SOBÓTKA, GODZINA ZERO…!
źródło zdjęcia: sxc.hu
Właściwie to nie mam ochoty aby cokolwiek pisać, nie chce mi się też na ten temat nic mówić…. . Dlaczego? Oto jest pytanie! Generalnie rzecz ujmując jestem zawiedziony postawą mieszkańców. Wielu ma jedynie spore oczekiwania odnośnie mnóstwa nie załatwionych spraw na wsi, ale niewielu chce w naprawie tego stanu rzeczy uczestniczyć! Dlaczego? Ano dlatego, że „NIECH TO ZROBIĄ INNI”. Kim są ci „INNI”? Ano oni sami i kółko się zamyka…. .
Przy takich postawach ciężko cokolwiek zrobić! Przecież to nie nowina, że w Sycowicach od lat nic się nie działo. Wszyscy przyzwyczaili się do tej byle jakości, nikomu to nie przeszkadzało a jeśli nawet, „to co on może na to poradzić”? Świat idzie do przodu co ja mówię idzie, po prostu pędzi a u nas drepce w miejscu…. . Wiele wody upłynie jeszcze w Odrze, zanim pewne oczywiste oczywistości zostaną zrozumiane i zanim zmieni się ludzka mentalność!
Przygotowanie do sobótkowego festynu jest największym wyzwaniem jakie stoi przed mieszkańcami wsi w ciągu ostatnich lat. Jego dobra organizacja powinna być punktem honoru dla wszystkich. A czy tak jest? Oj, chyba nie ! O tej porze wszystko powinno być już zapięte na ostatni guzik: wypucowana świetlica, urządzone trawniki, pozamiatane ulice i posprzątane dróżki, przygotowany plac zabawy i porządki w obejściach. Przecież to godzina „O”!
Od ostatniej mojej informacji o festynowych przygotowaniach upłynęło już ponad trzy tygodnie i wiele się w tym czasie wyjaśniło.
Przyjeżdża 10 Niemców z zaprzyjaźnionej z Nietkowicami wsi ale najważniejsze, że przyjeżdża 27 Niemców byłych mieszkańców Sycowic. W krótkim okresie czasu liczba byłych mieszkańców Sycowic chętnych do odwiedzenia nas systematycznie wzrastała.
Przyjadą 22-osobowym autobusem a pięć osób dodatkowo samochodami osobowymi… . O czym to świadczy? Otóż o tym, że od dawna istniało wśród nich ogromne „zapotrzebowanie” na takie zaproszenie i taką wizytę. To bardzo dobrze, może w końcu spotkamy się jak normalni ludzie.
Bardzo dobrze układa się współpraca z Panią Dyrektor Domu Kultury. Dobiegło końca odnawianie świetlicy. Sale pomalowane, oświetlenie założone, historyczna umywalka podparta słoikiem jest już na śmietniku, zamontowano nowe muszle typu „Pesident”… , jest ok.! Aż mi głupio, ale kilkakrotnie „podbijałem” wstępnie ustalony harmonogram wydatków, a to zabrakło farby olejnej, a to emulsji, a to gładzi szpachlowej, w końcu te muszle też były kiepskie….
Pani Dyrektor cierpliwie to znosiła i za to jestem Jej bardzo wdzięczny… . Dostarczyła w między czasie plakaty które są już rozwieszone u nas i na sąsiednich wsiach, zorganizowała spotkanie z Sołtysami wsi zaodrzańskich, ustaliła wiele spraw organizacyjnych. Dzięki zaprzyjaźnionym z Nietkowicami Niemcom uruchomione zostaną środki unijne i dzięki temu możemy sobie pozwolić na festyn bardziej „bogaty”.
Również Pan Burmistrz i Pan Prezes „komunalki” wywiązują się z wcześniejszych ustaleń. Ukończono wstawianie krawężników, sprowadzono ciężki sprzęt do plantowania nieużytków i nawiezienia ziemi na trawniki. Z Panem Prezesem rozmawiałem też o dodatkowych gazonach i ławkach. Brakuje jedynie znaków drogowych z ograniczonym zakazem wjazdu na uliczki przy przystanku.
Pracują też nieliczni mieszkańcy. Największy wkład w „czarną robotę” ma Pan Walenty Grzyb który poświęcił masę czasu na zamontowanie kościelnych bram, dopasowanie szafki z umywalką a teraz bez żadnego proszenia zamontował muszle. Pani Anna Grzyb pomimo nie najlepszego stanu zdrowia również na bieżąco brała udział w sprzątaniu „po malarzach” i sprzątanie to organizowała. Z takimi ludźmi dobrze jest współpracować, bo mało jest gadania a robota idzie bez zbędnych słów. Świetlicę sprzątały również panie: Ela Waszak, Natalia Duda, Ania Matus i Kasia Janik.
Pani Barbara Sadowska zorganizowała malowanie krzyża przy Góreckich a także za sołeckie pieniądze kupiła i zasadziła tam kwiaty, pomagała jej Pani Wanda Lewandowska. Można powiedzieć, cóż to takiego pomalować krzyż! Otóż nie jest to takie hop, hop. Trzeba kupić farbę i pędzelki, czyli własnym samochodem pojechać co najmniej do Krosna, zdobyć wysoką i ciężką drabinę, przenieść ją na miejsce, ustawić na krzyżu i zorganizować kogoś do pomalowania.
Znalazły się dwie sponsorski do zakupienia dużej i ładnej pasyjki na ten krzyż. Jest już zakupiona i czeka jedynie na zamontowanie. Sponsorski chcą pozostać anonimowe /ale nie są to Panie wyżej wymienione…./ .
