źródło zdjęcia: Cezary Woch
Do kontynuowania tematu związanego z danielami zachęciło mnie kilka niezwykle miłych rozmów telefonicznych, oraz duża
„poczytność” poprzedniego wątku „
Hodowla Danieli Węgierskich”. Dodatkowym argumentem stała się niewątpliwie zima, która oprócz malowania w naturze bajkowych krajobrazów jest bardzo trudnym okresem dla dziko żyjących zwierząt. O ile zwierzęta żyjące na polach i w lasach zdane są praktycznie same na siebie korzystając co nieco z pomocy dokarmiających je myśliwych i leśników, o tyle te hodowane przez człowieka w zagrodach, są prawie całkowicie od niego uzależnione. O tym jak się zachowują, co jedzą i jak reagują na kaprysy pogody i ludzi…, chciałbym właśnie słów kilka napisać. Przez okres około połowy roku wystarczającą karmę zapewniają im naturalne pastwiska. Bujna trawa
sycowickich łąk wzbogacona nawożeniem w postaci granulowanego wapna i nawozów mineralnych, całkowicie pokrywa ich zapotrzebowanie na białko i makro elementy.
Tutejsze gleby są mocno zakwaszone i po to aby uzyskać prawidłowe ph wapnowanie jest nieodzowne. Wapń jest bez wątpienia pierwiastkiem życia, który nie tylko szczególnie stymuluje rozwój młodych zwierząt, ale umożliwia także przyswajanie przez rośliny obecnych w glebie innych makroelementów chociażby takich jak: fosfor, potas czy magnez. Silne zakwaszenie prawie całkowicie uniemożliwia roślinom swobodne pobieranie tych składników. Gorzej ma się rzecz z mikroelementami których na tych terenach również brakuje i muszą być uzupełniane w postaci specjalnie przygotowanych kostek soli z dodatkiem wielu pierwiastków obejmujących znaczą ilość pozycji z tablicy Mendelejewa. Otrzymują też wyprodukowane we Francji na bazie melasy i pięciokrotnie droższe od zwykłych kostek soli, bardzo cenne witaminy. Należy zaznaczyć, że tak jak we wszystkim musi być zachowana równowaga tych składników, gdyż nadmiar któregoś lub kilku z nich, jest także niekorzystny. O ile w okresie letnim
daniele rozproszone są po całej zagrodzie /około 30 ha/ z uwagi na cielenie się łań i budowanie przez łopatacze nowego poroża, o tyle w okresie zimowym gromadzą się w charakterystyczne dla jeleniowatych chmary. Nie oznacza to jednak, że brakuje
„indywidualistów” chodzących własnymi ścieżkami i nie biorących udziału nawet w codziennym karmieniu. Generalnie jednak daniele przyzwyczajone są do jednej pory dokarmiania i zauważyłem, że wyraźnie na nią oczekują. Kiedy wjeżdżam ciągnikiem z karmą do zagrody, pierwsze na miejscu jej wykładania zjawiają się byki, w następnej kolejności łanie, a na końcu młodzież i tegoroczne cielaki. Łopatacze są najbardziej śmiałe i dominujące, natomiast cielaki i młodzież respektuje
„prawo pierwszeństwa” osobników starszych i w przypadku niewłaściwego wyłożenia karmy może z niej zupełnie nie skorzystać. Dlatego też ważne jest jej wykładanie w kilku miejscach i zachowanie przez dowożących karmę ludzi absolutnego spokoju. Najbardziej lubię karmić sam, ponieważ zwierzęta są do mojego widoku przyzwyczajone i o ile nie wykonuję jakichś gwałtownych ruchów, to podchodzą do mnie na odległość około 30-50 metrów a zdarza się, że znacznie bliżej. Gorzej ma się z moimi doraźnymi pomocnikami którym pomimo wielu upomnień nie jestem w stanie wytłumaczyć konieczności cichego zachowania się. O ile Stefan już dawno zrozumiał taką konieczność, to Andrzej lub Tadzio swoimi tubalnymi głosami lub nieumiejętnym sposobem poruszania się, potrafią przepłoszyć żerujące daniele na 200-300 metrów. Oprócz codziennie dostarczanej karmy w postaci ziemniaków, buraków pastewnych czy odpadów piekarniczych /suchy chleb/ lub zboża, daniele mają pod dostatkiem dobre pachnące siano. Nie oznacza to jednak, że rezygnują z wielogodzinnego żerowania na pozostałościach naturalnych traw, co jest dla nich jako przeżuwaczy podstawowym zajęciem prawie w ciągu całej doby. Odpoczywają wygrzebując w śniegu małe zagłębienia i kładą się w nich, często wyciągając na śniegu lub ziemi szyje. W czasie intensywnych
