
źródło zdjęcia: Sergiusz Jackowski

Roboty wykończeniowe przy budowie mostu zwodzonego Międzylesie-Skąpe. Układanie kostki brukowej na odcinku drogi strategicznej. Po prawej widoczna pierwotna droga. Zdjęcie z 1934 roku

Ten sam odcinek drogi z mostem po 73 latach



Bocznica od stacji kolejowej Rentschen do tellagu. Poniżej budowa rampy w tellagu. 1934 rok.

Stacja Radoszyn. Wyładowane bloki granitowe po obu stronach torów
Z głębi Niemiec na stacje Radoszyn i Mazów przywożono wszelkie materiały i wyposażenia dla fortyfikacyjnych umocnień. W grudniu 1934 roku sprowadzono tu granitowe bloki aż z Norwegii. Kilkaset metrów po obu stronach torów, piętrzyły się pryzmy tego budulca. Te bloki granitowe były przeznaczone na rozległe wały spiętrzające wodę na poszczególnych odcinkach rzeczki. Bloki układano w wały. Zbrojono je grubymi prętami i zalewano betonem. Żadna bomba takiego wału nie mogła uszkodzić. Tymi blokami wykładano także tunele jazów przy każdej tamie.
Przed wojną tu mieszkał młynarz. Produkował mąkę dla frontu. Od 1958 roku rybakówka Cząbry. Na pierwszym planie mostek nad tamą.

Mechanizm do zwodzenie mostu, który znajdował się w pomieszczeniu pod mostem
W latach budowy MRU nie daleko stacji Rentschen budowano także Tellag. Na początek wybudowano tu kilkadziesiąt baraków dwuizbowych dla skazanych wyrokami, którzy tu pracowali. Ogrzewane były piecami kaflowymi. W każdym baraku zainstalowano kuchnię tzw. „westwalkę”. Dużą powierzchnię pokryto betonem, na której zbudowano wiele magazynów. Szczyty po nich na zaprawie betonowej przetrwały do dziś. Dachy magazynów były pokryte blachą. Konstrukcje i ściany z drewna. Podpiwniczona kuchnia ze stołówką były także wybudowane z drewna. Jedynie hale produkcyjne były murowane. Fabryka ta także była zaprojektowana i wybudowana na potrzeby /Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego/, a także na potrzeby frontu. Produkowano w niej kable i polowe aparaty telefoniczne Późną jesienią 1945 roku jechałem rowerem ze Świebodzina. Zainteresował mnie w byłej fabryce duży ruch. Ludzie furmankami bądź na plecach szabrowali co się dało. Wjechałem rowerem przez bramę, na której był jeszcze duży napis „Tellager”. Zwiedziłem fabryczny obóz od końca do końca. Jego powierzchnia ogrodzona wynosiła co najmniej cztery hektary. Płot był z płyt betonowych na wysokość 2,5 m. U góry nad płytami, na zagiętych betonowych słupach biegło kilka rzędów kolczastego drutu. W środku fabryki na bocznicy stało kilka wagonów załadowanych kablami na bębnach. Na placu różnych bębnów z kablami były stosy. W halach znajdowały się różne nie znane mnie urządzenia. Ludzie wszystko rozwalali. Z baraków i hal wynosili różne przedmioty i ładowali na wozy. Na rampie przy hali produkcyjnej leżał stos telefonicznych aparatów polowych. Jeden z nich zabrałem. W barakach wymontowałem kilka wyłączników i wróciłem do domu. Pobliscy mieszkańcy wszystko rozebrali, wywieźli i wynieśli. Po drewnianych obiektach zostały tylko betonowe fundamenty. Rozebrali nawet bocznicę kolejową od stacji do fabryki. Tutejsza powojenna władza nie interesowała się tymi obiektami, a zwłaszcza ich zabezpieczeniem przed rabunkiem. Przez wiele lat była tam pustka. Dopiero pod koniec lat sześćdziesiątych pozostałością murowanych obiektów zainteresowała się Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska”. Powstała tam baza na potrzeby rolnictwa. Wybudowano też piekarnię. Dobudowano magazyny zbożowe i biuro. Wybetonowane place wykorzystano dla składowania koksu, węgla i niektórych nawozów mineralnych. Po upadku Gminnej Spółdzielni na początku lat dziewięćdziesiątych, na bazie powstała prywatna filia fabryki mebli. Wszystkie obiekty Gminnej Spółdzielni na terenie gminy Skąpe zostały sprzedane. Piekarnię też sprzedano. Ogromny majątek Gminnej Spółdzielni został zaprzepaszczony.

