
źródło zdjęcia: Waldemar Porębny
Aby urozmaicić nieco moje wywody postanowiłem napisać co nieco o tym, gdzie mieszkam I jak częściowo spędzam swój czas. Co prawda strona nasza nie jest blogiem ale w zasadzie Grzegorz nie narzuca nam żadnych granic wypowiedzi. Najwyżej stwierdzi, że się nie nadaje I albo nie opublikuje albo wytnie.
O pracy nie będę pisał. Firma, dla której pracuję dała mi wolną rękę co do wyboru mieszkania. Szukałem więc za pośrednictwem agencji wynajmu z moją nieocenioną asystentką przy boku. Muszę przyznać, że proponowano mi najprzeróżniejsze mieszkania: niektóre wyglądały jak meliny właśnie opuszczone przez biesiadników I zwolenników tutejszych wyskokowych trunków. Niezbyt apetyczne. Pokazywano mi również nieprzeciętnie wielkie apartamenty – ale kto miałby je sprzątać???? Czytaj więcej…
źródło zdjęcia: wikipedia.org
Odpowiedź na to proste pytanie wcale nie jest tak oczywista. Aby zrozumieć istotę tego zjawiska cofnijmy się do pra, pra jego przyczyn… Wszelkie przejawy życia na Ziemi, a także historia płatków śniegu, zależą od zasobów wody której ilość w przyrodzie jest stała. Woda jest w ciągłym ruchu i zmienia swoje formy poczynając od stanu ciekłego, poprzez gazowy do stanu stałego i na odwrót.
Obieg wody trwa już niezmiennie od wielu miliardów lat i wszystkie formy życia na Ziemi są od niego zależne. Ponieważ nie ma samonapędzającej się maszyny doskonałej, przysłowiowego perpetuum mobile należy zadać sobie pytanie, co jest siłą napędową tego niezwykle energochłonnego procesu? Jest nim Słońce! Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: dr Jerzy Kubis
Do Sycowic zawitałem po raz pierwszy w październiku 2009 r. na zaproszenie Pana Sołtysa Cezarego Wocha. Jako pasjonat fotografii przyrodniczej chciałem zrobić kilka zdjęć danielom węgierskim w czasie bekowiska, a przy okazji poznać okolice Sycowic. Ponieważ wykonanie zdjęć było bardzo pracochłonne, dlatego oprócz malowniczych terenów, na których znajdowały się te zwierzęta niewiele zobaczyłem.
W przerwach między kolejnymi sesjami fotograficznymi Pan Sołtys pokazał mi bardzo ciekawą i dobrze wykonaną stronę internetową poświęconą Sycowicom, której na pewno dużo większe aglomeracje mogą tylko pozazdrościć. Przeglądając tę stronę dużo dowiedziałem się o samych Sycowicach, jak i ich okolicy. Będąc już w domu często do niej zaglądam. Zaciekawia mnie bardzo duża różnorodność poruszanych tam tematów znacznie wykraczających poza samą wieś i jej mieszkańców. Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: dr Blumberg
Zaporą rozpoczynającą spiętrzanie wody na kanale Ołobok jest jaz Stau 619 9 (fot.1). Tama ta została wybudowana prawdopodobnie w 1935r (M. Marciniak), a położona jest około 2km w górę kanału od mostu K622 (Bródki–Nietkowice). Tama została wybudowana z żelbetonu, dodatkowo ściany przyczółków zostały obudowane cegłą klinkierową. Do przyczółków przylega z obu stron grobla z żelbetonowym rdzeniem, ściany grobli zostały wyłożone dla wzmocnienia granitowymi blokami (fot. 2). Szczelność grobli zapewniała wbita wcześniej ścianka Larsena.
Regulację wody w jazie zapewniała nisza z mechanizmami (fot.3) do podnoszenia i opuszczania klap w kanale spustowym pod zachodnim przyczółkiem, jedna z klap jest otwarta. Z powodu dużej różnicy poziomów pomiędzy kanałem a zalewem w tamie została wybudowana dodatkowa półka na którą najpierw spływała woda z zalewu, a dopiero później do kanału (fot. 4). Na tej półce jest także wylot kanału spustowego którego wlot znajduje się powyżej, pod drewnianą kładką (fot. 5). Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: Sergiusz Jackowski
Dawne dzieje nad strumykiem
Od wielu wieków cichutko, swobodnie płynął sobie strumyk przez leśną krainę. Gdzieniegdzie ocierał się o fragmenty pól i łąk. Po obu stronach otaczał go bajeczny, szumiący las. Królowała w nim rozhukana zwierzyna. Ptasi świergot i śpiew , rozczulał i pobudzał pobliskich mieszkańców do życia. Od wieków nad strumykiem zmieniały się państwa, ustroje i nowe pokolenia ludzi. Tylko strumyk się nie zmieniał. Wypływał z jeziora Nischlitz /Niesłysz/ a rzeka Odra jak matka zabierała jego wody i płynęła hen do morza. Na wiosnę po roztopach było wiele rozlewisk. Gdy zasoby wód malały, rozlewiska wracały do swego koryta. Gospodarze z pobliskich wsi jak: Muhlbock/Ołobok/, Schonfeld/Rokitnica/, Skampe/Skąpe/, Mittwalde/Międzylesie/, Hammer/Przetocznica/, Blumberg/Bródki/, użytkowali rozlewiska dla celów gospodarczych, zbierali siano. Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: Waldemar Porębny
No tak…. Skoro powiedziało się A to należy powiedzieć B…. Na dodatek niektórzy weszli mi na ambicję „podłechtując” za artykuliki.
