2010 at 12:24
c.d. :Klasycznym już przykładem podziału gminy Czerwieńsk, o którym wspomina Pan Cezary jest budowa sali gimnastycznej przy szkole podst. w Nietkowie w 2008 roku- decyzje, oczywiście ignorujace Zaodrze,zapadły duzo wcześniej. Przypomnę, że przy szkole w Nietkowicach budowę sali gimn. rozpoczęto juz w latach 70! ub.wieku!- patrz odnośnik „stanowisko radnego” wygłoszone na XIV sesji Rady Miejskiej w dniu 25.06.2008r.- ale był to już głos wołającego na puszczy. Znamienne, że na oficjalnej stronie http://www.bip.czerwiensk.pl/index.php?id=155&idi=366 , brak jest akurat protokołu z tej sesji. Proszę również zajrzeć na zakładkę dotyczącą budżetu gminy http://www.bip.czerwiensk.pl/index.php?id=155&idi=366, nie dowiecie się Panstwo o sprawozdaniu Burmistrza z wykonania budżetu za 2009rok, jak i nowym budżecie na 2010 rok! a Gmina Czerwieńsk chwali się ,że jest „Fair Play”. W tym miejscu apeluję do Burmistrza Czerwieńska o zaprezentowanie swojego stanowiska na tej stronie www!, Jest to jedna z nielicznych stron, gdzie wypowiada się nie anonimowo! i dlatego mamy wręcz prawo do uzyskania odpowiedzi na dręczące nas wątpliwości na forum publicznym, a takim jest ta sycowicka www! Pozdrawiam wszystkich buszujących w SIECI. Marek Abramowicz.
Sierpień 5th, 2010 at 11:01
Witam wszystkich forumowiczów,
chciałabym odnieść się do jednego z komentarzy figurujących pod artykułem, a mianowicie do wpisu Pani Doroty Gołębiowskiej – Magdy, która pisze, cyt: „O! zapomniałabym wspomnieć o dodatkowych festynach za nasze „podatników” pieniądze, które ku czci „najwyższego” w gminie przed wyborami są organizowane.”
Organizatorem imprez na terenie gminy Czerwieńsk jest Miejsko – Gminny Ośrodek Kultury, którym mam zaszczyt kierować. Nic mi nie wiadomo o dodatkowych festynach, jakie mają się odbyć przed wyborami, ani o tym, by były one organizowane ku czci kogokolwiek. No chyba, że forumowiczka ma na myśli mieszkańców miejscowości, w której odbywa się dana impreza – wówczas zgoda, to dla nich, raz do roku organizujemy plenerowe imprezy. Jeśli chodzi o to za czyje pieniądze realizowane są te przedsięwzięcia, to uprzejmie informuję, iż od czterech lat MGOK pozyskuje środki pozabudżetowe na tego typu projekty. W latach 2006-2008 były to fundusze z programu Interreg III A, w roku ubiegłym i bieżącym z programu EWT.
Wszystkie te informacje są dostępne na stronie http://www.mgok.czerwiensk.pl. W razie jakichkolwiek niejasności zawsze można zatelefonować do Ośrodka Kultury – chętnie rozwieję wszelkie wątpliwości i udzielę prawdziwych informacji. Wystarczyłaby odrobina dobrej woli, aby się z tymi informacjami zapoznać i nie wprowadzać opinii publicznej w błąd, gdyż jest to bardzo krzywdzące dla ludzi uczciwie pracujących.