Pozostałości po fabryce kabli i telefonów nie daleko stacji kolejowej w Radoszynie. Rok 1998.
Dziś po „Tellagu” zostało tylko sporo szczytów po magazynach i wybetonowany teren wokół nich. Szczyty te budowano na mocnej zaprawie. Przez wiele jeszcze lat będą one przypominały koszmar minionej wojny. Z dokumentów archiwalnych pana Roberta Jurgi zam. w Boryszynie gm. Lubrza wynika, że jednocześnie trwała budowa umocnień na północ od Międzyrzecza. Całość umocnień Niemcy nazwali: „Oder – Warthe – Bogen” w skrócie OWB. Południowy odcinek umocnień nazwano: „Międzyrzecki Rejon Umocniony” w skrócie MRU. Niemcy dla celów strategicznych budowy umocnień, na odcinku południowym zaprojektowali i wybudowali połączenie kolejowe Świebodzin – Sulechów. Połączenie to zostało wysunięte jak najdalej na zachód, w pobliże budowy MRU. Stacje kolejowe jak Radoszyn i Mazów, były ważnymi punktami dla realizowania celów tej budowy. Drogi szybkiego ruchu od tych stacji do umocnień utwardzono i pokryto nawierzchnią asfaltową. Tymi drogami transportowano najcięższe urządzenia do wyposażenia pancerwerków.
Kompletna zapora przeciwpancerna przed mostem w Przetocznicy. Rok 1994
W 80% przy mostach zwodzonych zapory przeciwpancerne w kompletnym stanie przetrwały do dziś. Po wybudowaniu wałów i tam rozległy teren zalewano wodą. Od strony obronnej , brzegi rozlewisk chronione były zasiekami. Sięgały one kilka metry w wodę i tyle samo przed wodą. Każda tama była zabezpieczona w ochronę przeciwczołgową i przeciw piechocie. Kilka rzędów szyn w wale przed tamą było zabetonowanych. Zasieki od tamy sięgały kilkanaście metrów. Mocowane były do specjalnych, zaostrzonych teowników zakotwiczonych głęboko w wałach. Na betonowych obrzeżach tam, zakotwiczono w betonie trzymetrowej wysokości stalowy płot z czworokątnego, zaostrzonego pręta. U góry na szpicach prętów było kilka warstw drutu kolczastego. Zakończenia płotów wyglądały jak wachlarze. Po jednej i po drugiej stronie tamy, wachlarze te zanurzały się aż do wody. Bramki w tym płocie były wyposażone w odpowiednie, obrotowe zapory ryglujące. Uniemożliwiały one otwarcia bramki od strony wroga. Drewnianych mostków na tamach nie likwidowano. Przed wrogiem chroniła ich pomysłowa i solidna konstrukcja płotu. Zbrojenie tam, ich konstrukcja, materiał i wykonanie przetrwa kilka wieków.

Konstrukcje zabezpieczające tamy

Obudowa przeciwpancerna, w której znajduje się mechanizm do regulacji poziomu wody w jeziorze Niesłysz. Posiada otwory strzelnicze dla obrony przed natarciem i ochrony zwodzonego mostu. Pod mostem znajduje się tama. Z prawej strony widoczny jest fragment od zapory przeciwpancernej.

Ten sam obiekt i most po 70 latach

Tama przy rybakówce. Cząbry

Tu za tą wodą gdzie piękny las,tam było pole, jam krowy pasł. Barierka mostku w Cząbrach

Zdewastowana tama w pobliżu Ciboża

Zakończenie budowy tamy w Przetocznicy. Po prawej stronie tamy widoczne wbetonowane 4 rzędy szyn i zasieki

Ta sama tama po 72 latach

Most i tama w Przetocznicy. Rok 1968.

