źródło zdjęcia: Cezary Woch
Dziewiętnastego września po raz czwarty spotkaliśmy się na sycowickim festynie. Pogoda jak na tą porę roku idealna. Bardzo ciepły dzień, ciepły wieczór i pierwsza część nocy, trochę chłodniej nad ranem. Nieliczne nitki babiego lata snuły się już w promieniach zachodzącego słońca.
Cisza. Spójrzcie na zdjęcia. Promienie zachodzącego słońca po raz ostatni oświetlają ciemny jeszcze kamienny krąg ogniska. To ono za chwilę będzie naszym „ciepłym słoneczkiem”. Mała dziewczynka siedzącą za biesiadnym stołem i oczekująca początku imprezy, jest dopełnieniem tego nostalgicznego obrazu. Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: sxc.hu
ODWIEDZINY
Zaraz po obchodach rewolucji wybrałem się w pierwszą podróż z Moskwy. Był to lot za Ural do Czelabińska. Tam właśnie mieszkała moja siostra. Chciałem jej podziękować za jej niezmierny trud włożony w moje poszukiwania. Była sama, bez rodziny, bowiem mąż ją porzucił. Bardzo nienawidził jej carską przeszłość. Po rozwodzie ożenił się z córką politruka. Wyjechał z nią do tundry agitować Eskimosów. Siostra żyła skromnie. Była nauczycielką. Z przesłanej depeszy od Woroszyłowa wiedziała już, że jestem w Moskwie. Z wielką niecierpliwością czekała na moje odwiedziny. Gdy tylko przekroczyłem próg jej domu, rzuciła mi się na szyję. Z tak niebywałego spotkania zalewaliśmy się oboje łzami. Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: Cezary Woch
Odpust parafialny w kościele katolickim to uroczystość patrona danego kościoła. Od IV wieku zaczęły pojawiać się kościoły często w miejscu męczeńskiej śmierci chrześcijan lub nad ich grobami. Troszczono się aby w kościele znajdowały się przynajmniej ich relikwie, w ten sposób kościoły zyskiwały swoich patronów. Dzień w którym w liturgii wspomina się owego patrona stawał się świętem kościoła.
W Sycowicach dzień odpustu w kościele pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny przypada 8 września, ale dopuszczalnym jest przesunięcie go na najbliższą niedzielę, dlatego obchodzony był bardzo uroczyście w dniu 6 września. Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: sxc.hu
SPOTKANIE Z NAJWYŻSZYM KOMISARZEM
Na lotnisku w Moskwie kapitan Jermołow gdzieś zadzwonił. Po kilkudziesięciu minutach pod gmach lotniska podjechała czarna limuzyna. Wysiadł z niej pułkownik NKGB. Przywitał się z moją asystą. Jermołow przedstawił mnie pułkownikowi. Pułkownik niezbyt życzliwym wzrokiem zmierzył mnie oczami od stóp do głowy. Po przywitaniu się jechaliśmy przez Moskwę. Po drodze pułkownik opowiadał, że Woroszyłow niepokoił się o nas podczas długiego czekania.
Jadąc obserwowałem Moskwę udekorowaną na czerwono w przed dzień trzynastej rocznicy rewolucji. Na flagach powiewały portrety wodzów rewolucji. Całe miasto tętniło życiem. Podjechaliśmy pod zabytkową, murowaną bramę. Czułem, że tutaj wyjaśni się moja tajemnica. Czytaj więcej…