Tym razem więc będzie Pekin. Byłem tam dwa razy. Tak samo zresztą jak na Wielkim Murze ponieważ wypad do stolicy Chin nieodłącznie musi wiązać oba te kierunki turystyczne. Ostatnio wyczytałem w internecie, że chińskie linie lotnicze należą do jednych z namniej punktualnych. Całkowicie się z tą tezą zgadzam. Za pierwszym razem samolot z Szanghaju do Pekinu opóźnił start o 7 (siedem) godzin !!!!!! Być może gdybym był na terminalu to dałoby się jakoś przeżyć ale niestety trzymali nas cały czas na bocznym pasie. Pierwsze dwie godziny przeszły ok, później jednak zaczęły płakać dzieci, później Chińczycy zaczęli domagać się jedzenia (świętość w Chinach, o której będę jeszcze pisał) a na koniec pewna dowcipna rodzina z Francji domagała się podania wina – i , ze zdziwieniem, dostali co natychmiast wykorzystałem dołączając się do zamówienia i w miłym towarzystwie, popijając winko czas już mijał mile. Potem poszło jak spłatka. Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: Cezary Woch
Spacerując po Sycowicach chodzę takimi jak Wy ścieżkami, ale staram się dostrzec w nich więcej niż widzi to przeciętny, zabiegany przechodzień. Wystarczy tylko spojrzeć tam gdzie nie spogląda się na co dzień, a Sycowice stają się zupełnie inne i nie waham się powiedzieć, że piękne… Gdzie widzisz to piękno ktoś powie…? A ja mu odpowiem… Widzę go w zasypanych śniegiem przekrzywionych ulach, w radości dzieci jadących na sankach, w majestacie rosochatych polskich wierzb, w codziennym trudzie zwykłych ludzi, w kopie siana wiezionej chłopskim drabiniastym wozem, w zadumie starych domów, w snującym się z kominów dymie… Zresztą zobaczcie sami… Czytaj więcej…
źródło zdjęcia: Waldemar Porębny
Wszyscy, którzy już trochę mnie znają wiedzą, że swojego czasu byłem w Afghanistanie. Aby odrobinę rozszerzyć wiedzę o tym kraju obiecałem cykl artykulików dla naszej wirtualnej społeczności. Tym razem chciałbym opisać moje dwa wypady do pięknej Doliny Pandżiru gdzie znajduje się grobowiec legendarnego już wojownika o wolność tego kraju – Masuda Alunada Szaha zwanego krótko Masudem. Najpierw jednak poniżej krótka notka o nim zaczerpnięta z Wikipedii:
Masud Ahmad Szah (pers. احمد شاه مسعود ur. 1 września 1953 w Jangalak, prowincja Kapisa, zm. 9 września 2001) – wybitny afgański dowódca wojskowy i polityk, zwany Lwem Pandższiru, z pochodzenia Tadżyk. Syn oficera królewskiej armii afgańskiej.
Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: Sergiusz Jackowski
Repatrianci
Miałem wówczas prawie 16 lat. Opuszczałem z rodzicami i starszą siostrą naszą rodzinną kolebkę na Kresach Wschodnich. Odjeżdżałem ze wspomnieniami lat dziecięcych i wojennej zawieruchy podczas dorastania. Mieszkaliśmy 7 lat na kolonii w pobliżu strumyka a za nim bezkresne moczary. Ojciec utrzymywał dobre stosunki z sąsiadami kolonii. Z chęcią do pomocy zjawiło się kilka furmanek, by nas z dobytkiem odtransportować na stację kolejową do Postaw, odległą o 30 km. Nasz dorobek rodzinny, co mogliśmy zabrać umieściliśmy na trzech furmankach. Mama, moja siostra i ja usiedliśmy z tyłu na ostatniej furmance. Wyruszyliśmy polną drogą do szosy. Wóz kolebał się po nierównościach. Załadowany dorobek monotonnie gaworzył. Z tyłu za nami leżały dwie owce z powiązanymi nogami, które od czasu do czasu pobekiwały. Krowa na powrozie człapała za wozem. Czytaj więcej…