Mechanizm ręczny do podnoszenia i opuszczania dzwonu tamy
Każda tama w specjalnie zagłębionym pomieszczeniu posiadała zamontowany mechanizm do podnoszenie i opuszczenia dzwonu, który regulował poziom wody na zalanym obszarze. Mosty zwodzone miały podobne mechanizmy ręczne. Niektóre dodatkowo były sterowane za pomocą urządzeń elektrycznych w bunkrach. Na południowym odcinku umocnień, budowano przeważnie bunkry jednokondygnacyjne. W niektórych przypadkach jak przy moście Skąpe -Międzylesie wybudowano dwukondygnacyjny. Żelbetowe ściany tych obiektów dochodziły do grubości 2m. Z niemieckiej literatury wynika, że wykonawcami tych budowli i całości umocnień były niemieckie prywatne firmy. Z książki „Vox 50 jahre als Flucht und Veritriebung in kreis Zulichau-Schwiebus bogannen” wydanej w 1995 roku wynika, że wykonawcami umocnień były firmy: Kuntze & Munchen – budowa tuneli, Polansky und Zolner – Driesen /Drezdenko/ - odwodnienie i bagrowanie terenów. W pobliżu Międzylesia znajdowały się obozy młodzieżowych hufców pracy,które zasilały siłę roboczą prywatnych firm. Jadąc od strony Skąpego, za mostem w stronę Rokitnicy w odległości jednego kilometra po lewej stronie pozostały fundamenty. Potwierdzają one, że był tam obóz. Pod koniec roku 1945 oglądałem tam pozostałości zerdzewiałego, ręcznego sprzętu budowlanego. Kolejne fragmenty fundamentów znajdują się od strony mostu do Ciborza po lewej stronie w odległości od mostu 200m, a od drogi 30m. W roku 1946 kiedy wypasaliśmy krowy w pobliżu tych fundamentów, w pobliżu drogi widzieliśmy ludzkie kości na obsuwającej się skarpie. Był tam także zerdzewiały sprzęt budowlany. W roku 1938 na południowym odcinku umocnień i koszar warownych w Tiborlager trwały prace wykończeniowe. Napowietrzna linia energetyczna wysokiego napięcia 15 kV zasilała koszary od strony Międzylesia przy koszarach ustawiono krańcowy słup metalowy (kratowiec). Kablem od niego odprowadzono zasilanie do transformatora koszarowego. Od tego kratowca odgałęziono linię napowietrzną wysokiego napięcia, która biegła wzdłuż ogrodzenia koszar , po ich północnej stronie. Na początku jeziora przy jego odpływie po drugiej stronie, na zboczu wzgórza ustawiono drewniany słup aowy z transformatorem. Od tego słupa biegła linia kablowa niskiego napięcia do bunkra nr. 623. Tam znajdowała się rozdzielnia, która zasilała odpowiednią ilość bunkrów umocnienia MRU. Od bunkra około 200m.nad jeziorem biegła druga linia obronna rowem strzeleckim. Na najwyższym wzniesieniu przed jeziorem była obserwacyjna ziemianka szalowana żerdziami. W tej ziemiance