Muszę się też pochwalić, że moja żona sponsorowała zakupienie dwudziestu krzaczków pelargonii /zawsze to stówka zaoszczędzona z sołeckich…/, a ja wysadziłem je w pięciu gazonach. Wspomnę również, że nieodpłatnie przekazałem na trawniki korę z torfem o wartości około 800 złotych i dwa grube drzewa olchy na siedziska przy sobótkowym ognisku. Pani Barbara Sadowska dosadziła do gazonów jeszcze inny rodzaj kwiatów i wygląda to bardzo ładnie.
Od czarnej roboty przy rozsypywaniu ziemi na trawniku w środku wsi jest Zbyszek Grablis, Stefan Stachowicz i Tadzio Piechocki. Niestety, ci ostatni nie chcą robić tego za darmo. Aby robota nie stanęła, muszę na to znajdować jakieś środki finansowe. Zżymam się przeciwko takiemu rozwiązaniu, ale innej rady nie ma tym bardziej, że sikawkowe stowarzyszenie i młodzież omijają wszelkie prace szerokim łukiem.
Całkowity brak zaangażowania młodzieży w jakichkolwiek pracach na rzecz wsi budzi niepokój, dlatego urządzanie w tym czasie przez „inne podmioty” rozdawnictwa gadżetów z okazji np. Dnia Dziecka uważam za wielki pedagogiczny i wychowawczy błąd.
Dzieci i młodzież przyjdą chętnie na darmową kiełbaskę wtedy kiedy jest to bez żadnych zobowiązań, ale to żaden sukces. Takie „rozdawnictwo” darowanych przez kogoś gadżetów skutkuje tym, że obce są postawy pracy dla wspólnoty.
Gdyby młodzież popracowała przy sprzątaniu świetlicy, przyszłego placu zabawy, przy rozrzucaniu torfu na trawnikach czy innym porządkowaniu wsi, chętnie zaproponowałbym kiełbaski na ognisko i coca colę zamiast płacenia „najemnikom”. Nie chcę tego tematu zbytnio rozwijać, ale radzę się nad nim głęboko zastanowić!
Osobiście dopilnowuję wszystkich przedsięwzięć i cieszę się, że Sycowice co by tu nie powiedzieć, trochę pięknieją… . Oczywiście, są już na miejscu festynowe koszulki, a niektórzy nawet już je dostali, ale w zamian za pracę na rzecz wsi…. .
Chciałem jeszcze zdążyć z postawieniem trzech masztów flagowych, mam już przysłane podstawy pod te maszty, ale nie było komu ich zabetonować pomimo, że murarzy u nas dostatek, przykre….! Maszty będą ale nieco później, nic na to nie poradzę.
Pani Barbara Sadowska i Wanda Lewandowska planują zorganizowania loterii fantowej, odwiedziły sponsorów i być może uda się tą loterię zorganizować. Na jeden maszt pieniądze już mam, a z ich relacji wynika, że być może będzie kolejny sponsor do sfinansowania jednego z masztów. W tej sprawie prowadzę korespondencję e-mailową z ministrem Andrzejem Brachmańskim /tak, tak…!/.
Przed Kołem Gospodyń stoi ogromne wyzwanie, przygotowanie obiadu na około 80 osób. Tradycyjnie na sobótkowych festynach jest on przygotowywany na około 50 osób, u nas z uwagi na Niemców byłych mieszkańców Sycowic, ilość dań musu być odpowiednio zwiększona. Jest to również bardzo duży wysiłek finansowy ale całe szczęście, że dzięki Pani Dyrektor Domu Kultury „załapaliśmy” się na środki unijne. Kobiety chcą też przygotować „na własną rękę” kilkaset smakowitych pierogów i zarobić na nich trochę grosza na potrzeby wsi. Bardzo to pochwalam.
Wbrew pierwotnym zamiarom znowu trochę się rozpisałem ale wiem, że wielu czyta te teksty i niech będą one kanwą do przemyśleń na kilka dni przed „Godziną Zero”.
Cezary Woch
Sołtys Sycowic
Drukuj artykuł
29 komentarzy do artykułu “SOBÓTKA, GODZINA ZERO…!”
Komentarz wyraża opinie wyłącznie jego autora. Redakcja portalu sycowice.net nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Czerwiec 1st, 2009 at 04:53
Cezary!
Słyszę nutkę smutku w Twoim „raporcie” o stanie zaangażowania w Sobótkę.
Więcej entuzjazmu, mimo, że wydajesz się zmęczony. Jest grupa ludzi, która pomaga i chce zmian. Ja z zazdrością patrzę na Wasze postępy i chęć ich wprowadzenia. Ponieważ jestem „Szklarkowiczem” czuję się mocno zdegustowany postawami jej miszkańców po wyborach nowego sołtysa…. ale to osobna sprawa.
Szkoda, że jestem tak daleko bo „z dziką radością” odwiedziłbym wasz festyn i załapał się na kiełbaskę z piwkiem. Tutaj, w Chinach, brakuje mi tego. Piwko jest ale atmosfery i kiełbaski brak.
Bawcie się świetnie, czego Wam mocno życzę.
Czerwiec 1st, 2009 at 08:11
Najlepiej jest stanac pod sklepem i kupic sobie nalewke albo piwko i patrzec jak „inni” pracuja.