Z kulturalnym pozdrowieniem
Jolanta Matuszkiewicz
dyrektor MGOK Czerwieńsk
Sierpień 16th, 2010 at 19:59
Szanowna Pani Jolanto – Pani Dyrektor,
Nie odniosłam się wcześniej do Pani wypowiedzi gdyż byłam na urlopie, ale oczywiście teraz nie będę dłużna tej odpowiedzi. Jeśli uważa Pani, że festyn nazwany w tym roku festynem rodzinnym – pożegnanie wakacji organizowanym z 4 Pułkiem Przeciwlotniczym nie jest propagandą wyborczą to proszę mi wybaczyć 🙂 . Sama Pani dobrze wie, że Pułk w Czerwieńsku nie udzielał się na takich imprezach (albo bardzo niewiele) i że – czy Pani się to podoba czy też nie, ale mieszkańcy oczekują czegoś więcej niż budki z piwem i kilka wypowiedzi „VIP-ów” jak to dobrze się ma gmina i współpraca miedzy różnymi jednostkami w gminie ( określenie w mojej wcześniejszej wypowiedzi „dodatkowych festynów” było błędne , powinnam określić organizowane z „pompą przedwyborczą”, jeśli natomiast chodzi o finansowanie to nie wszystkie przecież festyny są finansowane w 100% poniesionych kosztów, więc potocznie mówiąc i tak z naszych podatków – to co wpływa do budżetu Państwa w pewnej formie powraca do finansowania jednostek terytorialnych, gmin itd.) . Nie miałam zamiaru urazić i krzywdzić jak Pani napisała „uczciwie pracujących” jeśli się tak stało wyrażam swoje przeprosiny oficjalnie na tej stronie. Proszę jednak zadać sobie pytanie czy bycie dyrektorem MGOK w Czerwieńsku powinno polegać na podejmowaniu w większości decyzji pod dyktando władzy? Nie musi mi Pani na to pytanie odpowiadać proszę odpowiedzieć samej sobie. Moim zdaniem to dyrektor występuje z inicjatywą działań, a nie wykonuje wolę innych. Dobrze się orientuję co organizuje MGOK, co się w nim dzieje, więc proszę nie zarzucać mi braku dobrej woli. Brak dobrej woli mają Ci, którzy co miesiąc pobierają wynagrodzenie, a nie chcą zbadać potrzeb mieszkańców gminy i dostosować się do nich. Niemniej jednak postaram się uczestniczyć w planowanym festynie i życzę Pani powodzenia i sukcesów, bo wierzę w to, że MOKI, GOKI muszą istnieć i muszą zapełniać luki kulturowe, które niestety są ogromne. Nie mam zamiaru Pani atakować/ani takiego zamiaru nie było w mojej wcześniejszej wypowiedzi, jeśli tak się stało to myślę, że wyjaśniłam to w owej ripoście. Mam nadzieję, że w przyszłości, będzie się słuchać głosu mieszkańców, czego oczekują dla swoich pociech, jakie zajęcia powinny być organizowane w świetlicach wiejskich, MOKU, kto powinien je prowadzić (chodzi o doświadczenie i umiejętności), w jakich dniach i godzinach powinny być otwarte itp.
Serdecznie pozdrawiam
Sierpień 17th, 2010 at 14:28
Idzie nowe….. 😉 Prośba burmistrza – Odpowiedź ZDW
Sierpień 18th, 2010 at 07:56
Witam wszystkich raz jeszcze,
gdyby ktoś niby nie złośliwie 😉 chciał zapytać co oznacza skrót MOKU – to wkradł się „chochlik literacki” , miało być oczywiście MGOK-u.
Pozdrawiam serdecznie
Sierpień 22nd, 2010 at 23:09
Wypowiedź burmistrza – U nas nr 217
Sierpień 22nd, 2010 at 23:16
Sprostowanie do wypowiedzi pana burmistrza:
Właścicielem bloga nie jest Cezary Woch. Cezary Woch ma takie same uprawnienia użytkownika jak każda inna osoba czytająca ten tekst.
Zapraszam do zapoznania się z informacjami o stronie.
I jeszcze jedno: bezkarność i anonimowość w Internecie jest złudna!