znajdowało się stanowisko ogniowe. Obserwowano z niego bardzo ważny punkt dla umocnień. Był nim słup aowy z transformatorem. Bunkier nr.623 był bardzo ważnym obiektem strategicznym na południowym odcinku MRU. Od niego prowadziła telefoniczna linia kablowa od południowej strony jeziora, prawdopodobnie do Głównego Sztabu Wojny w Berlinie. Wzdłuż linii kablowej co kilometr były wybudowane betonowe studzienki kablowe z ukośną,żelazną zamykaną pokrywą. Z każdej studzienki telefonista mógł się połączyć ze Sztabem Wojny lub z centralą umocnień.. Bunkier ten był wyposażony w okrągły otwór w stropie w obramowaniu stalowym o średnicy około metra. Otwór ten służył dla miotaczy ognia z przetwornicy zainstalowanej w specjalnym pomieszczeniu w bunkrze. Przy wejściu do bunkra za głównymi drzwiami z grubej stali znajdowała się pułapka zagłębiona kilka metry ziemi. Ten bunkier posiadał kuźnię z ręcznym, nadmuchowym wentylatorem. Posiadał także hydrofor z własnej studni głębinowej. Każdy bunkier posiadał odpowiednie magazyny amunicji, własna kuchnię i odpowiednią klimatyzację, która zapewniała warunki, by przez dłuższy czas przetrwać oblężenie. Wszystkie bunkry dookoła były chronione zasiekami. Bunkier nr.623 miał wyjątkowe, wielorzędowe zasieki z drutu kolczastego na słupkach z teownika o różnej wysokości. Słupki były wykonane ze stali odpornej na korozję. Te słupki w ziemi były zakończone stopką z kwadratowej blachy. Na stopkach blachy była warstwa betonu zapewniająca mocne zakotwiczenie w ziemi. Po wojnie przez wiele lat rolnicy rozbierali te zasieki. Słupki i drut kolczasty wykorzystywali na zagrody dla bydła. Rozbierali także wyposażenia bunkrów dla celów gospodarczych.. Pod koniec lat pięćdziesiątych skorzystałem także z wyższych słupków, które do dzisiaj służą mi w ogrodzie mojej posiadłości.
Bunkier nr.623. Koło Ciborza. Była w nim rozdzielnia energetyczna. 10 lat po wojnie wkoło tu było pole.
W większości bunkry były wyposażone w dwie kopuły przeciwpancerne. Mniejsza służyła do obserwacji, wyposażona w urządzenia pomiarowe i obserwacyjne. Urządzenia te służyły do kierowania ogniem artyleryjskim na tyłach. Druga duża kopuła z kilkoma otworami strzelniczymi, pełniła rolę wieży strzelniczej. We wnętrzu kopuły było obrotowe siedzenie wraz z ciężkim karabinem maszynowym. Przy każdym otworze strzelniczym był wmontowany peryskop o zbliżeniu 60-krotnym. Kopuły dla obserwatora i strzelca zapewniały bezpieczeństwo. Wszystkie kopuły były pomalowane na kolor żółty, by nie odróżniały się od piaszczystego terenu.
Kopuły bunkra: obserwacyjna i strzelnicza.