Czerwiec 1st, 2009 at 21:54
Boże, woda drąży skałę…. . Zachodzę dzisiaj wieczorem na świetlicę a tam trzynaście Pań z Koła Gospodyń lepi 1000 /dosłownie!/ sycowickich pierogów… . Uwijały się jak frygi. Chcą zarobić trochę grosza na potrzeby wsi. Tak się ucieszyłem, że pobiegłem zaraz po festynowe koszulki, przy okazji zabrałem „coś” ze swojego barku, a kobitki w tym czasie przygotowały małą degustację. Pierożki podawane będą ze stopioną słoninką, skwarkami i zrumienioną cebulką. Rewelacja! Warto, na prawdę warto, wierzyć….!
Czerwiec 1st, 2009 at 22:12
Trzeba było wziąć też aparat 😉
Czerwiec 1st, 2009 at 23:43
Ze smutkiem przeczytałam powyższy tekst… Jest późno więc jutro skomentuję go nieco szerzej. Nie mogę jednak obojętnie przejść obok tego, że pojawiło się na tej stronie już kilka „artykułów” na temat Sobótki, ani razu jednak nie wspomniano o głównym organizatorze tego przedsięwzięcia czyli Miejsko – Gminnym Ośrodku Kultury z Czerwieńska. Przypomnę więc, że „Sobótka na Zaodrzu”, jak ją nazywamy, jest jedną z wielu imprez organizowanych przez MGOK w ramach projektu „Transgraniczne wiejskie spotkania partnerskie”. MGOK finansuje w ramach tego projektu wszystko to, co niezbędne do prawidłowego przeprowadzenia tego typu imprezy, a są to niebagatelne wydatki: scena, oświetlenie sceniczne, nagłośnienie, podesty taneczne, agregat prądotwórczy, przenośne toalety, wydatki związane z wyżywieniem wszystkich oficjalnych gości… To koszty główne. Program imprezy, poprowadzenie jej, przeprowadzenie konkursów… Daleka jestem od odbierania zasług osobom zaangażowanym w prace na rzecz wsi, ale bądźmy obiektywni i sprawiedliwi… Pozdrawiam mieszkańców Sycowic i zapraszam na Sobótkę! Zapraszam wszystkich, tych, którzy pracują i tych, którzy tylko obserują…
Czerwiec 2nd, 2009 at 04:14
Zobacz Grzegorz jaka zupełnie inna atmosfera niż w Szklarce. 🙂
A tak poza tym tematem. Chcę napisać kilka przygód z mojego pobytu w wiosce chińskiej – jaki temat radzisz? Ten z fotką pagody będzie dobry? Załączę też zdjęcia.
Czerwiec 2nd, 2009 at 08:28
Dlatego że Sołtys inny 🙂
Temat może być: Podróże
Czerwiec 2nd, 2009 at 11:58
Grzegorz.
Dobry temat bo można powrzucać wiele innych fotek i krajów. Cezary obiecał, że jego córki dorzucą teksty. Zacznijmy.
Pozdrawiam
Czerwiec 2nd, 2009 at 16:15
Pani Dyrektor!
Jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że organizacja festynu nie jest tylko i wyłącznie dziełem mieszkańców Sycowic. Z pewnością wspominałem o środkach unijnych które może uruchomić jedynie Pani oczywiście z błogosławieństwem Urzędu Gminy. Również pisałem o tym, że właśnie Pani jest głównym animatorem przedsięwzięcia i z obowiązku tego wywiązuje się doskonale. Poza tym łatwiej mi pisać o wzajemnych ustaleniach z Panią niż z anonimowym MGOK-iem który Pani reprezentuje…. . Rozumiem, że przemawia przez Panią po prostu wielka skromność… . Mnie jako tego „człowieka na dole” najbardziej interesuje zakres obowiązków nam powierzonych i o tym głównie piszę a szczególnie o bardzo przyziemnych a może i dla niektórych nudnych problemach, które są naszą codziennością. Bardzo się cieszę, że zechciała Pani rozszerzyć naszą wiedzę o strukturze organizacyjnej przedsięwzięć organizowanych przez MGOK. Odbiegając troszeczkę od zasadniczego tematu chciałbym zauważyć, że o Sycowicach na ogół mówi się źle. Ja jednak pragnę zwrócić uwagę na fakt, iż Sycowice jako chyba jedyne w naszej Gminie posiadają stronę internetową, a w ciągu powiedzmy dwóch tygodni będą miały zainstalowane trzy maszty flagowe…! Czyli tu jesteśmy z pewnością pierwsi… . Mam wielka nadzieję, że stopniowo będziemy dochodzić też do czołówki w innych dyscyplinach…. . Zapewne Panią zaskoczę, ale może nam Pani w tym pomóc i to w bardzo prosty sposób. Z przyjemnością przeczytalibyśmy na sycpowice.net o celach i zadaniach wiejskich domów kultury i świetlic wiejskich, o sposobach i formach pozyskiwania młodzieży do wspólnych zadań w zakresie możliwym do zrealizowania przez te placówki, o sukcesach odnoszonych przez świetlice w naszej Gminie /bo przecież one są/. Potrzebne nam są dobre przykłady które mogłyby być wskazówką do dalszych działań. Bardzo do tego Panią zachęcam z nadzieją, że twórczo zaistnieje Pani na naszej stronie. Serdecznie zapraszam.
Czerwiec 2nd, 2009 at 22:10
Pani Dyrektor, przydałoby się umieścić informacje na Państwa stronie internetowej o imprezie w Sycowicach. Aktualnie jest tylko napisane
2009-06-06 – Festyn partnerski w Sycowicach
Serdecznie zapraszamy!