Sierpień 24th, 2010 at 07:36
Witam Panie Sołtysie,
Mam kilka pytań odnośnie ostatniej wypowiedzi Pana Burmistrza na łamach czasopisma „U Nas”. Czy Pan podpisał umowę na koszenie trawników? Na jakim terenie znajdują się owe trawniki , które dla wygody mieszkańców i estetyki okolicy powinny być koszone? I jeszcze jedno pytanie czy nigdy Pan nie wskazywał punktów świetlnych i czy było zebranie wiejskie na którym był np. Pan Burmistrz i rozmawiał o tym oświetleniu z mieszkańcami? ( o dokładnym ich rozmieszczeniu, bo pzecież tak powinno to wyglądać – spotyka się gospodarz z mieszkańcami i ustalają ważne dla miejscowości sprawy).
Serdecznie pozdrawiam
Sierpień 24th, 2010 at 23:59
Szczerze mówiąc nie zamierzałem już powracać do opublikowanych w ostatnim numerze „U nas” wyjaśnień Pana Burmistrza. Skoro jednak zadała mi Pani kilka pytań to pokrótce postaram się ustosunkować do wszystkich przedstawionych w wywiadzie argumentów interlokutora. Zgadzam się z tym, że Sołtys jest organem pomocniczym Urzędu Gminy. Nie znaczy to jednak, że ma być bezmyślnym potulnym barankiem który z nabożeństwem spogląda jedynie na władzę jeśli jest to nawet sam burmistrz ;). Swoją funkcję postrzegam jako działalność swoistego pełnomocnika Urzędu Gminy który wskazuje na słabe punkty i niczym barometr reaguje na społeczne potrzeby, oczekiwania i nastroje. Urząd Gminy, a w szczególności mądry burmistrz winien być wdzięczny za takie podpowiedzi, bo one właśnie powinny ułatwiać mu bezkonfliktowe sprawowanie władzy. Mądry burmistrz powinien widzieć w sołtysach partnerów i reagować na zgłaszane przez nich problemy tym bardziej, że za swoją pracę bierze niemałe pieniądze w przeciwieństwie do sołtysów którzy pracują społecznie za przysłowiowy frajer, najczęściej dokładając do swojej „posługi” własny grosz. W sytuacji kiedy te sołeckie rady i zgłaszane problemy są nagminnie olewane, rodzi to bunt przejawiany chociażby chęcią upublicznienia nabrzmiałych problemów. Powracając do przedmiotowego wywiadu jednoznaczne stwierdzam, że wyjaśnienia Pana Burmistrza są cieniuchne i obliczone na małą inteligencję czytelników. Istnienie Gminy A i B tak jak i wstydliwie ukrywane przez lata istnienie Polski A i B jest faktem, wystarczy porównać wysokość środków inwestycyjnych przeznaczonych na obie strony Odry. Warto też wsłuchać się w to co mówią zwykli ludzie na zaodrzu. Zaklinanie , że to „kompletna bzdura”, „destrukcyjne działanie obliczone na zdobycie poklasku wśród kontestatorów”, a nawet „wynurzenia frustrata” przypomina mi argumentacje z lat pięćdziesiątych o „sypaniu piasku w tryby” i jest niepoważne. Świadczy jedynie o tym, że Pan Burmistrz lekceważy autora, a z całą pewnością nie docenia „przeciwnika” jeśli w tych kategoriach sprawę ujmować. Również obliczone na zdyskredytowanie są następujące słowa: „…mam żal do p.sołtysa, że nie uczestniczy w sesjach Rady Miejskiej, nie zabiera tam głosu, nie zgłasza postulatów mieszkańców i nie interesuje się postanowieniami Rady”. Powiem tak: sołtys nie ma obowiązku każdorazowego uczestniczenia w sesjach Rady Miejskiej. Sołtys w przeciwieństwie do radnego, nie ma prawa głosowania i co najwyżej może wypowiedzieć swoje sugestie które mogą, ale nie muszą być uwzględnione. Jeśli dotyczy to innych wsi czy też samego miasta Czerwieńsk uważam, że byłyby to nawet nie na miejscu, natomiast o sprawach Sycowic na sesjach mówi się absolutnie wyjątkowo. Wobec powyższego każdorazowe uczestniczenie w sesjach jest przysłowiowym kwiatkiem do kożucha i praktycznie żaden z sołtysów nie uczestniczy w nich systematycznie. Natomiast w sytuacji kiedy rysujące się problemy należy zasygnalizować na sesjach, jestem na nich obecny i w „krótkich żołnierskich słowach” sprawę przedstawiam, a nawet przedkładam na piśmie. Poproszę Administratora o przykładowe zamieszczenie takich postulatów, inną rzeczą jest to, czy zostają one załatwiane czy też nie.