Ćwiczenia bojowe załóg
Na temat umocnień uzyskałem wiele wiadomości penetrując je na co dzień w pierwszych, powojennych latach. Resztę ciekawostek zaczerpnąłem z literatury i z opowiadań byłych, przedwojennych mieszkańców tych okolic,z którymi spotykałem się podczas wzajemnych odwiedzin. Po przejściu frontu specjalne ekipy wojskowe wysadzały w powietrze bunkry, a przeważnie ich działy amunicyjne. Armia Czerwona musiała być pewna, by w razie czego znowu z nich nie skorzystano.
Projekt jednego z bunkrów
Resztę uroku strategicznego na południowym odcinku MRU został utracony w drugiej połowie lat pięćdziesiątych. W tych latach ze złomu umocnień Polska uzyskała wiele ton stali wysokiej klasy. W pierwszej kolejności wycięto ogrodzenia zabezpieczające tamy strategiczne. W niektórych przypadkach w specjalnych pomieszczeniach wymontowano urządzenia do opuszczenia dzwonu do regulacji poziomu wody zalanych terenów. Kilka takich urządzeń pozostało w zasypanych pomieszczeniach. W ostatniej kolejności pocięto kopuły obronne i obserwacyjne, oraz grube drzwi pancerne w bunkrach. Zdewastowane, a częściowo wysadzone bunkry na umocnieniach pozostały widmem II Wojny Światowej na wiele wieków. Każdy zwiedzający te umocnienia pozna choćby odrobinę minionych, koszmarnych dziejów.Płynie strumyk płynie, po leśnej krainie, od jeziora Niesłysz. W rzece Odrze ginie. Tu o dawnych dziejach dużo zapomniano, ile łez i potu, ile krwi wylano.
Sergiusz Jackowski
23 Comments To "Dzieje nad strumykiem – część 2"
#1 Comment By Administrator On 12-02-2010 @ 00:45
#2 Comment By Sergiusz On 12-02-2010 @ 20:28
Dziękuję Panu Grzegorzowi za pomocne mojemu autorstwu unikalne, oryginalne dokumenty potwierdzające budowę umocnień OWB. Widzę, że Administrator nie próżnuje i z chęcią dla swoich autorów przedstawia niezwykle ciekawe komentarze.
#3 Comment By Sergiusz On 13-02-2010 @ 10:02
Do Pana Grzegorza.
Zaszły zmiany w aktualizacji II części „Dzieje nad strumykiem”. Przesyłki zmian mailem nie powiodły się.
Narazie co Pan opublikował w II części jest bez zmian.O Tiborlager trochę będzie. Proponuję otworzyć moją stronę internetową i ściągnąć z niej część II i IIA. Jeżeli będą konieczne te dwa pliki robocze to nagram je na krążku, tylko muszę wiedzieć na jaki adres wysłać.
Pozdrowienia dla Pana Administratora.
Po przeczytaniu tą wiadomość można wymazać.
#4 Comment By Administrator On 13-02-2010 @ 10:17
Miało nie być na Pan 🙂
Wszystko jasne, pobrałem pliki i będę publikował aktualne.
Mała uwaga: pubikując komentarz za każdym razem podaje Pan adres strony http://wwwsycowice.net/ Nie ma takiej strony. Nasz portal ma adres https://sycowice.net/
#5 Comment By Mistrzu On 13-02-2010 @ 13:25
Witam.
Właśnie – chciałbym zaznaczyć, o czym Grzegorz wspomina, że zawarliśmy co najmniej „czterostronny pakt” o „niepanowaniu”. Widzę, że to Sergiusz jest „prowodyrem” takiej komunikacji a Grzegorz się podporządkowuje. Nie tak miało być.
Artykuł Sergiusza świetnie „komponuje się” z opisami umocnień, o których swojego czasu pisał dr. Blumberg (wygląda to raczej na nick niż na prawdziwe nazwisko – a może się mylę??).
Pozdrawiam z Chin i życzę wszystkim wszystkiego najlepszego z okazji nowego roku – Roku Tygrysa bo taki właśnie dzisiaj o północy zacznie w Chinach panować. Do Siego….
#6 Comment By dr Blumberg On 13-02-2010 @ 13:35
foto podpisane „Bunkier nr.623. Koło Ciborza. Była w nim rozdzielnia energetyczna. 10 lat po wojnie wkoło tu było pole” jest z obiektu nr 745. pozdrawiam
#7 Comment By dr Blumberg On 13-02-2010 @ 13:38
także ta fotka ma błąd w podpisie „Most i tama w Przetocznicy. Rok 1968” Ten most jest na trasie Bródki-Nietkowice.
#8 Comment By Sergiusz On 13-02-2010 @ 20:54