Czerwiec 2nd, 2009 at 22:14
Słuszna uwaga panie Grzegorzu, w tej chwili to naprawiam. To ten nawał pracy… co mnie oczywiście nie tłumaczy. Pozdrawiam
Czerwiec 3rd, 2009 at 14:56
panie woch co pan pisze za bzdety było dzien dziecka 30 05 w sycowicach gdzie pan był najlepiej opisac kogos np . na straz jak to pan napisał sikawkowi gorszego sikawkowego niema jak pan inni sie staraja a pan bierze wszyastko na siebie pan uwarza ze starszych trzeba popierac a dzieci to co pan ma w nosie ze pan na dzieci nie bedzie finansował jedni mówią że dzieci sycowickie to darmozjady a nie oto chodz bo przyszłosc to dzieci dla sycowic że pan za prace stawia nalewki to nie znaczy zeby dzieciom cos zorganizowac powtarzam to nie darmozjady tylko pan jest pazerniakiem nikt nie bedzie dla pana klaskał bo to co pan robi to jedna porażka w konia może pan robic te starsze ROCZNIKI włacznie z pania G a nie nas młodych bo pan sie tylko slizga i patrzy by dla pana kieszeni wszystko leciało a czasy żadów wojskowych sie skończyły i twoje też sie skończa a i nie wymawiaj słowa bóg bo przez 40 lat te słowo było dla ciebie zakazane a teraz raptem sie nawruciłes bo jak pisałem na poczatku ty wkonia mozesz robic starsze osoby i mydlic im oczy ale nie nam młodym któży tu beda w sycowicach jeszcze długo czesc
Czerwiec 4th, 2009 at 00:25
Czy Sycowice są wsią bez przyszłości? Nie, nie, to nie pomyłka, komentarz jest do tego artykułu…. . Dzisiaj minął kolejny dzień intensywnych prac przygotowawczych do sobótkowego festynu. Od samego rana Stefan Stachowicz i Tadzio Piechocki plantowali nawiezioną ziemię na trawniku. Brukarze układali kostkę na przystanku. Zabrakło im około 160 kostek brukowych, dokończą jutro. Dwóch kosiarzy z „komunalki” kończyło koszenie trawy na „Placu za lustrem”. Zrobili także poprawki po koszeniu pasa drogowego w wykonaniu drogowców. Na moją prośbę dowieziono nie cztery, ale sześć kobiet do grabienia ściętej trawy. Mogła to zrobić nasza młodzież bo to praca lekka, łatwa i przyjemna, ale niestety nikt się nie pofatygował. Najemne kobiety pomagały mi również w wywożeniu moim ciągnikiem zgrabionej trawy z placu. Nareszcie dostarczono, wcześniej zamówione trzy znaki drogowe zakazujące wjazdu pojazdami powyżej 3 ton na wewnętrzne uliczki przy przystanku. Sylwek Danielewicz skręcił luzem przysłane elementy i znaki natychmiast zostały wkopane w wyznaczonych miejscach. Nie ma kto pracować a czas nagli, aby robota nie stanęła muszę niektórym płacić. Co za to kupują: kaszankę, kiełbasę, papierosy czy wino, nie mój problem. Wśród zdjęć prezentuję kościelne bramy które były ruiną. Dzisiaj wyglądają jak widać. Walenty Grzyb wspawywał w bramy kołki stabilizujące i osadził w betonie rurki do tych kołków. Brakuje jeszcze pewnej kosmetyki polegającej na wykończeniach malarskich co umożliwiłoby założenie pięknych klamek. Niestety nikt się do tego nie kwapi, a mnie po prostu nie starcza czasu. Przepraszam za to, że nie będą gotowe na sobotę. Przepraszam również za to, że na flagowych masztach nie zawisną w sobotę flagi. Jak już wcześniej pisałem, nie miał kto zabetonować podstaw pod maszty a ja się nie rozerwę… . Na jednym ze zdjęć pokazuję pęknięcia w słupkach bram. Przepraszam również za to, że ich nie wyeliminowałem i słupków nie wzmocniłem. Co najmniej od dwóch miesięcy bezskutecznie szukałem kogoś do wykonania tej czynności. Po południu w świetlicy Panie Anna Grzyb i Ela Waszak myły naczynia i porządkowały kuchnię. Jutro ostatni szlif w porządkowaniu świetlicy w wykonaniu tych Pań i kilku innych pracujących z chęcią i poświęceniem. Od piątku królować tu będzie gastronomia. Przywieziono agregat prądotwórczy, robię ustalenia co do przywiezienia z Sulechowa podłogi do tańców którą „załatwiła” Pani Dyrektor, a my musimy ułożyć ją na placu. Ja czynnie uczestniczyłem we wszystkich tych przedsięwzięciach od godziny 7.30 do 15.30, wieczorem od godziny 20.30 do 22.15 z udziałem Barbary Sadowskiej odbyła się „narada produkcyjna” na świetlicy. Kto pracuje a kto nie, łatwo zauważyć. Jutro cdn.