Kwestia koszenia traw jest w oczywisty sposób nie rozwiązana. Tereny przeznaczone do koszenia w środku wsi należą do osób prywatnych, Urzędu Gminy i Dróg Wojewódzkich. Najczęściej są to działki przylegające do siebie i stanowiące pozornie jedną całość, przy czym niektóre są własnością Dróg Wojewódzkich, ale w perspektywie będą skomunalizowane. Jeden z takich zarośniętych od lat krzewami i trawami rozległych terenów został w ubiegłym roku uporządkowany i ze względu na jego wielkość zobowiązałem się „na ochotnika” do wykaszania go kosiarką ciągnikową. Zrobiłem to w tym roku na własny koszt już pięć razy, umowy żadnej nie mam, ale nie narzekam. Drogi Wojewódzkie wykosiły „po łebkach” pasy drogowe jeden raz, teraz chwasty mają po półtora metra i nikt się nimi nie interesuje. Pobocza dróg gminnych są dotychczas nie ruszane, a ze strony Urzędu po kilku interwencjach wykoszono jedynie część placu na którym odbywają się festyny. Na dzisiejszym spotkaniu Sołtysów jednoznacznie stwierdziliśmy, że trawy powinny być koszone co dwa tygodnie, ale takiego modelu chyba nigdy się je doczekamy. W każdym bądź razie w koszeniu traw panuje „wolna amerykanka”. Co do dodatkowych dwóch punktów świetlnych to zgłaszane one były zarówno na sesji Rady Miasta, w czasie rozmowy u Burmistrza z delegacją mieszkańców Sycowic, a także kilkakrotnie osobiście przeze mnie przy różnych okazjach. Konkretne ich usytuowanie okazane było kompetentnej pracownicy Urzędu w czasie wizji lokalnej.
Na zakończenie warto poruszyć jeszcze sprawę cmentarza w Sycowicach, ale temu szczególnemu tematowi poświęcę oddzielny artykuł. Chciałbym również wspomnieć o szeregowych pracownikach Urzędu Gminy. Przy okazji załatwiania różnego rodzaju spraw zawsze spotykałem się z życzliwym i kompetentnym ich rozstrzygnięciem, za co pracownikom tym serdecznie dziękuję. Mam nadzieję, że udzieliłem Pani w miarę wyczerpującej odpowiedzi.
Serdecznie pozdrawiam.
Sierpień 25th, 2010 at 22:35
Panie Cezary- szkoda nerwów na to draństwo w Gminie. Nie dość , że lawirant łże jak z nut ,to na dodatek uchyla się od odpowiedzi zadawanych na jawnej stronie Sycowic. Takie postępowanie Burmistrza nazwać można tylko mianem tchurzostwa. Te JEGO bezpośrednie rozmowy (ustalenia) na Zebraniach z mieszkańcami , czy w Urzędzie póżniej (często) nie pokrywały się z rzeczywistością . Dlatego też Burmistrz preferuje słowo mówione,niż pisane,bo można w razie czego łatwo się wykpić. Tylko czy to licuje w sprawowaniu stanowiska BURMISRZA ?
Sierpień 26th, 2010 at 18:53
Problemy wsi zgłaszane przez Sołtysa