Nie neguję uwagi dr Blumberga. Ten most i tama jest indentycznym obiektem jak w Przetocznicy. Co do powyższego komentarza Pana dr wyjaśniam, że ten nr.623 pancerwerku koło Ciborza naniosłem z mapki pana Roberta Jurgi, która jest umieszczona w tym pliku. Zdjęcie tego bunkru wykonałem sam.
#9 Comment By Cezary Woch On 13-02-2010 @ 21:55
Dr Blumbergowi tym razem publicznie, udzielam 10-tego chińskiego napomnienia, czekamy na następne artykuły :).
#10 Comment By dr Blumberg On 13-02-2010 @ 23:50
Spokojnie Panie Cezary, wszystko w swoim czasie:).
Panie Sergiuszu! Co do mostu to: most w Przetocznicy posiada ruchomy stalowy próg spietrzający, natomiast most koło Bródek posiada stały żelbetonowy próg dodatkowo ten most został wyposażony w dwa pomieszczenia bojowe osłaniające ogniem kanały 621 (na północ) i kanał 623 (na południe). Identyczy jest sposób chowania się przęsła mostu. Co do obiektu 623 ze zdjęcia upieram się przy swoim;). Obiekt 623 jest o wiele większy niż ten prezentowany na zdjęciu i nieposiada garażu na działo PAK. Pozdrawiam
#11 Comment By Mistrzu On 14-02-2010 @ 09:20
No proszę!!!!!!
Kilka słów i rozpoczęła się debata. Mamy debatę historyczną między Sergiuszem i dr. Blumbergiem. Cieszę się, że dzięki artykułowi Sergiusza dr Blumberg wyszedł z z podziemnych panzwerków na światło dzienne i dzieli się z nami historyczną wiedzą. Tylko ich tajemnicą jest jak oni się w tych numerkach nie gubią. A Cezarego to ja teraz upomnę: chińskie napomnienia uzurpuję dla siebie. Ot co!!!!!
Możesz nadawać „sycowickie czerwone karteczki”.
Pozdrawiam z Chin.
#12 Comment By Cezary Woch On 14-02-2010 @ 15:05
Dobrze żeś to ujął, że Sergiusz wydobył nareszcie dr Blumberga z podziemnych zakamarków…. . Jeśli co do chińszczyzny: „wszelkie prawa zastrzeżone”, to dr Blumberga będę mobilizował oczywistą okolicznością, że jeśli nie będzie pisał na sycowice.net, to habilitacji z pewnością nie zrobi… . Powinno poskutkować… . :). Z czerwonych karteczek nie skorzystam, bo to za bardzo piłkarskie… .
#13 Comment By Sergiusz On 14-02-2010 @ 15:24
Szanowny panie dr Blumberg, posługując się takim tytułem nie przystoi bez pewności być tak upartym. Umocnienia, jest to obszerny temat i można w czymś się pomylić. Co do bunkra nr.623 nikt tego faktu nie podważy. Co do mostu w Przetocznicy potwierdzę pańską tezę kiedy przy okazji sprawdzę jego detale. Sporo lat temu jak byłem przy moście Bródki – Nietkowice. Nie zauważyłem przy moście naturalnego lasu jak w Przetocznicy. Dlatego nie jestem pewny, który jest którym. Ja również także jak „Mistrzu” podejrzewam, że Pan przedstawia się nickiem wzięty z nazwy niemieckiej wsi Blumberg a po Polsku Bródki.
Pozdrowienia dla Uparciucha
#14 Comment By dr Blumberg On 14-02-2010 @ 22:52
No i rozgryzł Pan mojego nicka:) Zatem, czekamy na weryfikacje w terenie. Moje stanowisko jest w dalszym ciągu takie same.
Pozdrawiam: uparty dr Blumbeg;)
#15 Comment By Cezary Woch On 14-02-2010 @ 23:38
Do tej pory byłem zobowiązany „ochroną danych osobowych”, ale skoro dr Blumberg potwierdził „strzał w dziesiątkę” w wykonaniu Sergiusza, to ja tylko to potwierdzę :), :). Ponieważ standardem na sycowice.net jest serdeczna i przyjazna atmosfera pomiędzy dyskutantami, mam nadzieję, że zaowocuje to kolejnymi rewelacjami z przeszłości… . 🙂
#16 Comment By dr Blumberg On 15-02-2010 @ 16:43
Ja też licze na kolejne rewelacyjne artykuły Pana Sergiusza. Naprawedę, dla mnie jest to niesamowite żródło informacji które oddaje klimat tamtych czasów, a którego ja nigdy nie poznam… 😀
#17 Comment By Cezary Woch On 15-02-2010 @ 20:22