Czerwiec 4th, 2009 at 15:18
PaniJ.MATUSZKIEWICZ zabiega o to by ją doceniono. Tylko nie wiem za co? Przecież obowiązkiem MGOK-u jest wspomagać imprezy organizowane w sołectwach.Po trzech latach dyrektorowania,niestety nie widać tak szumnie na początku zapowiadanych zmian w życiu KLUBÓW i ŚWIETLIC wiejskich.Popieram p.Sołtysa w oczekiwaniu na propozycje i działania p.Dyrektor,które przyczyniły by się do nawiązania współpracy z młodzieżą. Postawa Sołtysa Sycowic jak i skupionych wokół niego mieszkańców jest godna naśladowania. Widać w ich poczynaniach dążenie do wyrwania WSI z marazmu,dokonania zmian na lepsze. Zaczynem „pieriestrojki” na ZAODRZU był jednak art. p.C.Wocha w gazetce „U nas”. Artykuł jak i SOLIDARNOŚĆ Radnych z Zaodrza spowodowały,iż przyczyniły się do zauważenia WASZYCH problemów i potrzeb przez DECYDENTÓW gm.CZERWIEŃSK. Śledzę na bieżąco WASZE poczynania.Zazdroszczę WAM tak bardzo oddanego i nowoczesnego SOŁTYSA,czego niestety nie mogę powiedzieć o Sołtysie z NIETKOWA. Dziwię się tylko niektórym Pana oponentom(Walkowi,sikawkowym i innym),że tak zażarcie trwają w opozycji.Świat idzie do przodu ,a ONI okopali się niedostępnym murem i nie otwierają sie na zewnątrz.To chyba podyktowane jest nieprzystosowaniem się do nowch zasad życia.Nie mogą pogodzić się z tym ,że KTOŚ może być mądrzejszy,z pomysłami i poprowadzi WIEŚ ku nowoczesności. Panie SOŁTYSIE życzę PANU jak i mieszkańcom SYCOWIC udanej imprezy SOBÓTKOWEJ i zgody we wsi. P.S. Zapowiada się wg planu wspaniała ZABAWA,gdy pogoda dopisze to z chęcią przyjadę, by razem z WAMI radować się.
Czerwiec 4th, 2009 at 20:19
Przykro robi sie czytajac, ze nie ma rak do pracy. Przeciez to wszystko robi sie „dla siebie”, wiec dlaczego nikt nie chce pomoc?
Wystarczy przyjsc pod sklep. Tam wystarczy troche promili i kazdy staje sie „gierojem”.
Pewnie i w sobote nie_do_konca_trzezi beda wszystko komentowac i szukac dziury w calym.
A czy „sobotka” odbedzie sie, jesli ciagle bedzie padac, padac i padac? Czy jestescie przygotowani na na jakies gradobicie?
Czerwiec 4th, 2009 at 21:16
mic
Dziękuję i zapraszam.
Czerwiec 4th, 2009 at 22:10
Znam swoje obowiązki Panie… „mic”. Mam również cywilną odwagę podpisać się imieniem i nazwiskiem pod tym, co mówię czy piszę. Szczytem tchórzostwa jest ukrywanie się za anonimowym nickiem, jednocześnie szafując danymi personalnymi innych osób. Miałam nadzieję, że powstało fajne forum, na którym będziemy mogli wymieniać się poglądami i wspólnie realizować obrane cele. Widzę jednak, że zaczyna się kolejna pyskówka. Przyjmuję więc postawę polecaną przez mądrych internautów… Nie karmić troli.
Czerwiec 4th, 2009 at 22:20
Dzień zaczął się nieciekawie. Umówieni do pracy ludzie znaleźli lepiej płatną fuchę i zniknęli jak dym z fajki… . Jak zwykle w takich przypadkach zaczęło się nerwowe poszukiwanie kogo się da. Ten nie, tamten nie, w końcu udało mi się namówić Jana Danielewicza z zięciem Tomkiem. Obaj znają się na tej robocie i zaczęli działać metodycznie. Wkrótce dołączył Józek Piechocki i Zbyszek Grablis. Z opóźnieniem przyjechali brukarze, ale wiele już im nie zostało do dokończenia roboty. Zjawili się też spece od oświetlenia Placu za lustrem. Odetchnąłem! Mając chwilę wolnego czasu postanowiłem stalerzować plac „przy Góreckich”. Powiadomiłem umówionego człowieka który zobowiązał się do wykonania tej pracy. Ale ten jak i w wielu innych sytuacjach jak przyszło co do czego – odmówił. Udałem się do drugiego który posiada odpowiedni sprzęt, ten z kolei miał niesprawny ciągnik. I co? Radź sobie sam! Niewiele myśląc, wziąłem swoją ciężką bronę którą stosuję do włókowania łąk /w pozycji odwróconej/ i trzykrotnie „sheblowałem” przedmiotowe pólko. Wyszło całkiem całkiem, ale talerzówkę i tak trzeba zastosować, aby wyrównała teren i wymieszała: korę, torf, nawiezioną ziemię i podłoże. Dołączam kolejną partię zdjęć z dzisiejszego dnia. Są na nich ci którzy pracowali dzisiaj. Wszystkich ich znacie. Znacie też tych, których tu nie było ale to ich, a nie nasz czy mój problem. Obędziemy się bez nich. Ja roboty pilnuję i się jej nie boję, jeśli jest za mało ludzi, osobiście włączam się do czarnej roboty. Dzisiaj pracowałem od 8.00 do 16.35 i nie widzę w tym nic nadzwyczajnego. Sama praca nawet ciężka, nie jest tak wyczerpująca jak jej organizowanie, szczególnie w sytuacji, kiedy nie ma jeszcze z kim i za co jej wykonać. Cel jednak musi być osiągnięty a ja jestem od tego aby tego dopilnować! Oglądnijcie uważnie dzisiejsze zdjęcia i przeczytajcie do nich moje komentarze, zobaczcie kto na nich jest, a kogo nie ma. Wspomnę jedynie o Pani Marii Kopczyńskiej i Pani Annie Grzyb które dzisiaj pracowały przy sprzątaniu świetlicy a których na zdjęciach nie ma.