opadów śniegu czy deszczu otrzepują się od czasu do czasu wytwarzając wokół siebie fontannę wody lub białego puchu. Marzy mi się sfotografowanie takich momentów, tak jak i siedzących na grzbietach danieli w okresie lata wszędobylskich szpaków. Chciałbym również wykonać
zdjęcia bardziej ambitne np.: cielących się łań, sfotografować chwilę karmienia cielaków, walki łań o dominację w chmarze /chmara-stado danieli/ itp. Póki co, uniemożliwia mi to brak dobrej jakości sprzętu. Daniele to zwierzęta bardzo towarzyskie, ciekawskie i spostrzegawcze, o bardzo dobrym wzroku i
„wesołym” usposobieniu. Ich wieczorne zabawy w których uczestniczą najpierw osobniki bardzo młode, ale wciągające bez oporów do dalszych szalonych biegów i zwariowanych skoków również sztuki starsze, w tym szacowne matrony i poważne łopatacze, dostarczają niezapomnianych przeżyć i wzruszeń. Wszystko to można zaobserwować zachowując bezwzględny spokój i nie ingerując w wewnętrzne życie całej chmary, o czym warto wiedzieć wybierając się w pobliże hodowli. Warto również wiedzieć, że warunkiem ich prawidłowego rozwoju jest zachowanie dobrostanu czyli zminimalizowania wszelkich niekorzystnych wpływów ze strony człowieka. Warto też wiedzieć, że pomimo dość sporego obszaru na którym egzystują, nie mają przed człowiekiem gdzie uciec, warto o tym wiedzieć…
Cezary Woch
Tagi: daniele
Drukuj artykuł
Komentarz wyraża opinie wyłącznie jego autora. Redakcja portalu sycowice.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Skomentuj artykuł
Styczeń 4th, 2010 at 21:15
Z dużą przyjemnością przeczytałem artykuł o hodowli danieli.Wiele nieznanych mi i ciekawych informacji zawarł Pan w opisie o ich życiu.Ciekawi mnie również na jakiej powierzcni bytują i czy nie ma problemów z ogrodzeniem.Dziękuję za podzielenie sie przyrodniczą wiedzą i doswiadczeniem.Czekamy na unikalne zdjęcia! Serdecznie pozdrawiam z Nowym Rokiem 2010.
Styczeń 4th, 2010 at 23:36
Również serdeczne Pana pozdrawiam. Daniele przebywają na ogrodzonej powierzchni o areale około 30 hektarów. Głównie są to łąki i pola uprawne przekształcone na trwałe użytki zielone. Teren pocięty jest rowami melioracyjnymi, zakrzaczeniami i zadrzewieniami dającymi schronienie niestety głównie przed człowiekiem. Daniele bardzo dobrze respektują typową dla tych celów siatkę ogrodzeniową która różni się wytrzymałością od tzw. siatek leśnych.
Styczeń 13th, 2010 at 00:09
Czytam artykuły, oglądam zdjęcia… i pamiętam początki… a właściwie marzenia Pana Czarka…wycieczkę pod Piłę, opowieści o Bartnikach, Cyrusa i jego „walkę” z dzikiem, jakże miło jest ogladać spełnione marzenia Człowieka, który nie tylko chciał, ale zrobił to co chciał…jestem pełen podziwu, serdecznie Pana pozdrawiam i czekam na następne artykuły…Bogdan
Styczeń 13th, 2010 at 23:38
Szanowny i mily Panie…tereny gdzie choduje Pan daniele sa mi znane i to bardzo dobrze…okolica ta na zawsze bedzie mi bliska gdyz mam tam Przyjaciela w Nietkowicach, ktory wraz ze swoim psiakiem pokazal mnie i moim przyjaciolom okolice dosc dokladnie. Z watkow wywnioskowalam, iz chodowla danieli byla Pana marzeniem..zatem gratulacje, gdyz osiagnal Pan w moim mniemaniu ogromny sukces. Zdjecia oglada sie z rozmarzeniem..sama mieszkam czasowo na Florydzie i choc za oknem mamy zime…zamarzniete drzewa cytrusowe, biedne moje ziolka w doniczkach i przemarzniete truskawki na grzdkach to przeniosl mnie Pan w zupelnie inny swiat . Zdjecia- mistrzostwo swiata i choc kryguje sie Pan jakoscia sprzetu..dla mnie sa te fotografie niezwykle…pozowolil mi Pan przeniesc sie znow do kraju za ktorym bardzo tesknie…. Zycze wszystkiego dobrego i czekam na nowe zdjecia..o kazdej porze roku….
ps. a co dzieje sie z chodowanymi przez Pana zwierzetami?rozumiem ze czesc Pan zachowuje a reszta?