Jeśli będziesz współpracować z nami, poznasz jeszcze wiele innych ciekawych i intrygujących historii TEJ ZIEMI! Masz również szansę wpisania się w tą historię i bez żadnej przesady, tak jak wielu innych którym nieobca jest przeszłość, stać się jej solą… . Liczymy na podzielenie się posiadaną przez Ciebie wiedzą dotyczącą południowego odcinka MRU. Dotychczas wielu czytelników sądziło, że MRU rozciąga się jedynie na północ od Świebodzina, szczególnie w rejonie Międzyrzecza. Okazuje się, że zupełnie o tym nie wiedząc, z tym systemem umocnień mamy do czynienie codziennie jadąc do pracy, na zakupy, na wycieczkę czy na ryby. Rzeczywiście mamy wiele szczęścia, że Pan Sergiusz zechciał podzielić się z nami swoją historyczną wiedzą. Niewątpliwie jest On unikalnym świadkiem dziejów Tej Ziemi, żyjącym łącznikiem pomiędzy dawnymi a nowymi czasy. Powinniśmy czerpać tą wiedzę pełnymi garściami. Czytając wspomnienia Pana Sergiusza wyczuwam klimat tamtych czasów: niepewność przyszłości, puste perony, fruwające papiery, stosy porozrzucanego dobytku, szabrujących ludzi. Klimat ten oddany jest również w opowiadaniach Edwarda Gąsiewskiego, Michaliny Puszkarskiej, Józefy Gimon, Franciszka Kryniewieckiego czy Anny Meckaniak zamieszczonych na sycowice,net.
#18 Comment By predi On 06-04-2010 @ 20:12
a doktor Blumberg ma może coś wspólnego z Gross Blumberg?
#19 Comment By marek On 09-07-2010 @ 07:14
Problem opowiadan z czasow powojennych ma jedna wade ,o prawdziwym znaczeniu umocnien.Nie pomoga tu tytuly samo zwancze,specialistow chydraulikow od damskiej kanalizaci.Mam nadzieje ze ktos kiedys odkryje prawdziwy cel M.R.U. I bedzie to czlowiek normalny.Komus bardzo zalezy na robieniu ludziom wody z muzgu ,izamykania histori pod pretekstem ochrony nietopezy .Choroba pseldo ekologow ma wieksze znaczenie jak tylko ochrona gackow.Pozytek z nich zaden chyba tylko taki ze roznosza chorupska,Wszystkim normalnym ztcze zdrowia
#20 Comment By Adam On 01-08-2010 @ 09:26
problem polega na tym ze ekolodzy dostają bardzo duże pieniądze z UE jeżeli liczebność chronionego gatunku spadnie w ciągu roku o 17%, i o dziwo podczas ostatniego liczenia liczba nietoperzy na MRU spadła idealnie o 17 %, dla mnie też się wydaje dziwne ze gdy zaczęto zakładać kraty na MRU to nagle liczba nietoperzy co roku spada, kiedyś nie było krat i nietoperze i bunkrowcy żyli w zgodzie a teraz wielki problem, warto jeszcze pamiętać ze 80 lat temu nie było MRU i nietoperze jakoś sobie radziły, jak dla mnie jest to tylko wymysł ekologów, a nietoperze to bardzo miłe i pożyteczne zwierzęta i na pewno sobie poradzą bez ekologów.
#21 Comment By SzczePies On 18-06-2011 @ 12:48
„Kopuły bunkra: obserwacyjna i strzelnicza.” Na tym zdjęciu nie ma kopuły strzelniczej, to pancena osłona szybu wentylacyjnego. Pozdrufki
#22 Comment By przemas On 11-03-2012 @ 11:23
Witam Ekolodzy poprostu szukaja zajecia nietoperze faktycznie lepiej radziły sobie w czasach w których Franek i Heniek nie wtracali sie w prawa natury. nietoperz zwierze dzikie nie oswojone znajduje sobie idealne miejsce schronienia zakładajac róznego rodzaju kraty zeby np Zdzisiek z Władkiem szukajacych bursztynowej komnaty nie wchodzili do srodka i nie budzili gackow. nietoperz który bedzie chciał opuscicspokojne dla niego miejsce połamie sobie skrzydelka o kraty przeciez a nawet nie strafi w szpare ekolodzy sami sobie petle zakładaja i po co to? bunkry powinny byc udostepnione dla kazdego ewentualnie za drobna opłata. Panstwo sprzeda wszystko co nie nalezy dosłownie do nich i wtedy oczywiscie mimo wszystko beda mowic ze to ich zal.pl ale cóz wszystko dla kasy nic dla regionu. sporzedajcie wszystko niemcowi wtedy nawet za wyjscie z domu bedziemy płacic hehe banda kretynow…
#23 Comment By Grzegorz N. On 14-05-2014 @ 10:54
super strona!
te filmiki o MRU z youtube to bomba!