Czerwiec 5th, 2009 at 00:22
Pani Dyrektor!
Proszę tego nie robić! W sycowice.net nie może być mowy o żadnej pyskówce! Każdy ma prawo do posiadania i prezentowania swoich poglądów, nie mogą to być jednak poglądy skrajnie prostackie, takie należy po prostu eliminować! Przyznaję, że byłem trochę zdziwiony decyzją admina, że opublikował wypowiedź tego frustrata „walka”. Myślę , że kierowała nim jedynie dziennikarska chęć „podgrzania atmosfery” a poza tym pokazania, że nie jest tu tak cukierkowo jak to by wydawać się mogło. Cokolwiek by Pani nie myślała o mojej w Sycowicach działalności, to czytając wypowiedź „walka” musi Pani przyznać, że nie mam tu lekko! Posiadanie takiej wiedzy też jest cenne! Przy czym „walek” obraził sycowicką młodzież, bo młodym był pół wieku temu… i nie jest żadnym jej reprezentantem…! Nie chciałbym być odbierany jako człowiek nieskromny, ale mam wewnętrzne przekonanie, że jeśli ja niczego nie zrobię w Sycowicach, to nie zrobi tego absolutnie nikt! To co robię teraz i nie chodzi tutaj o bramy, trawniki, krawężniki czy znaki drogowe, jest to ciężka i długotrwała walka o zmianę ludzkiej świadomości i mentalności. To judymowe codzienne „użeranie się”, jest typową pracą „u podstaw”, wymagającą po prostu cierpliwości i czasu. Jeśli Pani tak łatwo oddaje pole i poddaje się, to co ja mam powiedzieć czy zrobić po przeczytaniu wypowiedzi takiego frustrata „walka”? Obrazić się i zaszyć w mysiej dziurze? Przy czym ja zajmuję się tym nazwijmy to amatorsko, a Pani zawodowo… . Po prostu nie wypada… . Jeśli Pani ustąpi to znaczy, że poniosła ciężką porażkę…! Ważne są argumenty i na takie właśnie bardzo tutaj liczymy. „Mic” nie napisał nic złego i niepotrzebnie Pani zaraz się obraża. Pomijając sekwencję dotycząca Pani /nie chcę tego komentować/, napisał bardzo celnie i sprawiedliwie. Właśnie jest dobra okazja aby przedstawić nie tylko swój punkt widzenia, ale po prostu szarą rzeczywistość, czyli możliwości realizacji często wygórowanych ambicji czy aspiracji lokalnych społeczeństw. Publikując swoje wypowiedzi na sycowice.net, poprzez taką właśnie akcję edukacyjno informacyjną, może Pani wnieść wiele dobrego. Zapewniam Panią, że nie dopuścimy tu do żadnych pyskówek i na prawdę serdecznie proszę, aby nie rozstawała się Pani z nami. Z wyrazami szacunku Cezary Woch.
Czerwiec 5th, 2009 at 00:48
Drogi Walku widzę, iż masz o sobie wysokie mniemanie. Niby bronisz straż, a zarazem ich obrażasz bo są to osoby starsze. Między innymi te starsze osoby robią coś. Jedni mniej lub więcej. Strażacy dzień dziecka bez porozumienia z innymi organizacjami wiejskimi, a pozostałe osoby- starsze przygotowują Sobótkę. Piszesz,że te młode osoby przeżyją więcej, co przeżyją? Siedząc pod sklepem, kościołem,- na przystanku plując pestki i patrząc jak starsze osoby pracują.Liczysz tylko na pomoc od starszych. Zrób tak aby to starsi mogli polegać na tobie i pochwalić. Jeżeli chcesz wypowiadać się na temat ludzi w Sycowicach na tej stronie, proszę Cię popraw swój styl i ortografię. Czytając twoją wypowiedź, zastanowiłem się dlaczego przywiązujesz uwagę do słowa BÓG. A kim dla ciebie jest Bóg- czy znasz jego znaczenie i wiarę (JEŻELI JESTEŚ BEZ GRZECHU, WEŹ KAMIEŃ I RZUĆ WE MNIE).
Z poważaniem
Czerwiec 5th, 2009 at 04:54
Panie Sołtysie !? Czy macie u siebie we wsi internet bezprzewodowy??????
Pytam, ponieważ komentarz „walka” wygląda na pisany pod sklepem ze wspomnianą już nalewką w jednej ręce a klawiaturą komputera w drugiej ręce.
Take bełkoty ostatnio czytywałem na stronie Szklarki po wyborach nowego Sołtysa. Oczywiście krytyka jest również matką rozwoju ale niech i ona będzie konstruktywna i logiczna.
Czerwiec 5th, 2009 at 17:31
Dzisiaj załączam tylko dwa zdjęcia. Życzę dobrej zabawy. Wszystkim!
Czerwiec 5th, 2009 at 21:16
Z każdym dniem WASZA miejscowość SYCOWICE staje się coraz piękniejsza.Obrazuje te zmiany galeria.Sycowice przeistaczają się w gospodarną i schludną miejscowość. Wiele pracy WAS to kosztowało.DZIĘKI NIEWIELU TAK WIELE ZROBIONO.Napewno przyjadę,chociażby dlatego,że nigdy nie byłem w Sycowicach,a jest ku temu jutrzejsza okazja…
Czerwiec 6th, 2009 at 23:28
Uh! jak mnie wymęczyły w tańcach SOBÓTKOWYCH kobietki SYCOWICKIE.Mimo deszczu impreza była bardzo udana.Takie opinie wyrażali również byli mieszkańcy Leiterdorfu,jak i reprezentacja Leuten,a w szczególności — ICH dwie medalowe zawodniczki.Do tańca(kankana) gorąco zachęcała p. Dyrektor MGOK-u lecz sama nie dała się namówić mimo moich usilnych starań.Dziękuję bardzo społeczności SYCOWICKIEJ za serdeczne przyjęcie gości.Ciasta były super!Pan SOŁTYS stanął na wysokości zadania,a i STRAŻ POŻARNA „toże”, bo sprawnie kierowała ruchem i załatwiła wodę z góry. Szkoda tylko , że nie było moich ulubionych pierogów?!
