źródło zdjęcia: Cezary Woch
Wstaje nowy dzień. O godzinie ósmej wyjeżdżamy w busz. Początkowo poruszamy się wyschniętym korytem rzeki. Rysiek „przytomnie” zauważa, że jedziemy korytem rzeki, ponieważ zwierzyna schodzi do wodopojów i łatwiej można ją spotkać. Ja na to odpowiadam, czy widzi tu gdzieś wodę…? No faktycznie…. .
Przemieszczamy się po równym i uleżanym piasku. Na razie obserwujemy łagodne zbocza rozciągające się wzdłuż koryta rzeki. Powoli zbliżamy się do gór. Busz staje się rzadszy. W pewnym momencie widzę kudu. Byk całkowicie ukryty w krzakach buszu, z czujnym zainteresowaniem przygląda się intruzom. Pięknie skręcone rogi, dla mnie dobry…, ale Cat rzuca krótko: junge /młody/! Jedziemy dalej. Czytaj więcej…
źródło zdjęcia: Cezary Woch
Jedenastego lipca, roku Pańskiego AD 2009 w Sycowicach, bawiono się na drugim już w tym roku festynie. Zrobiłem sporo zdjęć, chociaż niektórzy nie mieli życzenia być uwiecznionymi w naszej galerii. Życzenia ich spełniałem „od ręki” wykasowując ich z pamięci karty.
Jednak znakomita większość gości bardzo chętnie pozwalała się fotografować, a nawet upominała się o to, aby ich pobyt na festynie również zarejestrować. Jak zobaczycie sami „pozowanych” zdjęć prawie nie ma, w większości są to naturalne zdjęcia „w ruchu”, co stwarza i odzwierciedla niepowtarzalny klimat i atmosferę zabawy.
Mam nadzieję, że tradycją sycowickich festynów stanie się publikowanie galerii zdjęć po każdym z nich. A będą ku temu okazje, ponieważ planujemy jeszcze co najmniej dwa: wstępnie 8 sierpnia i we wrześniu na „pożegnanie lata”. Czytaj więcej…
źródło zdjęcia: Cezary Woch
Jedziemy w sześciu: Folke, Cat i nas trzech, za kierownicą Murzyn. Ponieważ szansa na spotkanie zwierza jest niewielka, robimy losowanie kto „w razie czego” strzela pierwszy. Szczęśliwcem okazuje się Rysiek. Niedbale komentuje, że on zawsze wylosowuje pierwsze numery, niech mu tam… .
Toyota wolno pokonuje nierówny teren. Dojeżdżamy do wyschniętego piaszczystego koryta rzeki, jedziemy nim. Po obu stronach łagodne wzniesienia zakończone skalnymi ostańcami. Wszędzie gęsty busz, ale ukształtowanie terenu daje dobrą możliwość obserwacji. Sycę oczy zielenią kolczastych krzewów i podziwiam dziką i surową krainę. Czytaj więcej…
źródło zdjęcia: sxc.hu
Późnym popołudniem, potężny boeing z fantastycznie kolorowo pomalowanym kadłubem i pół tysiącem pasażerów na pokładzie, lekko oderwał się od płyty paryskiego lotniska. Ledwie osiągnął swoją standardową wysokość lotu, a już wokół pasażerów zaczęły krzątać się czarne dziewczyny z obsługi.
Każda z nich o nieprzeciętnej urodzie, z czarującym uśmiechem obsługiwała swój sektor. Oryginalne, piękne rysy twarzy, śnieżnobiałe zęby i fantastyczne fryzury dawały nam przedsmak Afryki. Wśród pasażerów nie widać było lęku spowodowanego lotem. Młodzi i starsi, o różnych odcieniach i kolorach skóry czytali prasę, lub popijając różnego rodzaju trunki i ochoczo dyskutując, co chwilę wybuchali śmiechem zdając zupełnie nie przejmować się tym, że lecimy na wysokości dziesięciu kilometrów, na zewnątrz temperatura -35 st. C , a samolot leci z prędkością ponad 900 km/godzinę. Czytaj więcej…
źródło zdjęcia: sxc.hu
PODRÓŻ DO GÓR ŚMIERCI
Na drugi dzień wszystkich załadowano na statek pasażerski. Podróż wzdłuż brzegów Bajkału trwała niecałą dobę. Gdy Bajkał się skończył płynęliśmy jeszcze rzeką, aż do jej wartkiego nurtu. Dalej szliśmy pieszo wzdłuż rzeki a później wąwozami wśród gór szlakiem, którym od wieków wędrowali kupcy. Zboczenie ze ścieżki było niemożliwe. Po obu stronach wznosiły się wysokie góry lub bezkresna tajga z gęstymi zaroślami i poszyciem do nie pokonania. Na ucieczkę nie było szans. W nocy musieliśmy spać jeden przy drugim, tworząc krąg. Środek był przeznaczony dla dwóch strażników. Następnych ośmiu czuwało na zewnątrz. Skoro świt, po posiłku, wyruszyliśmy w dalszą drogę. Na górzystym szlaku napotykaliśmy wiele niewielkich osad. Tubylcy wychodzili z domów. Niektórzy z niewdzięcznością wyzywali nas od carskich burżujów. Tą hańbę w pogardzie i rozpaczy często musieliśmy znosić. Na górskim rozdrożu dotarliśmy do „Sowchozu” (Sowietskoje Choziajstwo). Było to leśne gospodarstwo. Czytaj więcej…

źródło zdjęcia: Jolanta Matuszkiewicz
Serdecznie zapraszam mieszkańców Sycowic i okolic na kolejny festyn organizowany przez Miejsko – Gminny Ośrodek Kultury w Czerwieńsku, w ramach projektu „Transgraniczne wiejskie spotkania partnerskie”. Tym razem jesteśmy w niezwykle gościnnej wsi Płoty. Impreza odbywa się pod hasłem O!Płotki, a w programie między innymi gry i zabawy z diablikami i czarownicami, pokazy taneczne, prezentacje muzyczne, turniej Polska – Niemcy czyli Płoty – Schorbus, fire show Hakashanti, zabawa plenerowa.
Impreza odbędzie się w dniu 4 lipca od godz. 16:00 na boisku sportowym Płoty – Zagórze.
ZAPRASZAMY! Czytaj więcej…