Styczeń 15th, 2010 at 01:38
Kamilo! To bardzo miłe, że napisałaś do nas z dalekiej Florydy. Rozumiem Twoją tęsknotę za krajem i dlatego jak najczęściej zapraszam na stronę sycowice. net, będziesz tu mile widzianym gościem. Miałbym również dla Ciebie małą propozycję, jeśli oczywiście będziesz się czuć na siłach. Pomyśl o tym, aby od czasu do czasu podzielić się z nami Twoimi spostrzeżeniami dotyczącymi Florydy: jacy zamieszkują tam ludzie, jakie są krajobrazy, jakie są ich ulubione potrawy, w jaki sposób mieszkańcy spędzają wolny czas, jakie mają problemy, jakie w okolicy gdzie zamieszkujesz są ciekawe okolice, parki, budowle itp. Możesz to przesłać do naszego Administratora, a my z zaciekawieniem przeczytamy. Możesz zrobić również kilka zdjęć i to byłoby bardzo interesujące. Współpracując z nami byłabyś bliżej Polski… . Ale to tak na miarę wolnego czasu i możliwości. Co do zamieszczonych przeze mnie zdjęć to faktycznie wykonywane są kompaktowym /tanim/ aparatem. Aparat 10 razy droższy dawałby znacznie większe możliwości. Można byłoby wtedy uchwycić obrazy z dużej odległości,/byłyby bardziej wyraźne/, sfotografować np: oko zwierzęcia w którym jest radość , smutek lub strach… , ale to taka artystyczna robota… . Świat zalany jest milionami zdjęć z których większość niczego nie przedstawia. Największym dla mnie problemem było fotografowanie półdzikich zwierząt z bliska, niestety tej klasy aparaty nie mają porządnego teleobiektywu, chociaż istnieje pewna możliwość zbliżenia fotografowanego obiektu. Ponieważ jestem też myśliwym, rozwiązałem to tak: znam pewne sztuczki w jaki sposób na otwartym polu podejść zwierza i to mi się dość dobrze udaje. Są takie momenty /nie zawsze…/, że daniele mam na kilkanaście metrów, daję wtedy maksymalne przybliżenie, włączam funkcję „portrety” i wychodzą takie zdjęcia jakie widziałaś. Mnie podobają się najbardziej te ostatnie, przedstawiające daniele w śnieżnej zadymce, są niepowtarzalne, przypominają mi „Kuropatwy na śniegu” Józefa Chełmońskiego. Czasami myślę o sobie, że jestem „tańczący z danielami” i byłaby to najprawdziwsza prawda gdyby nie fakt, że akurat o tańcu nie może tu być mowy… . I jeszcze odpowiedź na Twoje pytanie. Hodowane przeze mnie daniele przeznaczone są do introdukcji, czyli do zasiedlania naszych pięknych lasów. Serdecznie Cię pozdrawiam.
Styczeń 16th, 2010 at 16:19
Cezary, spróbuj zrobić zdjęcia na włączonej funkcji „w ruchu”. Wtedy zdjęcia powinny mieć większą ostrość.
Marzec 14th, 2010 at 09:58
Witam,
Panie Cezary prosze o Pana e-mail,
wlasnie zaczalem hodowle, danieli i jeleni mandzurskich.
Thanks,
Joe
Marzec 15th, 2010 at 20:27
Proszę bardzo:
Napisz coś więcej o swojej hodowli tu na sycowice.net. Chętnie przeczytamy,gdzie jesteś, jak wygląda Twoja hodowla, a może masz jakieś zdjęcia… .
Marzec 19th, 2010 at 00:43
W marcowym wydaniu (nr 212 – 03.2010) miesięcznika “Czerwieńsk – U nas” opublikowany został artykuł pt. “Węgierskie daniele w Sycowicach”. Przeczytaj artykuł
Listopad 3rd, 2010 at 19:08
Gratuluję- Chyba założę hodowle danieli. Zauroczyłem się
opisem-zdjęciami. Dzięki za piękno języka.
Styczeń 6th, 2016 at 15:35
Dziękuję za bardzo ciekawy artykuł,nawet dla laika jest on bardzo ciekawym i rozwijającym zainteresowanie…ja pierwszy raz słyszałam o takiej nazwie tych pięknych zwierząt,no może kiedyś mi się obiło o uszy ,ale nie kojarzyłam nazwy z tymi zwierzętami.Mam zasadę,że zawsze czyjeś zainteresowanie,pasja,hobby, da mi jakąś wiedzę,a może zapragnę pogłębić wiedzę w tej dziedzinie,któż to wie???Więc jeszcze raz dziękuję za prześliczne zdjęcia i nie martw się o jakość zdjęć,niektóre telefony robią bardzo dobre foty nie trzeba drogiego i profesjonalnego sprzętu…pozdrawiam Lidia
Styczeń 19th, 2016 at 14:54
http://www.gazetalubuska.pl/wiadomosci/zary/art/9306264,wataha-wilkow-w-lubuskich-lasach-tak-wyglada-piekno-natury-wideo,id,t.html