Czerwiec 7th, 2009 at 23:57
Bohaterowie są zmęczeni, dlatego dopiero teraz siadają do klawiatury, pomimo, że wrócili dopiero z „poprawin”….. To tyle, tytułem usprawiedliwienia braku wcześniejszej relacji….. . Zastanawiałem się czy napisać o tym w oddzielnym artykule, bo już miałem kapitalny tytuł „Sobótka w deszczu”, ale zdecydowałem się na wpis do komentarzy „godziny zero” /fajne tytuły wymyślam…, no nie? :)))/. Zacznę od początku. Sobótkowa impreza składała się z dwóch zasadniczych części: wizyty Niemców byłych mieszkańców Sycowic, oraz sobótkowego festynu. Dla mnie część pierwsza była ważniejsza dlatego, że organizacja przyjęcia gości spoczywała całkowicie na mieszkańcach Sycowic. Nie ukrywam, że miałem obawy i lęki, czy podołamy temu zadaniu. Wyszło znakomicie. Przyjazna, serdeczna atmosfera, doskonale przygotowane i podane ciasta i potrawy, goście byli wprost zażenowani tak ciepłym i serdecznym przyjęciem. Fantastyczne zgranie i współpraca wielu osób które później wymienię z imienia i nazwiska. Wszystko na czas jak w zegarku. Budująca postawa kilku młodych dziewcząt które oprócz osób dorosłych z poświeceniem włączyły się w nurt przygotowań. A jakże, były również przemówienia tłumaczone przez tłumacza / a nawet dwóch/, których podesłała Pani Dyrektor. Moje wystąpienie przerywane było co rusz oklaskami. Między innymi powiedziałem, że dla Niemców byłych mieszkańców Sycowic i dla Polaków obecnie tu mieszkających, Sycowice są małą Ojczyzną która wszyscy kochamy i to nas powinno łączyć. Rozległy się już nie brawa, ale gromkie brawa i komentarze, że mądrze i dobrze powiedziane, że nie należy rozpamiętywać przeszłości /co było to było, nikt tu nie jest winien/.
Wymianie uprzejmości nie było końca. Kiedy zapytałem
gości jak zareagowali na zaproszenie odpowiedzieli, że z początku nie uwierzyli, że jest to prawda. Byli całkowicie zaskoczeni tym bardziej, że nikt takiego zaproszenia praktycznie od końca Drugiej Wojny Światowej nie wystosował. Owszem, dotychczas przyjeżdżali do Sycowic trochę „przemykając” się pomiędzy domami, delikatnie też napomknęli, że nie zawsze byli mile widziani. W sobotę była zupełnie inna atmosfera. Trudno w tak krótkim czasie porozmawiać o wszystkim ze wszystkimi, ale wymieniliśmy adresy kontaktowe, otrzymałem także zapewnienie o dostarczeniu mi materiałów o Sycowicach. Oczywiście delegacja mieszkańców Sycowic została zaproszona na rewizytę w Niemczech i ustaliliśmy, że co roku będziemy spotykać się w Sycowicach. Do tej wizyty będziemy jeszcze wielokrotnie wracać w różnych relacjach. Nie zrobiłem zbyt wielu zdjęć, ale było kilku dobrych „fotografów” którzy swoje materiały nadeślą wkrótce na sycowice.net. Chciałbym nadmienić jeszcze, że wspólne spacery po Sycowicach odbywały się przy bardzo dobrej pogodzie. Niemcy zauważyli zmiany we wsi: przystanek, skwerek w środku wsi, dobrze przygotowany „Plac za lustrem” . Pytali Kurta Jezierskiego kto to zrobił, a Kurt mówił co wiedział… . Goście wyjechali zgodnie z planem o godzinie 18.00. W spotkaniu uczestniczyli również Pani Anna Meckaniak i Franciszek Kryniewiecki oraz Pan Sergiusz Jackowski którego wspomnienia będziemy wkrótce publikować.
Chciałbym serdecznie podziękować niżej wymienionym osobom za włączenie się do sobótkowych przygotowań i wielkie w nich zaangażowanie. Dziękuję Paniom: Teresie Kruś, Beacie Żabie, Eli Waszak, Annie Grzyb, Annie Bakalarskiej,Jadwidze Danielewicz, Marii Kopczyńskiej,Natalii Duda, Katarzynie Żaba, Andżelice Żaba, Barbarze Sadowskiej, Wandzie Lewandowskiej, Halinie Dydak, Zofii Biernackiej, Zofii Zółtobróch, Ani Kubiak, Karolinie Krzemińskiej, Kornelii Kubiak, Ewie Janik i Panu Bartłomiejowi Jagiełło. Za upieczenie fantastycznych ciast dziękuję Paniom: Teresie Kruś, Eli Waszak, Honoracie Rutkiewicz, Annie Grzyb, Marii Kopczyńskiej, Zenobii Klimek, Zofii Biernackiej, Dorocie Sasin i Ani Kubiak.
