źródło zdjęcia: Waldemar Porębny
Ostatnio w Chinach było święto, więc dni wolne. Postanowiłem zobaczyć coś więcej niż tylko miejsce gdzie pracuję i Szanghaj. Nieoceniony internet powiedział mi, że miasto Suzhou jest godne uwagi samo w sobie no i w pobliżu jest wioseczka nazywana „małą Wenecją”.
Wiedziałem, że życie indywidualnego turysty w Chinach nie jest lekkie ale nie ma jak zasmakować tego samemu.
Mieszkam w Nantongu (według Chińczyków jest to malutka mieścina licząca ok. 1.7 mln mieszkańców) i do Suzhou należało wybrać się autobusem. Do dworca autobusowego łatwo się dostać ponieważ wystarczyło pokazać palcem na mapie taksówkarzowi, który tylko kiwnął głową i dowiózł mnie na miejsce.