Druga część imprezy rozpoczęła się o godzinie 16-tej przy jeszcze dobrej pogodzie. około godz. 18 zaczęło padać i to nie na żarty. Nad Sycowicami przechodził ciepły front atmosferyczny a wtedy mamy do czynienia z długotrwałymi opadami ciągłymi o dość dużym natężeniu. miało to oczywiście wpływ na liczbę odwiedzających nas gości ale niestety na to nie mieliśmy żadnego wpływu. Impreza odbywała się zgodnie z planem, bardzo dobre występy artystyczne, później tańce. Początkowo nikt się do nich nie kwapił, ale jedna z mieszkanek Sycowic zaczęła pięknie pląsać w „tańcu z parasolem” i zaczęło się. Pomimo podającego deszczu „parkiet” był pełen. Przy stołach pod parasolami biesiadowali goście. Członkinie Koła Gospodyń prowadziły loterię fantową cieszącą się dużym powodzeniem. Podchodzili do mnie goście z różnych sąsiednich wsi, chwalili zmiany we wsi, mówili, że o Sycowicach zaczęło się mówić dobrze, zebrałem wiele komplementów za naszą stronę sycowice.net . Przepraszam, że nie wszystkim mogłem poświęcić zbyt wiele czasu, ale miałem trochę swoich obowiązków. Były też cierpkie uwagi, że piszę tylko ja, że przedstawiam tylko swój punkt widzenia itp. Z tym akurat bym się nie zgodził. Jeśli piszę ja, to niby czyj punkt widzenia miałbym przedstawiać? Każdy pisać może i bardzo nam na tym zależy. Gdyby pisało wielu mielibyśmy do porównania różne punkty widzenia wielu różnych spraw i byłoby to ze wszech miar korzystne. W czasie tego festynu zbieraliśmy również pewne doświadczenia które w przyszłości z pewnością nam się przydadzą. Puszczały też nerwy, były łzy, wzywano mnie na ratunek… . Robiłem co mogłem : ocierałem te łzy, przytulałem, polewałem z flaszki, aż do skutku…. . Chciałbym poświęcić kilka zdań działalności pracowników MGDK. Jestem dla nich pełen uznania. To nie tylko konferansjerka i błyszczenie na scenie ale także ciężka fizyczna praca przy rozkładaniu i zwijaniu sprzętu, często w nocy w trudnych warunkach pogodowych. Pani Dyrektor „wychowała” sobie dobry zespół pracujący z wielkim poświęceniem. Całkowitym dla mnie zaskoczeniem była nie zapowiedziana wcześniej obecność naszych strażaków wystrojonych w swoje polowe mundury. Jakkolwiek zupełnie nie uczestniczyli w przygotowaniach do festynu, na sam koniec zaznaczyli swoją obecność…. . Pani Dyrektor, w czasie trudnych nocnych rozmów Polaków, podjęła się misji pogodzenia ognia z wodą czyli Sołtysa ze strażakami. „Odpytywany” prze Nią Prezes tego Stowarzyszenia generalnie stwierdził, że nic nie ma do Sołtysa… . Sołtys odpowiedział, że też nic nie ma do strażaków i oczekuje jedynie od nich włączenia się do pozytywnej działalności na rzecz wsi. Pani Dyrektor chcąc nas pogodzić /przy czym ja na nikogo się nie gniewam…/ obiecała, że jeśli dojdzie do „zawieszenia broni” to będzie pisać na sycowice.net… . Jest to oczywisty szantaż, ale w polityce nieraz tak bywa… . Jeśli tak, to ja zobowiązuję się do tego, że już nigdy nie użyję sformułowania ” sikawkowe stowarzyszenie… . No to wychodzi na to, że teraz ruch należy do strażaków… . Czekam! Do festynu jeszcze nie raz będziemy wracać. Chciałbym zwrócić uwagę jeszcze na jeden aspekt tego wydarzenia. Festyn zjednoczył wielu ludzi, zaczęli ze sobą współpracować, zaczęli dostrzegać braki , zaczęli zauważać, że gdzie indziej jest lepiej, że można u nas też wiele zrobić. O mnie mówią /szczególnie Panie: Nasz Sołtys, wymyśliły takie powiedzonko „Klan Sołtysa”, obiecują, że będą mnie wspierać i będą mi pomagać! To bardzo miłe i bardzo się z tego cieszę … . Na zakończenie chciałbym złożyć szczególne podziękowanie osobom które włożyły największy wkład pracy i szczególnie blisko ze mną współpracowały. Zaliczam do nich: Walentego Grzyba, Annę Grzyb, Teresę Kruś, Elę Waszak i Barbarę Sadowską.
Czerwiec 9th, 2009 at 09:03
Bardzo serdecznie dziekujemy za mile i symatyczne przyjecie na Waszym festynie.Szkoda ze pogoda nie dopisala,i prom tak szybko odchodzil bo zapowiadala sie swietna zabawa.Pozdrawiamy serdecznie Cantilena.
Czerwiec 9th, 2009 at 22:28
Moniko!
Pierwsze koty za płoty, myślimy o następnej…
Czerwiec 17th, 2009 at 22:53
Już 11 lipca, w „stodole” w Sycowicach, oj będzie się działo….
Styczeń 3rd, 2014 at 01:36
Witam. Szukam kontaktu do dawnej koleżanki ze szkoły Moniki Żaba rocznik 1975 lub 76. Czy może ktoś mi pomóc? Pozdrawiam -kontakt –